Sebastian Mila marzy o powołaniu do reprezentacji

Sebastian Mila z powodu kary za śpiewanie wulgarnej piosenki o Legii Warszawa podczas mistrzowskiej fety na wrocławskim rynku musiał pierwsze cztery mecze ligowego sezonu oglądać z trybun. Na boisko wrócił jednak w wielkim stylu. W pierwszym meczu z GKS Bełchatów zaliczył dwie asysty, a z Górnikiem Zabrze dorzucił jeszcze jedną. Ta ostatnia było wyjątkowo ładna, bo do kolegi z zespołu zagrał piłkę piętą. Czy to oznacza, że znajdzie się wśród wybrańców na mecz z Anglią?

 

- Już wcześniej głośno mówiłem, że bardzo chciałbym znaleźć się w reprezentacji. Ale tak mówią zapewne wszyscy piłkarze i to jest zupełnie naturalne - komentuje sam zainteresowany. - Patrząc na powołania zawodników zagranicznych, wydaje mi się, że jednak trener Waldemar Fornalik mnie teraz nie powoła. Nawet jednak jeżeli tak będzie, to nie mam zamiaru bardzo się martwić. Jeszcze wiele meczów przede mną i nadal będę walczył, aby ponownie założyć koszulkę z orzełkiem na piersi. Jeżeli w Śląsku będziemy dobrze grali, wygrywali, to o powołania będzie łatwiej - zauważa kapitan Śląska.

Na koniec rozmowy Sebastian Mila dodaje: - A może zostanę miło zaskoczony i dostanę jednak powołanie. Może chociaż któryś z chłopaków dostanie – Waldek Sobota albo Tomek Jodłowiec.

 

Waldemar Sobota na dwa powołania kadry Fornalika dwa razy znalazł wśród wybrańców. W meczu z Mołdawią zagrał całą drugą połowie i był bardzo chwalony. Tomasz Jodłowiec był natomiast w grupie szykującej się na euro 2012, ale ostatecznie Franciszek Smuda go nie zabrał na mistrzostwa. Teraz z meczu na mecz środkowy obrońca Śląska spisuje się coraz lepiej i nie jest wykluczone, że dostanie szansę od Fornalika.

 

Wszystko będzie wiadomo w środę koło godziny 13.