W czwartek odbędzie się głosowanie sejmiku w sprawie NFM-u

Przypomnijmy, że władze urzędu marszałkowskiego rozważają wycofanie się z dotowania Narodowego Forum Muzyki. – Sytuacja kultury na Dolnym Śląsku wymaga podejmowania trudnych decyzji – tłumaczył Michał Bobowiec. – Narodowe Forum Muzyki dysponuje rocznym budżetem na poziomie ponad połowy wydatków województwa na całą kulturę, czyli na teatry, zabytki, muzea i filharmonie. Ok 8,6 mln zł, jakie przeznaczamy na NFM, to pieniądze wszystkich mieszkańców Dolnego Śląska, a nie Narodowego Forum Muzyki, jak utrzymuje pan Andrzej Kosendiak i to radni Sejmiku Województwa głosują w imieniu mieszkańców, jak te środki zostaną spożytkowane – wyjaśnia członek zarządu województwa odpowiedzialny za kulturę – dodaje Bobowiec.

– Wierzę, że radni nie przyjmą tej propozycji, bo jest bardzo zła dla Dolnego Śląska. Narodowe Forum Muzyki to instytucja mocno obecna nie tylko we Wrocławiu, ale też w wielu miejscach w regionie – podkreśla dyrektor NFM-u, Andrzej Kosendiak. – To instytucja, która niezwykle skutecznie i dobrze promuje nasz region na całym świecie. Chcę przypomnieć, że Narodowe Forum Muzyki jest największą muzyczną instytucją w Polsce. Mam więc nadzieje, że radni sejmiku odrzucą te propozycję – dodaje.

– Rozumiem, że inne instytucje i środowiska artystyczne mają swoje potrzeby, ale nie może być tak, że te pieniądze zostaną skierowane do innych artystów, a nam odebrane – tłumaczy Kosendiak. – To niemoralne i uznaję ten pomysł ze wszech miar za szkodliwy. Dlatego zgłosiłem propozycję, żebym zabrał na posiedzeniu sejmiku głos. Dostałem około 10 minut i postaram się przygotować argumenty mówiące o tym, dlaczego należy odrzucić to szkodliwe rozwiązanie – wyjaśnia dyrektor NFM-u.

– Ta decyzja będzie skutkować zrujnowaniem dorobku wypracowanego przez kilkanaście lat przez  środowisko muzyczne we Wrocławiu. 8 600 tysięcy zł, które mają nam zostać odebrane, to płace stu kilkunastu osób, które trzeba by w tej sytuacji zwolnić, a także więcej niż budżety Wratislavii Cantas, Jazztopadu i paru innych festiwalu. Oznaczałoby to, że musielibyśmy wycofać się z organizacji setek działań edukacyjnych. Trudno mi to sobie wyobrazić – wyznał Kosendiak.

Dyrektor Narodowego Forum Muzyki wyjaśnił, że na budowę sali koncertowej przeznaczono 142 miliony złotych z unijnych środków. – Dodatkowo w dokumencie, który mówi o trwałości projektu jest wymóg i są wskazane wskaźniki, które musimy wykonać. Zgodnie z nim, rocznie ma nas odwiedzić kilkaset tysięcy ludzi. Skąd ich weźmiemy, jeśli zostaną nam odebrane dotacje? Mówię o bezpieczeństwie wynikającym z współprowadzeniu NFM-u przez trzy podmioty: województwo dolnośląskie, miasto i ministerstwo kultury. Jeżeli któryś z nich się wycofa, istnieje poważne ryzyko, że utracimy te 142 miliony złotych. To absurdalna perspektywa i powtórzę: wierzę, że radni do tego nie dopuszczą – ma nadzieję dyrektor.

– Pan Michał Bobowiec chyba się na mnie obraził za to, co napisałem emocjonalnie na Facebooku. Użyłem w tym wpisie słowa na cztery litery. Jeśli go uraziłem, bardzo za to przepraszam – mówi Kosendiak. – Nie chciałem obrażać ludzi, tylko pokazać, że jeśli jest problem, to trzeba się zastanowić, jak go rozwiązać. Problem polega na tym, że kultura na Dolnym Śląsku jest niedofinansowana. Trzeba więc znaleźć środki, tylko dlaczego środków na kulturę szuka się w kulturze? Nie rozumiem takiej postawy. Gdy zostałem dyrektorem filharmonii, przejąłem dwie instytucje – Filharmonię i Wratislavię Cant ans. Miałem na to budżet 8 i pół miliona. Mogłem powiedzieć, że nic nie da się z tym zrobić, ale tak nie zrobiłem i teraz, po kilkunastu latach budżet jest kilkukrotnie wyższy. W tej chwili wynosi on 50 milionów, z czego od 12 do 14 milionów to nasze dochody, wypracowane m.in. z wynajmu i  biletów. Tymczasem  artykuł 12 ustawy mówi, że organizator ma obowiązek w stu procentach pokryć płace oraz koszty sali i remontów. Nigdy tak nie było. Myśmy to wypracowali – tłumaczy Kosendiak.

– Pytanie brzmi, czy mamy jakąś alternatywę i czy ktoś próbował nam ją przedstawić? Chodzi o to, żeby radni mieli wybór, tymczasem nie wiemy, czy podjęto próby załatwienia tego problemu w inny sposób. Właśnie dlatego jestem bardzo zaniepokojony. Można wnosić projekt uchwały, ale argumentując, że zbadało się różne możliwości i alternatywy, a ta jest najlepsza. Myślę, że ta jest najgorsza – mówi dyrektor NFM-u.

– Jeśli zorganizujemy sto koncertów mniej, nie będziemy mieli własnych wpływów z biletów. Możemy wynająć salę na disco polo, ale ja na pewno tego nie zrobię. Wiem, że ludzie bawią się przy tej muzyce, ale taki koncert można zorganizować na stadionie, a nie w Narodowym Forum Muzyki – dodaje Kosendiak.

– Gdy zabrane zostaną nam pieniądze, zadziała efekt domina – będzie mniej artystów i mniej koncertów, a tym samym mniejsze przychody. Nastąpi degradacja Narodowego Forum Muzyki – twierdzi dyrektor tej instytucji.

– Łatwo stracić dobre imię, a bardzo trudno się je odbudowuje. Ta decyzja zrujnuje naszą pracę. Potrzeba by było lat, żeby ją odbudować. Startowaliśmy z punktu regionalnego zespołu, mającego swoje zwroty i upadki, ale postrzeganego w świecie jako orkiestra znikąd. Dzisiaj gramy w Lidze Mistrzów. Życzyłbym Śląskowi Wrocław i Zagłębiu Lubin, żeby zagrały w Lidze Mistrzów. Sam bym wtedy chętnie przyszedł na stadion. W Narodowym Forum Muzyki grają najlepsi – argumentuje Kosendiak.