Lviv - kawior, wódka i bliny jest autorskim projektem Andrija, który dotarł do Wrocławia z Czerniowic z południowo-zachodniej Ukrainy w poszukiwaniu lepszego świata i perspektyw, ale niekoniecznie poprzez pracę na kuchni. Perspektywy pojawiły się dość szybko, bo niedługo po podjęciu pracy w wątpliwej jakości barze Gastrofaza na Legnickiej. Właśnie tam, krok po kroku, przechodził kolejne szczeble - od zmywaka, przez kuchnię, aż po rolę właściciela tego przybytku. A że w sercu cały czas miał opuszczony kraj i jego wspaniałą kuchnię, postanowił zmienić Gastrofazę w Lviv, a od niedawna także drugi lokal pod tym szyldem, na Zakrzowie.
Kuchnia ukraińska przenika się z polską na wielu płaszczyznach, aczkolwiek i jedna, i druga wyróżnia się czym innym. W menu Lviv znajdziemy dania znane właścicielowi z jego rodzinnego domu - cudowne placuszki ziemniaczane, przygotowywane bez użycia maki. Warto spróbować tych z rozpływającym się w ustach ozorem wołowym, choć i wersja z jajkiem i szpinakiem powinna znaleźć swoich fanów.
Absolutnym hitem są dwie pozycje - malutkie pielmieni z doskonale sprężystym ciastem i mięsnym wnętrzem oraz podawane ze śmietana, kawiorem i koperkiem bliny. Co ważne, smażone dopiero po złożeniu zamówienia przez gościa. Ich delikatne ciasto powinno zadowolić najbardziej wybrednych smakoszy. Pięknym nawiązaniem do naszej tradycji kulinarnej są wykonane zgodnie ze sztuką pierogi ruskie. Pełne twarogu, doprawione i z ciastem tak delikatnym, jak to tylko możliwe.
Restauracja czy tez bardziej bistro Lviv pokazuje, że do robienia dobrej kuchni nie potrzebne są jedynie umiejętności, choć tych tutaj nie brakuje, bo w tym momencie za menu w Lviv odpowiadają zawodowi kucharze. Najważniejsze jest serce i ogromne chęci, a także możliwie najlepsze produkty. Lviv łączy w sobie te wszystkie elementy, dlatego od lądujących na talerzach potraw bije prawda i radość. Radość dostępna dla wszystkich, bo ceny zarówno na Legnickiej, jak i Zatorskiej mieszczą się w bardzo przyzwoitym przedziale.