Sport

Sezon inkrustowany złotem. Oceniamy Betard Spartę Wrocław po mistrzowskim sezonie

2021-10-03, Autor: Bartosz Królikowski

Niezależnie od tego kto ile biegów pojechał, ile punktów przywiózł, co robił by ten sukces był możliwy, każdy z nich na złoto wpisał się w historię wrocławskiego żużla. Żużlowcy, mechanicy, trenerzy, właściciele. Wszyscy oni przyłożyli rękę do tego, że 15 lat oczekiwania dotarło do szczęśliwego końca. Fantastyczny sezon Betard Sparty Wrocław dobiegł końca, a teraz nadszedł czas podsumowań. Oceniamy zatem żużlowców Spartan za ich pracę na przestrzeni ostatnich miesięcy.

Reklama

Daniel Bewley – warto było szaleć tak

Po sezonie 2020 wiele osób mogło się zastanawiać co tu zrobić z tym Bewleyem. Bo z jednej strony talent ma niepodważalny, ale z drugiej tamta kampania była dla niego porażką. Takich wątpliwości nie mieli jednak działacze i trenerzy Sparty. Młody Brytyjczyk dostał wszelkie wsparcie od klubu. Mechanicy wsparli go sprzętowo, zawodnicy, przede wszystkim rodak Tai Woffinden, dawali mu mnóstwo wskazówek, podobnie jak ściągnięty do Wrocławia w roli wsparcia dla zespołu Greg Hancock. Dostał jednak przede wszystkim szansę oraz czas na rozwój. Po sezonie można stwierdzić, że całej inwestycji w Bewleya, we Wrocławiu nie żałuje nikt.

Bewley zaliczył duży progres pod absolutnie każdym kątem. W 2021 roku zanotował średnią biegową 1,741 (ponad 0,5 pkt więcej niż rok wcześniej), wygrał 18 biegów (4 rok wcześniej), przywiózł przeszło 130 pkt w 85 startach (27 pkt w 25 startach w 2020), 12 razy pojechał w wyścigach nominowanych (tylko raz rok wcześniej), zdobywał pierwsze w karierze dwucyfrówki w PGE Ekstralidze. Jedyne czego może tak naprawdę żałować to… spadku Falubazu Zielona Góra. Bo gdzie jak gdzie, ale tam to on umie jeździć jak nikt.

Brytyjczyk wraz z Glebem Czugunowem tworzyli „drugą linię” Sparty. To oni dawali często te punkty, które przechylały szalę zwycięstwa na stronę wrocławian. Dan ze swojej roli wywiązał się świetnie. Owszem zdarzały mu się wpadki, jak choćby tylko 2 pkt w pierwszym półfinale z Unią Leszno, ale to już w każdym sporcie jest prawo młodości. Poza tym w drugim półfinale oraz w obu finałach pojechał już znakomicie i można uznać go za cichego bohatera tych dwumeczów. Tak czy inaczej, myślę że wielu którzy mieli po poprzednim sezonie wątpliwości co do jego potencjału w PGE Ekstralidze, po tym zmieniło zdanie. Zwłaszcza że to zawodnik bardzo podatny na bycie ulubieńcem kibiców, z uwagi na bardzo odważny, czasem wręcz szalony, styl jazdy.

Oczywiście przed Bewleyem wielkie wyzwania. Teraz będzie się od niego dużo więcej oczekiwać. Nie kolejnego skoku o 0,5 pkt w średniej do przodu, bo jednak przejście z 1,2 na 1,7 to mimo wszystko dużo mniejsza para kaloszy niż z 1,7 na 2,2. Ale jeśli Danielowi uda się przynajmniej utrzymać poziom, a nawet zakręcić się w przyszłym sezonie w granicach średniej 1,85-1,90, to będzie znakomicie.

Ocena: 4+

Gleb Czugunow – stabilizacja celem na przyszłość

Drugi człon wrocławskiej „drugiej linii”. Gleb punktował na podobnym poziomie do swego rówieśnika Bewleya, ale w nieco inny sposób. On miał więcej spotkań na absolutnie topowym poziomie, czyli więcej dwucyfrówek i to z mocnymi rywalami. Potrafił zdobyć 15 pkt ze Stalą Gorzów, 12 w Częstochowie, czy dwa razy robić dwucyfrówkę w Lublinie (co się naprawdę niewielu udaje). Ale Glebowi częściej od Brytyjczyka zdarzały się niespodziewanie słabsze występy. Jak choćby w finale, gdy po świetnej jeździe i 11 pkt w Lublinie, nagle we Wrocławiu wyglądał o wiele gorzej, zdobywając tylko 4 oczka.

Tak więc kluczem do dalszego rozwoju Czugunowa jest na pewno odnalezienie stabilizacji. Gdy ma swój dzień, potrafi jeździć nawet równi z Łagutą czy Woffindenem. Kwestią jest to, żeby takich „swoich dni” miał po prostu więcej. Pod kątem statystycznym Gleb wypadł w porównaniu do poprzedniego sezonu bardzo podobnie, choć w niektórych statystykach nawet słabiej. Choćby aż 32 razy przyjeżdżał jako trzeci (najwięcej w lidze). Średnią biegową miał nieco gorszą (1,698 w tym, a 1,765 w zeszłym roku).

Jednak w tym wszystkim należy pamiętać, że dla Czugunow w zeszłym roku jeździł jako junior, gdy dostał polskie obywatelstwo, także tu akurat statystyki nie są najlepszym wyznacznikiem. Chyba że porównać z sezonem 2019, gdy jeszcze jako Rosjanin jeździł jak obecnie w gronie seniorów. Względem tamtego roku mamy spory progres, bo o ponad 0,3 pkt na bieg do przodu. Podobnie jak Bewley, ma on jeszcze spore pole do poprawy. Jeśli obaj zrobią progres w przyszłym roku, to ja życzę powodzenia tym którzy Spartę z taką mocą rażenia będą chcieli zatrzymać.

Ocena: 4

Michał Curzytek – pierwsze piórka rosną, ale dziób jeszcze żółty

Starszy z braci Curzytków ma za sobą swój pierwszy sezon jako etatowy junior w PGE Ekstralidze. No cóż, formacja juniorska nie bez przyczyny była piętą Achillesa Sparty w tym sezonie. Curzytek twardo zderzył się z ligową rzeczywistością, bo choćby aż 29 razy przyjeżdżał ostatni (najwięcej w lidze). Biegi w których walczył z seniorami czy mocniejszymi juniorami innych drużyn zdarzały się, ale sporadycznie. Gorszą średnią biegową od niego miało tylko 3 zawodników (0,818). Ale rzadko zdarza się by żużlowiec w swoim pierwszym pełnym juniorskim sezonie radził sobie od razu bardzo dobrze. Choćby najlepszy młodzieżowiec minionej kampanii, Jakub Miśkowiak z Włókniarza (1,965), zaczynał od niewiele lepszej średniej na poziomie 0,902.

Biorąc więc to pod uwagę, wiek Michała (19 lat) i potencjał który na pewno ma, nie zamierzam stawiać mu najniższej noty. Przyszły sezon powie o nim dużo więcej niż ten. Jeśli poczyni dobry progres, będzie można ze spokojem patrzeć w przyszłość. Jeśli nie, wtedy we Wrocławiu trzeba się będzie zastanowić co dalej.

Ocena: 2

Przemysław Liszka – koniec przygody

Ten sezon, choć zakończony dla zespołu tak pięknie, dla Liszki był niestety potwierdzeniem, że rozwój tego zawodnika nigdy nie poszedł w oczekiwaną stronę. Nie było aż tak fatalnie jak rok wcześniej, gdy często brakowało go nawet w składzie, ale chyba tylko dlatego że nie miał go kto wygryźć. Słaba średnia biegowa (1,116), tylko 12 razy nie przyjeżdżał ostatni lub przedostatni, jeśli zdobywał więcej niż 4 pkt w meczu, to tylko z zespołami o podobnie słabej lub jeszcze słabszej formacji juniorskiej (GKM Grudziądz, Falubaz Zielona Góra, Unia Leszno). Przeciwko juniorom Włókniarza Częstochowa czy Motoru Lublin kończyło się nieraz na jednym punkcie „z urzędu” zdobytym najczęściej na Michale Curzytku.

Zdarzało mu się raz na ruski rok przywieźć kogoś mocniejszego, jak choćby w rewanżu w finale z Motorem, gdy zdobył bardzo ważny punkt na Mateuszu Cierniaku. Ale zdecydowanie za rzadko jak na zawodnika, który jechał swój ostatni juniorski sezon. Nie ma wątpliwości, że wychowanek Betard Sparty z tego powodu pożegna się z klubem po tym sezonie. Mógłby zostać ewentualnie jako rezerwowy dla seniorów, gdyby zdarzyło się coś któremuś z zawodników. Ale realnie oceniając, Sparcie w przypadku ew. urazu Woffindena czy Janowskiego, i tak lepiej będzie stosować ZZ-kę niż korzystać z Liszki. Musi odejść jeśli nie chce marnować czasu. Czy zostanie w PGE Ekstralidze? Bardzo wątpliwe. Raczej nawet beniaminek nie zechce go jako zawodnika u24. Powinien spokojnie zejść do I Ligi i tam próbować odbudować karierę.

Ocena: 1+

Oceń publikację: + 1 + 6 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kto powinien zostać nowym marszałkiem Dolnego Śląska?






Oddanych głosów: 1662