To on jest Feel\'em!

Cynizm, przekora, żart, dwuznaczność w tekstach, mroczny urok undergroundowych ballad, mocne uderzenie perkusji, rockowa gitara elektryczna i charyzmatyczny, niski głos wokalisty, to cechy typowe dla Tomasza Marsa.

W programie wieczoru pogodne a czasem mroczne, pełne humoru i skandalizujące, ale zawsze pełne dystansu do rzeczywistości piosenki. Od pierwszych minut koncertu artysta nawiązuje doskonały kontakt z publicznością i utrzymuje go aż do końca, ubarwiając całość dowcipnymi komentarzami.

W twórczości i muzyce Marsa, wzbogaconej nierzadko elementami lekkiego, scenicznego i teatralnego skandalu, doskonale odnajdują się zarówno koneserzy poetyckich nastrojowych utworów muzycznych, jak i osoby spragnione ostrzejszych, mocniejszych brzmień.

Klimat koncertu wzbogaca licytacja prowadzona przez wokalistę, w trakcie której widz może zamówić wiersz o dowolnej tematyce. Wylicytowany i napisany w trakcie koncertu przez Michała Zabłockiego utwór, odczytywany jest przez  jego autora osobiście pod koniec trwania koncertu.

W trakcie wieczoru usłyszymy utwory z ostatniej płyty artysty „To ja jestem Feel’em!” oraz piosenki z pierwszego albumu „Męski Burdel”.

Tomasz Mars pochodzi z Krakowa. Jest wokalista, autorem piosenek i konferansjerem. Jego przygoda z muzyka rozpoczęła się w Domu Kultury w Nowej Hucie, gdzie spotkał Andrzeja Zaryckiego, słynnego kompozytora związanego z Piwnica pod Baranami. Potem trafił do kabaretowego Loch Camelot, współtworzył z poetką Barbarą Stępniak, kompozytorem Olkiem Brzezińskim i innymi artystami program pt. "Wieczory Nieperwersyjne". Razem z Michałem Zabłockim przygotował debiutancki koncert i materiał na płytę  "Męski Burdel", która ukazała sie w grudniu 2006. 12 października 2009 roku ukazała się druga płyta artysty -  „To ja jestem Feel’em!”. Artysta znany jest wrocławskiej publiczności z cieszącego się niesłabnącą popularnością, wystawianego na scenie Teatru Piosenki, spektaklu "Leningrad", gdzie w roli głównej występuje u boku wrocławskiego aktora, Mariusza Kiljana.