Sport
Śląsk gra z Podbeskidziem. Czy wrocławianie wreszcie przełamią serię meczów bez zwycięstwa?
1
(Fot. archiwum)
Nie tylko Stanislav Levy patrząc na ostatnie poczynania Śląska ma zatroskaną minę
Nie tylko Stanislav Levy patrząc na ostatnie poczynania Śląska ma zatroskaną minę
Jeśli nie teraz, to kiedy? Jeśli nie z ostatnim zespołem w tabeli T-Mobile Ekstraklasy, to z kim? Piłkarze Śląska Wrocław o przełamanie ostatniej serii porażek powalczą z Podbeskidziem Bielsko-Biała, które obecnie jest ligowym outsiderem.
Gdyby ktoś po wakacyjnych, porywających meczach Śląska z Club Brugge w Lidze Europy (i połowie meczu z Sevillą na wyjeździe) powiedział, że chwilę później wrocławianie kluczowy mecz jesieni zagrają z Podbeskidziem Bielsko-Biała, niechybnie zostałby uznany za człowieka o wyjątkowo kiepskim poczuciu humoru. A jednak, stało się.
Zespół trenera Stanislava Levego jest w dołku. Trudno oprzeć się wrażeniu, że z każdym meczem wyciąga łopatkę i zakopuje się w nim coraz głębiej. W ostatnich pięciu meczach ligowych Śląsk wygrał tylko raz, odpadł też z Pucharu Polski. A ligowa rzeczywistość jazdy na gapę nie toleruje.
Wrocławianie nie zdobywali punktów i efekt mógł być tylko jeden - znaleźli się niebezpiecznie blisko strefy spadkowej. Od przedostatniego w tabeli Widzewa Łódź dzielą ich tylko trzy punkty. Dla zespołu, który sezon zaczynał z aspiracjami sięgającymi podium i kolejnej przepustki do gry w europejskich pucharach, to dorobek wręcz wstydliwy.
Trener Levy narzeka, że robi, co może, ale nie ma kim, bo kadra jego drużyny jest za krótka. I ma Czech sporo racji. Niektórzy piłkarze w Śląsku mają wręcz abonament na grę, bo konkurencja do gry na ich pozycji jest żadna. To np. Marco Paixao (choć akurat do Portugalczyka zastrzeżeń mieć nie można), Przemysław Kaźmierczak czy Dalibor Stevanović. I nie ma co się oszukiwać, brak rywalizacji zawsze się mści, bo to nie ta motywacja.
Czeski szkoleniowiec ma ograniczone możliwości rotowania składem, ale też trudno przyjąć za pełne wyjaśnienie tego, dlaczego Śląsk ostatnio dołuje. To przecież aktualny brązowy medalista poprzedniego sezonu T-Mobile Ekstraklasy, który - mimo kadrowych dziur - ma w składzie solidnych, doświadczonych na wielu frontach piłkarzy. I tym ogranym wyjadaczom dzwoni właśnie ostatni dzwonek na przebudzenie. Bo jeśli z Podbeskidziem Śląsk straci punkty, może na dłużej zakotwiczyć w dolnej połowie tabeli, a w zespole zrobi się nieprzyjemnie.
Najbliższy rywal Śląska niejako tradycyjnie jesień ma fatalną. Bielszczanie dotychczas uciułali tylko dziewięć punktów i wygrali tylko jeden mecz. Za słabą formę zespołu posadą zapłacił trener Czesław Michniewicz. Zastąpił go zwolniony z Korony Kielce Leszek Ojrzyński, który zanotował już pierwszy mały sukces. Pod jego wodzą Podbeskidzie wywalczyło bezbramkowy remis z Ruchem Chorzów, a “Niebiescy” z meczu na mecz grają coraz lepiej i byli faworytem tego spotkania. Dla “Górali” może to być znak, że są w stanie się podnieść i powoli wspinać w górę tabeli, za to dla Śląska Wrocław to sygnał ostrzegawczy. Bo Podbeskidzie desperacko potrzebuje punktów i we Wrocławiu na pewno tanio skóry nie sprzeda. Zwłaszcza, że zespoły trenera Ojrzyńskiego są “charakterne” i słyną z waleczności. Wrocławianie zaś w ostatnich meczach pokazali, że trochę brakuje im charakteru, co sprawiło, że trzy ważne mecze (z Górnikiem Zabrze i Zawiszą Bydgoszcz w lidze oraz z Jagiellonią Białystok w Pucharze Polski) wymknęły im się z rąk.
Trener Leszek Ojrzyński do Wrocławia zabierze praktycznie najsilniejszy skład. Kontuzja wykluczyła z gry tylko Damiana Chmiela oraz rezerwowego bramkarza Ladislaua Rybanskiego. Uraz wyleczył za to stoper Bartłomiej Konieczny i napastnik Fabian Pawela, obaj znaleźli się w kadrze na czwartkowe spotkanie. Zagra pewnie też doskonale znany we Wrocławiu z czasów gry w Śląsku Dariusz Pietrasiak. Za to trener Śląska Stanislav Levy odczuwa pewnie przed tym spotkaniem lekki ból głowy. Z drużyny wypadł mu leczący uraz kolana kapitan i filar Śląska Sebastian Mila, a jego wpływ na drużynę jest ogromny. Z Zawiszą czeski szkoleniowiec eksperymentował, rzucając w bój na pozycji rozgrywającego Tomasza Hołotę. Ten trik jednak się nie sprawdził i z Podbeskidziem za kreowanie gry drużyny może odpowiadać kto inny, np. Mateusz Cetnarski. Nie zagra też Tadeusz Socha, który musi pauzować za nadmiar żółtych kartek. To też wiąże ręce trenerowi Levemu, bo Socha dawał szersze pole manewru w obsadzie prawej strony wrocławskiej jedenastki. A tak, w obronie zagra najpewniej Krzysztof Ostrowski, a w pomocy Sebino Plaku. Tyle, że obaj piłkarze w ostatnich meczach pokazali co najwyżej przeciętną formę.
- W drugiej połowie udało nam się strzelić bramkę, jednak popełniliśmy dwa błędy, których nie może dopuszczać się zespół grający w Ekstraklasie. Dużo więcej oczekiwałem po piłkarzach, których desygnowałem do gry w niedzielę, dlatego musimy pomyśleć nad zmianą ustawienia - zapowiada trener Śląska Stanislav Levy.
14. kolejka T-Mobile Ekstraklasy, Śląsk Wrocław - Podbeskidzie Bielsko-Biała, czwartek (31 października), godz. 18, Stadion Miejski przy alei Śląskiej we Wrocławiu.
Zobacz także
Tagi: T-Mobile Ekstraklasa, Śląsk Wrocław, Podbeskidzie Bielsko-Biała, Stanislav Levy, Leszek Ojrzyński, zapowiedź
Zobacz także
Komentarze (1):
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
Alert TuWrocław
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!
Wyślij alert
~zed 2013-10-30
22:58:12
Może niech zagrają z jakąś okręgową drużyną np. PKS Pasikurowice, to będą mięli przynajmniej teoretyczne szanse na przełamanie się!