Wiadomości

Skazani na reklamowe szmaty na kamienicach

2010-06-21, Autor: bk
Musimy się pogodzić z tym, że ogromne reklamy będą zasłaniały piękne, wrocławskie kamienice. Magistrat nie jest w stanie nic z nimi zrobić. - Nie mówimy, że się poddajemy. Po prostu bez zmiany ustawy nic nie jesteśmy w stanie zrobić – tłumaczy Beata Urbanowicz, koordynatorka do spraw plastycznego wystroju miasta.

Reklama

Miało być tak. W Rynku i okolicach na siatkach przesłaniających remontowane kamienice reklama nie zajmowała więcej niż 20 procent powierzchni, na Starym Mieście 30, a w pozostałej części miasta – 40 proc. Reszta siatki powinna być zajęta przez przyszłą elewację.

Taki był pomysł, takie zasady obowiązują dla gminnych budynków, ale o namówieniu do tego prywatnych właścicieli możemy zapomnieć.



Uchwałę rady miejskiej zakwestionował wojewoda. - Okazało się, że prawo nie pozwala nam by stawiać takie wymagania w stosunku do prywatnych właścicieli kamienic - tłumaczy Beata Urbanowicz, koordynatorka do spraw plastycznego wystroju miasta. - Możemy strzec porządku, ale to nie to samo, co ład przestrzenny. Innymi słowy ustawa nie mówi co to jest przestrzeń publiczna, przez co nie możemy jej chronić – dodaje.

Porażka magistratu nie budzi zdziwienia organizacji pozarządowych.
- To jest agresywny rynek, gdzie nie ma miejsca na sentymenty czy argumenty w stylu: „to szpeci, zasłania zabytki architektury, zaśmieca przestrzeń publiczną, generuje krzykliwy przekaz, który ginie pośród chaosu innych przekazów” - mówi Wojciech Prastowski, szef pionu estetyki Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia. - Do walki z tym skażeniem miast w całej Polsce należy zmobilizować ustawodawców – dodaje.

Zdaniem Prastowskiego niedopuszczalna jest sytuacja, w której narożna kamienica Poczty na wrocławskim Rynku zasłonięta jest całkowicie od kilku dobrych lat! Nie mówiąc już o tym, że reklamami „zarosło” już pół Placu Młodzieżowego przy ul. Świdnickiej, a sam Rynek szpecą dziesiątki średniej wielkości bannerów. Spacer ulicą Oławską też nie należy do przyjemności, skoro fasada jednego z domów handlowych zasłonięta jest kilkudziesięciometrową reklamą kabanosów, widoczną prawdopodobnie z bloków przy ul. Legnickiej.

- Rynek reklamowy buduje swój sukces żerując często na lukach prawnych i przekraczając zasady etyki mediów, nie mówiąc już o typowym dla tego rynku braku poczucia dobrego smaku. Należy ukrócić te pasożytnicze praktyki albo ukierunkować je w jakieś konkretne miejsce, robiąc z niego atrakcyjny azyl dla reklamodawców w stylu nowojorskiego Times Square - kwituje Wojciech Prastowski.
Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (2):
  • ~ 2010-06-22
    00:20:37

    0 0

    hm...reklamowe szmaty - mówi Pan. To jakiś slang ? Narzecze ? Gwara ? Nawet w mowie potocznej słowo to nie ma dobrego znaczenia ...

  • ~ 2010-06-22
    07:31:41

    0 0

    Gdyż nie ma to wcale dobrego znaczenia. Takie określenie znaleźć można we wnioskach skierowanych do urzędu miasta - trudno to więc nazwać slangiem, narzeczem ani gwarą.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.