Sport

Śląsk bez większych szans w Częstochowie. Pierwsza porażka WKS-u pod wodzą Jacka Magiery

2021-04-23, Autor: Bartosz Królikowski

Śląskowi nie udał się cały mecz, a jego trenerowi powrót w rodzinne strony. Piłkarski WKS był znacznie słabszy od Rakowa Częstochowa i zasłużenie przegrał 0:2. To pierwsza porażka wrocławian pod wodzą Jacka Magiery.

Reklama

Ostatni mecz Śląska Wrocław był wręcz nieprawdopodobną, ale co dla wrocławian najważniejsze, zwycięską wojną z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Gol Roberta Picha w 95 minucie na 4:3 dał WKS-owi trzy punkty i sprawił, że Śląsk ma obecnie tyle samo punktów co czwarty w tabeli Piast Gliwice (38). Ta wygrana jest szczególnie ważna, bowiem teraz każdy punkt ma ogromne znaczenie. Oprócz Piasta oraz WKS-u, 38 pkt. mają jeszcze Lechia Gdańsk oraz Zagłębie Lubin, a do 11 miejsca praktycznie nikt wiele nie traci. Walka o pozycję tuż za podium na koniec sezonu, która może dać grę w europejskich pucharach, będzie zatem piekielnie zacięta.

Natomiast o tym, czy faktycznie da ona przepustkę do Europy zadecyduje Raków Częstochowa, aktualnie w tabeli trzeci. Zespół spod Jasnej Góry ma obecnie osiem punktów przewagi nad wspomnianą czwórką i małe szanse, by go ktoś z podium zrzucił. Co jednak kluczowe, Raków zagra w finale Pucharu Polski z Arką Gdynia. Jeśli go zdobędzie oraz utrzyma podium, czwarte miejsce zapewni grę w pucharach.

Mecz ze Śląskiem dla częstochowian był wyjątkowy. Przez ponad 700 dni Raków domowe mecze musiał grać w Bełchatowie, jako że ich stadion nie spełniał wymogów Ekstraklasy. Sytuacja poprawiła się tam na tyle, że klub zgodę w końcu dostał i zespół Marka Papszuna w końcu mógł zagrać naprawdę u siebie.

Po niezwykłym, ale co za tym idzie fatalnym w defensywie meczu z Podbeskidziem, trener Jacek Magiera znów dokonał kilku zmian w składzie. Miejsce utrzymał Israel Puerto, najsłabszy przeciwko bielszczanom, ale utracił je Mark Tamas, którego zastąpił Łukasz Bejger. Powrócił także Dino Stiglec, a jako napastnik od pierwszej minuty wyszedł Fabian Piasecki. Niespodzianką była w składzie obecność Szymona Lewkota. Defensywny pomocnik wygryzł z jedenastki Mathieu Scaleta.

Śląsk dość ostrożnie rozpoczął to spotkanie, zapewne niejako mając jeszcze w pamięci mecz z Podbeskidziem. Raków dominował, zdecydowanie częściej szukał podań w pole karne, ale niewiele wynikało z ich starań. Przez pierwsze pół godziny WKS nie wykreował sobie praktycznie żadnej ciekawej sytuacji. Jeśli chodzi o ich rywali, to wyróżnić można było tylko strzał Vladislavsa Gutkovskisa, który obronił Michał Szromnik oraz minimalne pudło Igora Sapały bezpośrednio z wolnego z bardzo dobrej pozycji.

Ogólnie jednak pierwszą połowę trzeba określić mianem wielce rozczarowującej. Dużo biegania, walki fizycznej, ogólnie tzw. boiskowego szumu, ale większość akcji kończyła się albo na obrońcach, albo na piłce w rękach bramkarza, złapanej bez większych kłopotów. Dla tych którzy oglądali poprzedni mecz Śląska, taki nieco emocjonalny kac po imprezie z Podbeskidziem. Do przerwy co jasne goli nie obejrzeliśmy.

Jacek Magiera nie zdecydował się na zmiany w przerwie, by pobudzić swój zespół, w przeciwieństwie do Marka Papszuna. Trener Rakowa wpuścił ofensywnego pomocnika Davida Tijanicia za defensywnego Igora Sapałę. Niestety dla Śląska szkoleniowiec gospodarzy miał nosa. Już w 48. Minucie Gutkovskis wystawił Słoweńcowi piłkę w polu karnym, a ten w swoim pierwszym kontakcie z futbolówką pewnym strzałem pokonał Michała Szromnika.

Gol dla jednej ze stron ewidentnie był tym, czego potrzeba było, aby ten mecz w końcu trochę się rozkręcił. Znacznie więcej konkretów miał jednak ze swych starań Raków. Wpierw Gutkovskis łatwo oszukał Puerto, ale na szczęście dla Hiszpana przestrzelił w sytuacji sam na sam. Niedługo później oko w oko ze Szromnikiem stanął Tijanić, lecz tym razem to bramkarz WKS-u był górą w starciu ze Słoweńcem.

Śląsk miał kłopoty, nie mógł przebić się przez obronę Rakowa, mimo aż potrójnej zmiany Jacka Magiery. Erik Exposito starał się jak mógł, nawet ograł dwa razy Andrzeja Niewulisa, ale brakowało mu wsparcia. Sytuacja WKS-u zrobiła się bardzo trudna w 72. Minucie. Wtedy obrońcom uciekał Jakub Arak, a żeby zapobiec sytuacji sam na sam, rezerwowego napastnika Rakowa wyciął tuż przed polem karnym Konrad Poprawa, za co wyleciał z boiska. Tyle chociaż że Ivi Lopez z wolnego trafił tylko w mur. Ale dziesięć minut później było już po jabłkach. Wystarczyło jedno prostopadłe podanie Lopeza do Marcina Cebuli, jeden zwód którym ten ograł Łukasza Bejgera i strzał, którego nie dał rady obronić Szromnik. Śląsk w „10” przegrywał 0:2 i był w koszmarnym położeniu.

Osłabiony, dwukrotnie skrzywdzony w drugiej połowie Śląsk nie był już w stanie w żaden sposób zagrozić rywalom. Raków mógł nawet jeszcze strzelić, ale ani Arak, ani Piątkowski nie znaleźli w dobrych sytuacjach drogi do bramki. Nie zmienia to faktu iż WKS przegrał w Częstochowie 0:2.

No cóż, w pierwszej połowie można było stracić ochotę do oglądania tego meczu, a w drugiej ktoś ją faktycznie stracił i był to Śląsk. Zasługa w tym Rakowa, który potrafił mocno przycisnąć wrocławian, wykreować sobie wiele dobrych okazji, a co najważniejsze wykorzystać ich tyle ile wystarczyło do wygranej. WKS nie miał dziś w mieście rodzinnym swojego trenera nic do powiedzenia. Dla Jacka Magiery był to powrót sentymentalny, ale nie miły.

Defensywa nie zrobiła, niestety, zbytnio postępu, bowiem każdy z obrońców dziś coś popsuł. Israela Puerto ograł Gutkovskis, ale Hiszpanowi się upiekło bo Łotysz spudłował w świetnej sytuacji. Poprawę przechytrzył Arak, co skończyło się faulem i czerwoną kartką. Natomiast przy golu na 2:0 pojedynek przegrał z Marcinem Cebulą Bejger, a i Szromnik mógł zrobić więcej przy tym strzale. Na dodatek Poprawa oraz Puerto wykartkowali się z derbów Dolnego Śląska. Słabiutki, po prostu słabiutki mecz w wykonaniu Śląska, a co za tym idzie zasłużona porażka. Pierwsza pod wodzą Magiery.

Kolejne spotkanie Śląsk rozegra na Stadionie Wrocław i będzie to nie byle co, bowiem derby Dolnego Śląska z Zagłębiem Lubin. Ten mecz w piątek 30 kwietnia o 20:30.

Raków Częstochowa – Śląsk Wrocław 2:0

Gole:

1:0 – David Tijanić 48’

2:0 – Marcin Cebula 84’

Raków: Holec – Piątkowski, Niewulić, Arsenić – Tudor, Sapała (46. Tijanić), Lederman (63. Schwarz), Kun – Wdowiak (71. Lopez), Gutkovskis (71. Arak), Cebula

Śląsk: Szromnik – Bejger, Poprawa, Puerto – Janasik, Lewkot (60. Makowski), Mączyński, Stiglec (68. Zylla) – Pich (82. Pawłowski), Praszelik (60. Sobota) – Piasecki (60. Exposito)

Kartki: Lederman, Piątkowski (Raków) - Piasecki, Puerto (Śląsk)

Czerwona kartka: Poprawa 73’ (za faul)

Sędzia: Paweł Raczkowski

Sport we Wrocławiu i jego przedstawiciele. Sprawdź, ile wiesz [QUIZ]

Sport we Wrocławiu i jego przedstawiciele. Sprawdź, ile wiesz [QUIZ]

Wrocław to bez cienia wątpliwości miasto zasłużone dla polskiego sportu. Sukcesy drużynowe, znakomici sportowcy indywidualni, wielkie wydarzenia.  Czas zatem, aby sprawdzić ile wiemy o sportowej historii stolicy Dolnego Śląska, a także jego najlepszych przedstawicielach

Rozwiąż quiz

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1259