Wiadomości

Tragedia na torze Stadionu Olimpijskiego. Znany żużlowiec nie żyje

2012-05-14, Autor: Jarosław Garbacz
W czasie niedzielnego spotkania Betardu Sparty Wrocław z Marmą Rzeszów groźnemu wypadkowi uległ zawodnik drużyny gości Lee Richardson. Żużlowiec zmarł w trakcie operacji we wrocławskim szpitalu.

Reklama

Do wypadku doszło w trzecim biegu niedzielnej potyczki na Stadionie Olimpijskim. Na wyjściu z pierwszego łuku Lee Richardson w ferworze walki o pozycję zahaczył kołem o motocykl Tomasza Jędrzejaka. Z impetem uderzył w bandę, która na prostych nie jest zabezpieczona dodatkowo przez poduszki powietrzne. Na tor momentalnie wyjechała karetka pogotowia ratunkowego a lekarze rozpoczęli walkę o życie angielskiego żużlowca.

Sportowiec został przewieziony do szpitala im. Marciniaka przy ul. Traugutta, gdzie zdecydowano o operacji zawodnika, który miał rozległe obrażenia wewnętrzne, spowodowane uderzeniem w bandę.


Mimo starań lekarzy, Richardsona nie udało się uratować. W trakcie operacji doszło do zatrzymania akcji serca, której nie udało się już przywrócić. Dziś w tej sprawie przedstawiciele szpitala mają wydać oświadczenie.

Zawody na Stadionie Olimpijskim zostały wznowione. W nich Betard dość pewnie pokonał Marmę 50:39. Na wieść o śmierci angielskiego żużlowca w kontrowersyjnych okolicznościach przerwano derbowy pojedynek Stali Gorzów z Falubazem Zielona Góra. Cały świat speedwaya pogrążył się w żałobie.

Lee Richardson miał 33 lata. W 1999 roku zdobył indywidualne mistrzostwo świata juniorów. Był również medalistą turniejów drużynowych. Dwukrotnie stawał na podium zawodów z cyklu Grand Prix, w tym raz w Bydgoszczy, gdzie w 2005 roku był drugi. Rok wcześniej zajął trzecią pozycję w zawodach w swoim kraju.

Na oficjalnej stronie rzeszowskiego klubu prezes Marta Półtorak opublikowała list, w którym zwraca się bezpośrednio do zmarłego zawodnika:

Tragedii, która dotknęła Twoją Rodzinę, Kibiców i Twój Polski Klub, nie można wyrazić żadnymi słowami. Nikt z nas do końca nie wierzy w to, co się wydarzyło i kiedy po wypadku otrzymywaliśmy informacje o poważnym stanie zdrowia, to myślałam jak pomóc Ci w rehabilitacji. Ani przez moment nie pomyślałam o najgorszym.

Często pisałeś do mnie komentując swoją jazdę, bo poprzedni sezon nie był najlepszy, a i teraz miałeś duże problemy ze sprzętem, staraliśmy się szukać rozwiązań. Bardzo cierpiałeś, że nie możesz pomóc swojej drużynie, tak jak byś chciał i do końca życia zapamiętam ten smutek w oczach, kiedy widzieliśmy się po zremisowanym meczu z Lesznem, a Ty wiedziałeś, że zawiodłeś Kibiców.

Byłeś związany z Rzeszowem, to był Twój Polski Klub i miejsce przez ostatnie lata. Zawsze taktowny, uśmiechnięty, pamiętam jak grałeś w piłkę ze swoimi synkami na stadionie przy Hetmańskiej, w Twoim Klubie. W ostatni czwartek przyjechałeś na trening do Rzeszowa i tak bardzo cieszyliśmy się z trenerem, że dobrze Ci poszło, potwierdzeniem miał być mecz we Wrocławiu. Niestety los okazał się obrzydliwie brutalny.

Na ostatniego emaila nie zdążyłam Ci odpowiedzieć i już nigdy mi się to nie uda. Trudno opanować smutek, który dotknął nas wszystkich. Nawet nie przypuszczałeś, że masz tylu przyjaciół. Na ich ręce, Twojej Rodziny i Bliskich pragnę w imieniu własnym i Speedway Stal Rzeszów złożyć najszczersze wyrazy współczucia. Marta Półtorak

Zobacz na filmie jak doszło do wypadku:

Oceń publikację: + 1 + 2 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.