Sport
Śląsk zasłużenie przegrał w Kielcach z Koroną 1:2 (1:2)
Niestety - jeden Voskamp meczu nie wygra
Potrzeba było strzału Johanna Voskampa w 21 minucie, którego nie był w stanie wybronić Małkowski i Śląsk wyszedł na prowadzenie.
Radość nie trwała długo. Po 7 minutach piłka z rzutu wolnego została wrzucona w pole karne Mariana Kelemena, stoper WKS-u Marek Wasiluk nie upilnował (szczerze mówiąc wyglądało to, jakby w ogóle nie próbował pilnować) Pavola Stano i złocisto-krwiści wyrównali.
Po wyrównaniu Korona się cofnęła i piłkarze Lenczyka zmuszeni byli do ataku pozycyjnego. Jednak kielczanie nie ograniczali się do obrony. W 37 minucie Kuzera wykorzystał błąd wrocławskich obrońców – piłka podana przez Kiełba przeleciała między nogami Piotra Celebana - a Keleman nie miał nic do powiedzenia gdy znalazł się sam na sam z piłkarzem gospodarzy.
Drugą odsłonę znacznie lepiej zaczęli gospodarze. To oni byli stroną atakującą, mieli inicjatywę i sytuacje bramkowe. Dlaczego w 51 minucie Korzym nie trafił do bramki wie tylko on sam – a defensywa wrocławian powinna dać na mszę za tę akcję, która skończyła się, zanim nasi obrońcy zorientowali się, że się rozpoczęła.
Niestety dalej nie było lepiej. Tylko Kelemenowi Śląsk zawdzięcza, że w 58 minucie po strzale Sobolewskiego wrocławianie nie przygrywali 3:1. A gdzie byli obrońcy Śląska? Nie wierzymy, że stali gdzieś w korku próbując dostać się na walkę Kliczki z Adamkiem. Może po prostu byli już w szatni. Wszystkich, którzy znają odpowiedź na to pytanie prosimy o maile z rozwiązaniem tej zagadki.
Korona cofnęła się na swoją połowę i czekała – ale skłamalibyśmy, że wrocławianie grali w ataku pozycyjnym. Piłkarze Śląska u s i ł o w a l i atakować i grać piłką. Jednak podania nie dochodziły, a graczom w zielonych trykotach zdarzały się głupie straty.
W 69 minucie Orest Lenczyk stwierdził: "dość". Z boiska zeszli: Łukasz Madej i Mateusz Cetnarski, a zastapili ich Christian Omar Diaz oraz Piotr Ćwielong. Efekt? Piłkarze Śląska wykonywali rzut wolny, obrońcy Korony postanowili skopiować grę defensorów WKS i gdzieś sobie poszli, futbolówka spadła pod nogi nie pilnowanego Celebana na 5 metr i... defensor WKS trafił w poprzeczkę.
I nagle zrobił się mecz. Gracze Korony dwa razy mogli pokonać Kelemena, gdyby tylko któryś z nich dopadł do bezpańskiej piłki w polu karnym. Goście też mieli swoją okazję, ale główka Soboty, po dośrodkowaniu Ćwielonga, do najlepszych nie należała.
Potem były jeszcze 3 rzuty rożne dla Śląska pod rząd - Wasiluk nie był w stanie z metra wbić piłki do pustej bramki, bo się akurat przewracał. Wreszcie po tym jak Diaz wymusił drugi już faul na żółtą kartkę Kuzery w 80 min - i Korona była zmuszona kończyć mecz w 10 - Orest Lenczyk postawił wszystko na jedną kartę. Ściągnął Wasiluka i wprowadził Brazylijczyka Alexandre, dla którego był to debiut w ekstraklasie.
Minutę później znów Kelemen ratował Śląsk przed stratą 3 gola gdy sam na sam z bramkarzem Śląska stanął Sobolewski.
W ostatnich minutach Korona Kielce pokazała, jak należy się bronić. Śląsk z wielkim trudem zbliżał się do pola karnego Małkowskiego - najczęściej wrocławianie tracili piłkę znacznie wcześniej. Bezradni gracze Śląska nie byli w stanie wyrównać: kielczanie wygrali i zostali liderem Ekstraklasy.
Zobacz także
Tagi: piłka nożna, Śląsk Wrocław, Korona Kielce, Kelemen, wasiluk, Celeban, VOSKAMP, Diaz, Ekstraklasa, alexandre
Zobacz także
Komentarze (0):
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
Alert TuWrocław
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!
Wyślij alert