Sport
Twierdza Wrocław padła po roku. Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 0:1
1
(Fot. Dariusz Kamiński.)
Słowak Peter Grajciar nie zagrał z Jagiellonią, bo przed meczem się rozchorował. Pod jego nieobecność w tym spotkaniu gra Śląska w środku pola momentami wyglądała kiepsko.
Słowak Peter Grajciar nie zagrał z Jagiellonią, bo przed meczem się rozchorował. Pod jego nieobecność w tym spotkaniu gra Śląska w środku pola momentami wyglądała kiepsko.
Każda szczęśliwa seria kiedyś musi się skończyć. Piłkarze Śląska Wrocław po blisko roku, bo zabrakło dwóch dni, przegrali na własnym stadionie. Ich passę przerwała Jagiellonia Białystok, wygrywając we Wrocławiu 1:0. To dla Śląska porażka kosztowna, bo wrocławianie stracili pozycję wicelidera Ekstraklasy.
Zanosiło się, że te kadrowe manewry wyjdą Śląskowi na zdrowie, bo już w pierwszych minutach gry wrocławianie wypracowali sobie dwie znakomite okazje strzeleckie. Obie niestety zmarnowali, choć zwłaszcza Dankowskiemu niewiele zabrakło do debiutanckiego gola w Ekstraklasie. Z jego strzałem poradził sobie jednak Krzysztof Baran. Tuż po straconym golu "Danek" mógł niemal od razu wyrównać, ale trafił w słupek, a w okolicach 30 minuty gry golkiper "Jagi" z trudem odbił piekielnie mocny strzał Dudu. Zamiast gola na koncie, Śląsk musiał przyjąć gola straconego. I wtedy można było dostrzec, że gospodarze będą mieli w tym meczu spory problem, by wywalczyć choćby remis. Bo Śląsk im bliżej końca połowy, tym bardziej nieporadny był w akcjach ofensywnych. Owszem, wrocławianie przeważali, byli częściej przy piłce, ale najczęściej ich ataki były tak mozolne, jak przekopywanie pustyni łyżeczką. Piłkarze z Białegostoku mieli Śląsk dobrze rozpracowany, włożyli mnóstwo pracy zwłaszcza w to, by maksymalnie przeszkadzać w grze Marco Paixao. I Portugalczyk przeciwko rywalom z Białegostoku nie zaistniał.
Pod nieobecność przeziębionego Słowaka Petera Grajciara, gra Śląska kulała. I co z tego, że wrocławianie częściej byli przy piłce, skoro nie stać ich było na żadne mniej schematyczne zagranie, które rozerwałoby dobrze ustawioną, sprawnie zorganizowaną defensywę Jagiellonii. Niemrawo wyglądał Śląsk zwłaszcza na swojej prawej flance. Znacznie lepiej wyglądała gra wrocławian po lewej stronie. Brylował na niej zwłaszcza Dankowski. Młody pomocnik Śląska, choć rzucony na głęboką wodę, mimo porażki swojej drużyny ze swojego występu może być zadowolony.
W drugiej połowie meczu Śląsk chwilami prowadził niemal okupację połowy rywala. Jagiellonia musiała sporo się natrudzić, żeby zachować czyste konto. A fenomenalną robotę w obronie wykonał zwłaszcza jej bramkarz, Krzysztof Baran. Będziemy zaskoczeni, jeśli golkiper białostockiej drużyny nie zajmie miejsca w jedenastce najlepszych piłkarzy kolejki. A jego koledzy są mu dłużni tyle dobrych piw, ile razy ratował im skórę w tym meczu. W drugiej połowie Baran wybronił strzał Dankowskiego, zgasił petardę Droppy, a dobitkę Flavio Paixao odbił w sobie tylko znany sposób. Po chwili poradził sobie z kolejnym strzałem Droppy, a tuż przed końcem meczu sprawił, że debiutujący w Ekstraklasie napastnik Śląska Milos Lacny nie został bohaterem zawodów. Słowak strzelił bowiem nieco desperacko, bo wślizgiem, ale piłka zmierzała już do bramki i Baran w ostatniej chwili wybił ją poza boisko.
Goście w tej części meczu odpowiedzieli strzałem Mateusza Piątkowskiego, po którym Tomasz Hołota ratował Śląsk wybijając piłkę z linii bramkowej oraz groźną akcją Patryka Tuszyńskiego. Głównie jednak zajmowali się przerywaniem ataków wrocławian i czekaniem na okazję do wyprowadzenia kontrataku. Śląsk naciskał jednak coraz mocniej i wrocławianie mogą być po tym meczu rozgoryczeni, bo zrobili bardzo dużo, by wywalczyć w nim choćby punkt. Stało się jednak inaczej i to "Jaga" dzięki bramce strzelonej w pierwszej połowie meczu mogła się cieszyć z kompletu punktów.
Porażka jest dla Śląska bolesna podwójnie. Nie dość, że w lidze to pierwsza przegrana wrocławian u siebie od blisko roku, to jeszcze Śląsk spadł z pozycji wicelidera i traci do niej dwa “oczka”. Ale mimo przegranej, wrocławianie nie zagrali złego meczu. Prezentowali się solidnie, choć trudno się oprzeć wrażeniu, że zespołowi średnio służą eksperymenty w zestawianiu linii obrony. Śląsk przegrał, bo nie potrafił zamienić na gola żadnej z wielu dobrych sytuacji strzeleckich. I mimo, że porażka komplikuje sytuację wrocławian w tabeli, to nie ma jeszcze powodu, aby bić na alarm, że zespół jest w kryzysie.
Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 0:1 (0:1)
Bramki: Mackiewicz (13.).
Śląsk Wrocław: Wrąbel - Zieliński, Celeban, Hołota, Dudu - Flavio Paixao, Droppa (81. Pawelec), Hateley, Danielewicz (76. Lacny), Dankowski (76. Pich) - Marco Paixao.
Jagiellonia Białystok: Baran - Modelski, Madera, Tarasovs, Straus - Dzalamidze, Grzyb, Pazdan (65. Romanczuk), Gajos (77. Tymiński), Mackiewicz (59. Piątkowski) - Tuszyński.
Żółte kartki: Droppa, Pawelec - Mackiewicz, Tymiński, Dżalamidze.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: ok. 9 tys.
Zobacz także
Zobacz także
Komentarze (1):
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
Alert TuWrocław
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!
Wyślij alertSonda
Czy obowiązujący od ponad miesiąca zakaz wstępu na wały powinien zostać zniesiony?
Oddanych głosów: 733
~Rychu 2015-02-22
00:09:30
Nie da się strzelić bramki grając stale , wolno w szerz boiska, a z perspektywy 4 rzędu na stadionie piłka większość piłkarz Śląska , z wyjątkiem Portugalczyków, parzyła. Trzeba będzie odcinać kupony z sezonu jesiennego, bo nie było widać w grze żadnego oryginalnego pomysłu na przełamanie schematu tik- takowego ataku 100 podań i końcowych do tych samych.