Sport

Śląsk Wrocław gromi Górnika Zabrze 4:0

2010-11-13, Autor: Łukasz Maślanka
Tak dobrze grającego Śląska Wrocław nie mieli przyjemności oglądać od roku. Piłkarze Oresta Lenczyka w sobotę zagrali dobry mecz i roznieśli Górnika Zabrze 4:0.

Reklama

Już od pierwszych minut sobotniego meczu można było się spodziewać, że Śląsk poradzi sobie z Górnikiem. Wrocławianie od pierwszego gwizdka sędziego Marcina Borskiego śmiało atakował i szybko ustawili sobie rywala do bicia. Górnik zaś pomysł na grę i taktykę zostawił chyba przed meczem w klubowym autobusie.

O pierwszą bramkę piłkarze Oresta Lenczyka mogli się pokusić już po czterech minutach gry. Wtedy jednak Sebastian Mila nie wykorzystał błędu bramkarza gości, Sebastiana Nowaka, który tak wybijał piłkę z bramki, że... trafił w swojego stopera. Piłka trafiła pod nogi pomocnika Śląska, ale  “Roger” trafił tylko w słupek.

Ale sześć minut później Przemysław Kaźmierczak znalazł drogę do bramki rywala. Wrzutka Mili w pole karne zabrzan wywołała ogromne zamieszanie. Najpierw z kilku metrów głową strzelał  Łukasz Gikiewicz, jednak Nowak zdołał obronić. Dobitkę Piotra Celebana z linii bramkowej w niesamowity sposób wybił leżąc Michał Pazdan, ale wobec potężnego strzału “Kaza” defensywa Górnika była już bezradna.

Zdecydowana przewaga Śląska w pierwszej połowie przyniosła jeszcze efekty bramkowe. W 18.minucie Waldemar Sobota znakomitym podaniem wypuścił “w uliczkę” Vuka Sotirovicia. Serb okazji nie zmarnował, precyzyjnym strzałem zza pola karnego pokonując Nowaka.
Do przerwy wrocławianie mogli pokusić się o kolejne gole. Strzałom Sotirovicia, Gikiewicza i Celebana zabrakło jednak dokładności. Górnik zaś w tej części meczu zdołał odpowiedzieć tylko uderzeniem Mariusza Magiery w 27.minucie. Martin Kelemen był jednak na posterunku. Jak się okazało po meczu, był to jeden z trzech celnych strzałów gości w całej potyczce.

W przerwie piłkarzom Górnika udało się pozbierać. I przez mniej więcej kwadrans po wznowieniu gry to goście mieli przewagę. Zabrzanie mądrzej konstruowali akcje, szukali różnych wariantów na rozegranie, stosując bardziej wyrafinowane metody niż podanie do najbliższego kolegi czy długi cross “na aferę”. Gdyby dopisało im szczęście, mogli nawet strzelić kontaktowego gola. Strzał Aleksandra Kwieka w 55.min obronił jednak Kelemen.

Goście okresu dobrej gry na korzyści bramkowe przekuć nie potrafili. Śląsk za to z czasem się rozkręcał i atakował coraz groźniej. Dobrą okazję zmarnował jednak Sotirović. A Łukasz Gikiewicz od 64. minuty pewnie przez dobrą chwilę zastanawiał się, dlaczego po doskonałym podaniu Tadeusza Sochy trafił prosto w bramkarza, choć mógł strzelić gdzie tylko chciał. Mimo kiepskiej skuteczności, przewaga Śląska nie podlegała jednak dyskusji. Górnik miał zbyt mało atutów, by poważnie zagrozić grającym dobre zawody wrocławianom. Najbliższy szczęścia był w 74. minucie był Tomasz Zahorski, ale jego strzał z dystansu wyłapał Kelemen.

Nieudolność Górnika sprawiła, że wrocławscy piłkarze ani przez chwilę nie musieli bać się o wynik. A za wyręczanie napastników skutecznie zabrał się Piotr Celeban. Stoper Śląska w ciągu czterech minut dwa razy wpisał się na listę strzelców. W 80. min. popularny “Celi” zamienił na gola dośrodkowanie Mili z rzutu rożnego. Chwilę później filar wrocławskiej defensywy najlepiej odnalazł się w sporym tłoku pod bramką Górnika i strzałem z półobrotu - już leżąc na murawie - dopełnił dzieła zniszczenia ekipy z Zabrza.

Po raz ostatni Śląsk odniósł tak zdecydowane zwycięstwo ok. rok temu. Wtedy pokonał Odrę Wodzisław Śląski 4:0. Gwiazdą tamtej potyczki był Sebastian Mila. W meczu z Górnikiem kapitan wrocławskiej ekipy znów zaliczył dobre zawody, mając ogromny udział przy trzech golach dla Śląska. Na największe oklaski zasłużył jednak Vuk Sotirović. Serb nie tylko strzelił gola, ale też walczył za dwóch, odbierał piłki rywalom, podawał, próbował rozgrywać... I wygląda na to, że snajper Śląska kryzys formy i skuteczności ma już za sobą. Przy tak okazałym zwycięstwie na ogromne pochwały zasługują też oczywiście wszyscy wrocławscy piłkarze. To był zdecydowanie ich wieczór.

Piłkarze Adama Nawałki rozgrywali akcje chaotycznie, nie szanowali piłki. Wrocławska defensywa bez problemu radziła sobie z ich nieśmiałymi próbami ataków. Szczególnie kiepsko wyglądała gra środkowych pomocników Górnika. Adam Marciniak wyraźnie nie wiedział, co ma robić na boisku, a Aleksander Kwiek zupełnie dał się zdominować duetowi Przemysław Kaźmierczak - Dariusz Sztylka.

Trzeba też przyznać, że zabrzanie mieli sporego pecha, bo jeszcze w pierwszej połowie przez kontuzje stracili dwóch ważnych piłkarzy. Zaledwie siedem minut pograł Michael Bemben, a po 35. minutach z placem gry pożegnał się kapitan Górnika, Adam Banaś. Te wymuszone urazami zmiany odbiły się niekorzystnie na grze zespołu trenera Nawałki.

Po sobotniej wygranej, Śląsk ma na koncie 16 punktów i plasuje się na dwunastej pozycji w Ekstraklasie. Kolejna okazja na powiększenie ligowego dorobku już w najbliższa sobotę. Wtedy wrocławianie podejmą na stadionie przy Oporowskiej chorzowski Ruch.

Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 4:0 (2:0)
Bramki:
Kaźmierczak (10.), Sotirović (18.), Celeban (80., 84.).

Śląsk: Kelemen - Socha, Celeban, Fojut, Spahić - Sobota (77. Ćwielong), Sztylka, Kaźmierczak, Mila - Gikiewicz (84. M.Gancarczyk), Sotirović (69. Jezierski).
Górnik: Nowak - Bemben (7. Pazdan), Banaś (36. Pietrzak), Jop, Magiera - Danch, Przybylski, Marciniak, Kwiek (64. Sikorski), Wodecki - Zahorski.

Żółte kartki: Socha - Banaś, Przybylski, Pazdan.
Widzów: 7500.
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).
Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kto powinien zostać nowym marszałkiem Dolnego Śląska?






Oddanych głosów: 1460