Sport

Śląsk Wrocław się rozpędza. Zaliczy kolejne zwycięstwo? [ZAPOWIEDŹ]

2018-11-03, Autor: Łukasz Maślanka

Trudno nadążyć za Śląskiem Wrocław w tym sezonie. Zespół trenera Tadeusza Pawłowskiego potrafi albo kompletnie rozbić rywala, albo zaliczyć wstydliwe wpadki. Którą twarz Śląsk pokaże w meczu z Wisłą Płock?

Reklama

Wrocławianie mają ostatnio niezły czas. W poprzedni piątek w Legnicy grali mecz ligowy, w którym rozbili Miedź aż 5:0. Tak, jak przewidywaliśmy przed tym spotkaniem, dla kibiców to był czas na przyjaźni, ale na boisku Śląsk był wyjątkowo niekoleżeński. I sprał legniczan patrząc, czy równo puchnie. A we wtorek wrocławianie zameldowali się w Bytowie, gdzie w meczu 1/16 finału Pucharu Polski zagrali z pierwszoligową Bytovią. W tym meczu też skończyło się na na lekcji, której Śląsk udzielił rywalowi - wrocławianie wygrali w Bytowie 3:0.

Po zwycięstwie w Legnicy, Śląsk zmniejszył stratę do czołowej ósemki Ekstraklasy do zaledwie 2 pkt., a w Bytowie zapewnili sobie grę w kolejnej rundzie krajowego pucharu. To najbardziej wymierne korzyści z ostatnich meczów, ale te zwycięstwa dodatkowo budują Śląsk psychologicznie. Bo wrocławianie w tym sezonie mieli swoje problemy i wcale nie jest powiedziane, że mogą już o nich zapomnieć. Przeciwnie - niedawna porażka u siebie z Arką Gdynią wskazuje na to, iż ta drużyna cały czas musi się pilnować, aby nie zaliczyć wstydliwej wpadki. Mimo wszystko, przed meczem z Wisłą Płock w Śląsku są podstawy do umiarkowanego optymizmu - a biorą się właśnie z dobrej formy pokazanej w ostatnich meczach.

Dodatkowo, zespół z Płocka to jedno z największych rozczarowań tego sezonu. Wisła w wakacje przeszła spore przemeblowanie, które - co tu dużo gadać - osłabiły ten klub zamiast go wzmocnić. W efekcie, z Wisły Płock z poprzedniego sezonu, która grała ładnie dla oka, mądrze i skutecznie, zostało wspomnienie. O zakończeniu rozgrywek na 5. miejscu (jak w poprzednim sezonie) chyba nie ma już co marzyć.

Trudno jednak było utrzymać określony poziom sportowy w sytuacji, kiedy z drużyny wyjęto jej najcenniejsze części. Klubowe obiekty w Płocku na salony reprezentacji Polski zamienił trener Jerzy Brzęczek. Zastąpił go Adam Dźwigała, który już w klubie nie pracuje, co pokazuje skalę płockiej porażki. Zastąpił go Kibu Vicuna, świetnie znany we Wrocławiu z czasów, kiedy w Śląsku asystował w pracy trenerowi Janowi Urbanowi. Jeśli zaś mowa o piłkarzach, to w lecie z Wisły do Legii Warszawa odszedł kluczowy gracz ofensywny Jose Kante, odkrycie poprzedniego sezonu Arkadiusz Reca (dziś we włoskiej Atalancie Bergamo) oraz utalentowany pomocnik Konrad Michalak (wrócił do Legii Warszawa, a dziś jest już w Lechii Gdańsk). To zawodnicy, którzy w poprzednim sezonu decydowali o obliczu płockiej Wisły i stanowili o jej sile.  

Pozyskani w wakacyjnym okienku transferowym zawodnicy mieli być godnymi następcami piłkarzy, których już w Płocku nie ma. Ale ten plan nie wypalił. Oczekiwania spełnia chyba jeden Ricardinho, z transferem którego u “Nafciarzy” wiązano spore nadzieje. Nie bez kozery, bo Brazylijczyk ma już 7 goli na koncie i ciągnie grę zespołu. Ale z innymi zawodnikami nie jest już tak różowo. Mateusz Szwoch miał wzmocnić środek pola, ale we wrześniu doznał poważnej kontuzji i nie zagra przez kilka miesięcy. Jakby tego było mało, oprócz Szwocha na listę poważnie kontuzjowanych w Wiśle Płock trafił też Jakub Łukowski. Ten piłkarz będzie miał futbol z głowy na co najmniej 2 miesiące. Wracając zaś do letnich transferów Wisły - Karol Angielski wystąpił tylko w 6 z 13 meczów i strzelił jedynie 2 gole. Dorobek pomocnika z Portugalii Carlitosa wygląda jeszcze słabiej: 5 meczów, z czego ani jednego w pełnym wymiarze czasu i tylko 1 gol.

W Płocku zmienił się trener, odeszli kluczowi piłkarze, następcy nie weszli (jeszcze?) w uszykowane dla nich buty...  Efekty są mizerne. “Nafciarze” przyjadą do Wrocławia jako 13. drużyna w tabeli, mająca w dorobku ledwie 12 pkt. i jedynie minimalną przewagę nad przedostatnią w ligowej stawce Miedzią Legnica. Po meczu w stolicy Dolnego Śląska może się okazać, że zespół z Płocka wyląduje w strefie spadkowej Ekstraklasy. Jak widać, wiślacy do tego spotkania przystąpią w diametralnie innym nastroju niż wrocławianie. Bo Śląsk swoimi ostatnimi występami pokazał, że może w końcu zacząć marsz w górę tabeli. Wisła zaś w ostatniej kolejce ligowej zremisowała 3:3 z dołującym Zagłębiem Lubin, a jeszcze wcześniej oberwała aż 0:4 od Pogoni Szczecin. Z takimi wynikami, trudno o swobodę w grze.

W kadrze Śląska na mecz z Wisłą Płock na pewno zabraknie Jakuba Łabojki, który leczy uraz stopy, a także zawieszonego za czerwoną kartkę Arkadiusza Piecha. Do zdrowia wraca zaś Daniel Szczepan i niewykluczone, że przeciwko “Nafciarzom” dostanie szansę na debiut w Ekstraklasie. Poza tym, kilku wrocławskich piłkarzy wyraźnie idzie w górę z formą. To m.in. Michał Chrapek, który wbił gola Miedzi i dobrze wywiązywał się ze swojej roboty w środku pola, a także Damian Gąska - w meczu z Arką dał dobrą zmianę, w Legnicy miał 100 proc. (!) celności podań, a Bytovii wbił gola. I niewykluczone, że obaj wymienieni wyżej piłkarze znajdą miejsce w pierwszym składzie Śląska na Wisłę Płock.

Śląsk w tym sezonie jest chimeryczny i przeplata mecze dobre ze słabiutkimi. Ostatnio jednak zespół trenera Tadeusza Pawłowskiego wygląda coraz lepiej. Można więc obstawiać z względnym spokojem, że w sobotni wieczór to gospodarze Stadionu Wrocław wrócą do domów z kompletem punktów po zwycięstwie.

14. kolejka Ekstraklasy, Śląsk Wrocław - Wisła Płock, sobota (3 listopada), Stadion Wrocław przy Alei Śląskiej, godz. 18.

Oceń publikację: + 1 + 6 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kogo poprzesz w wyborach prezydenta Wrocławia?







Oddanych głosów: 8444