Sport

Śląsk bez nich sobie poradził. A oni bez Śląska? Miniony sezon w wykonaniu byłych graczy

2021-05-27, Autor: Bartosz Królikowski

Przed minionym sezonem 2020/21, jak i jego w trakcie, Śląsk Wrocław dokonywał ruchów transferowych na praktycznie każdej pozycji. Warto jednak pamiętać, że nie były to tylko transfery do klubu, ale i z. W przeciągu roku WKS opuściło kilkunastu piłkarzy, mniej lub bardziej ważnych dla zespołu. Jak oni poradzili sobie po opuszczeniu Śląska?

Reklama

Daniel Kajzer (za darmo do Arki Gdynia)

„Ofiara” znakomitej formy Matusa Putnockiego. Kajzer był w Śląsku przez rok i rozegrał tylko 1 mecz w Pucharze Polski (0:2 z Widzewem Łódź). W pozostałych meczach był ludzkim systemem ogrzewania ławki rezerwowych. Taki stan rzeczy go nie zadowalał, więc odszedł w poszukiwaniu regularnej gry. Znalazł ją w 1. Lidze, w spadkowiczu z Ekstraklasy, Arce Gdynia. Kajzer jest tam w odwrotnej sytuacji do tej w której był w Śląsku. W lidze broni wszystko, od dechy do dechy. W Pucharze bronią zmiennicy. Może tego troszkę żałować, bo akurat w PP Arka doszła do finału i gdyby go wygrała, to Śląsk nie byłby dziś w pucharach. Ogólnie jednak może być zadowolony. Gdynianie walczą o awans, mają trzecią defensywę ligi, a sam bramkarz w 31 meczach zaliczył 14 czystych kont. Odejścia ze Śląska na pewno nie żałuje.

Filip Marković (koniec kontraktu)

Przykład transferu, który nie powinien był się wydarzyć. Zawodnik który odbił się od drugiej ligi francuskiej, do Śląska trafiał po prawie roku bez gry, a w żadnym z klubów które zwiedził nie pokazywał zbyt wiele. Kto to wymyślił u licha? W każdym razie, w WKS-ie Marković zgodnie z oczekiwaniami, nie pokazał nic. Po rozstaniu, przyjętym z ulgą, do lutego nie mógł znaleźć klubu. Aż zlitował się nad Serbem klub z jego ojczyzny, Radnicki Nis. Średniak, który sezon skończył na 12. Miejscu. Bilans Markovicia? Dziesięć spotkań, 566 minut, zero goli, zero asyst. Pokazał dlaczego zapamiętają go co najwyżej ci kibice Śląska, którzy sympatyzują też z Liverpoolem. Czemu? Bo kiedyś dla „The Reds” grał jego brat, Lazar. Jak mu poszło? Tak jak Filipowi w Śląsku.

Diego Żivulić (za darmo do Disyogori VTK)

Kolejny typowy „ić”. Różnica między nim, a Markoviciem jest taka, że gdy Żivulić przychodził do Śląska to można było mieć drobną nadzieję. Miał bowiem powiedzmy solidną reputację w lidze czeskiej. Poza tym taka „szóstka” mogła się sprawdzić w topornym stylu Laviczki. Problem w tym, że Żivulić sam był toporny jak diabli. A technikę miał jakby mu nogi z kamienia wykuli. Zamiast spokoju, wprowadzał niepokój.

Śląsk już latem nie chciał go mieć w klubie, ale Chorwatowi wygodnie było na całkiem wysokim kontrakcie. Jesień 20/21 przesiedział w szafie, nie zaliczając ani minuty nawet w rezerwach. Dopiero zimą uznał że może jednak trza coś pograć i odszedł do węgierskiego słabeusza Disyogori VTK. Nawet tam nie grał regularnie. Ledwie 10 meczów na 18 możliwych z czego tylko 2 w pełnym wymiarze czasowym. Gole? Zero. Asysty? Zero. Czerwone kartki? Dwie. Do zapomnienia na amen w pacierzu? Jak najbardziej.

Filip Raicević (koniec wypożyczenia z Livorno)

Czarnogórzec nie grający regularnie w ostatnim zespole drugiej ligi włoskiej przychodzi rozwiązać kłopoty Śląska z napastnikiem. Co może pójść nie tak? No cóż, Raicević kłopotów nie rozwiązał, chociaż aż taki zły nie był. Coś tam nawet umiał i nie był kompletnym ogórem typu Marković. Gola strzelił Górnikowi Zabrze. Ale potem dopadły go urazy i po 6 meczach jego przygoda dobiegła końca. Bez większego żalu. W Livorno też go nie chcieli, bo znów trafił na wypożyczenie. Tym razem do trzeciej ligi włoskiej, do Ternany. W niej nawet trochę pograł, a w 27 meczach strzelił 6 goli, a jego zespół awansował do Serie B.

Łukasz Broź (koniec kontraktu)

Pecha miał okrutnego doświadczony obrońca. Grał sezon życia w wieku 34 lat (15 meczów, 3 gole, 1 asysta w kampanii 19/20), a tu nagle poważna kontuzja kolana, okupiona końcem sezonu. Nie przedłużył kontraktu ze Śląskiem, ale mimo wieku oraz bycia świeżo po potwornym urazie nie zrezygnował z futbolu. Wydawało się że mimo wszystko bez kłopotu znajdzie zatrudnienie choćby w 1. Lidze. Był nawet na treningach w GKS-ie Bełchatów, ale dość zaskakująco, skończył w III Lidze w KS Kutno (między Łodzią, a Płockiem). W klubie w którym gra wraz z bratem, Mateuszem. Czy to już dla niego emerytura piłkarska? No cóż, po 1,5 roku bez gry na szczeblu centralny,, w wieku 35 lat może mu być trudno o sensowne zatrudnienie, ale kto wie.

Piotr Samiec-Talar (wypożyczenie do Widzewa Łódź)

Świeża sprawa. Młody napastnik jesienią tego sezonu łapał minuty w Ekstraklasie, ale bez konkretów w postaci liczb. Widać było że to jeszcze nie ten poziom dla 19-latka, który nawet gdy wchodził, to był raczej nieporadny. Śląsk zareagował i zimą wypożyczył go do Widzewa Łódź do I Ligi. Tam miał dobry start. Już w debiucie z Koroną Kielce strzelił gola i… tyle z konkretów. Więcej goli póki co nie zdobył, w większości meczów wchodził z ławki, a Widzew nie liczy się już w walce o awans do Ekstraklasy. Jak dotąd w 14 meczach strzelił 1 gola w przeciągu niespełna 500 minut na boisku.

Na pewno wróci do Śląska, bo łodzianie nie mają opcji wykupu. Ale widziałbym go na kolejnym wypożyczeniu. Najlepiej znów w I Lidze, choć może raczej w dolnych rejonach tabeli.

Oceń publikację: + 1 + 11 - 1 - 4

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1119