W jakim kierunku zmierza Wrocławska Kolej Aglomeracyjna

W konferencji „Kolej na dziś i jutro – Wrocławska Kolej Aglomeracyjna” wzięli udział przedstawiciele Kolei Dolnośląskich, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego oraz eksperci rynku kolejowego. Spotkanie ma być początkiem debaty dynamiki rozwoju kolei aglomeracyjnej w województwie dolnośląskim.

- My tylko przywracamy normalność, bo kolej aglomeracyjna powinna być normalnym środkiem transportu dla osób pracujących w mieście i na terenie całej aglomeracji Wrocławskiej. Takie rozwiązania funkcjonują w Czechach i Niemczech, to nie jest nic nadzwyczajnego – mówił otwierając poniedziałkową konferencję Jerzy Michalak, członek zarządu województwa dolnośląskiego.

Popularność połączeń kolejowych z miejscowości położonych w aglomeracji wrocławskiej do Wrocławia rośnie z roku na rok. Jeszcze w 2011 z takich kursów korzystało 7,5 mln pasażerów, w ubiegłym roku podróżni do Wrocławia dojeżdżali aż 12,3 mln razy.

Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego, który jest właścicielem Kolei Dolnośląskich, ma plany rozbudowy systemu kolejowego, tak by umożliwiał on jeszcze szybszy i jeszcze wygodniejszy dojazd do stolicy województwa. Urząd marszałkowski w najbliższym czasie chce zmodernizować lub zrewitalizować aż pięć linii z Wrocławia: do Jelcza-Miłoszyc przez stację Wrocław-Sołtysowice, do Świdnicy przez Sobótkę oraz do Głogowa, Kłodzka i Oleśnicy. Do obsługi rozbudowanej siatki połączeń potrzebny będzie też zakup 22 pociągów elektrycznych oraz 6 spalinowych. Szacuje się, że koszt przewidzianych inwestycji to 300 mln zł.

- Plany wykorzystania kolei w ruchu aglomeracyjnym we Wrocławiu są znane już od dawna. Na dworcu Wrocław-Leśnica nie bez powodu wybudowano trzy perony – zauważa dr inż. Bogusław Molecki. Naczelnik działu przewozów KD zauważa też, że kolej może być ważnym elementem komunikacji miejskiej w samym Wrocławiu. - Proponuję w godzinach popołudniowych przejść się na przystanek Wrocław-Muchobór i zobaczyć ile osób wsiada do pociągu, który kończy bieg na Dworcu Głównym. Na tym krótkim odcinku z naszych usług korzysta dwa razy tyle osób, co z połączenia Legnica-Wrocław. Ludzie odkryli, że czas podróży koleją jest lepszy, a godziny odjazdu dopasowane do ich potrzeb – zauważa ekspert Kolei Dolnośląskich, który jest jednocześnie wykładowcą Katedry Logistyki i Systemów Transportowych na Politechnice Wrocławskiej.

Podczas konferencji wielokrotnie powtarzano, że dobra kolej aglomeracyjna powinna cechować się kilkoma podstawowymi zasadami takimi jak cykliczność rozkładów, integracja z innymi systemami transportowymi, tabor umożliwiający komfortową podróż oraz integracja systemów taryfowych.

- W aglomeracji warszawskiej przez pewien czas nie wszystkie spółki zdecydowały się na integrację systemów taryfowych. W efekcie jedne pociągi jeździły z pełnym obłożeniem, podczas gdy innymi mało kto chciał podróżować, bo było drożej – zauważa Marek Chmurski z Zarządu Transportu Miejskiego w Warszawie, gdzie kolej aglomeracyjna włączona w system komunikacji miejskiej z powodzeniem funkcjonuje już od kilku lat. - Szybka Kolej Miejska to system równy tramwajowi czy autobusowi. Obowiązuje ta sama taryfa, te same bilety. Można powiedzieć, że jedyną różnica jest to, że SKM jeździ po torach – dodaje Chmurski.

Kolej aglomeracyjna jako element komunikacji miejskiej sprawdzi się tylko wtedy, gdy czas korzystania z niej będzie krótszy od czasu, jaki musielibyśmy poświęcić na podróż innym środkiem transportu. Czas podróży to nie tylko czas samej jazdy pociągiem, ale też czas potrzebny na dojście do przystanków: początkowego i końcowego, czas oczekiwania na pojazd i czas ewentualnej przesiadki. - Wyjście z peronu 5 wrocławskiego dworca wiąże się z dużym „kosztem czasowym”. Z tego powodu ludzie często zastanawiają się, czy korzystać z takiego połączenia – zauważa dr inż. Molecki.

Kolejnym z kluczowych elementów sukcesu kolei aglomeracyjnej jest częstotliwość kursów. - Dwa kursy na godzinę to zdecydowanie minimum, jeśli chodzi o kolej lokalną. W Niemczech standardem w takim przypadku jest pociąg co 20 minut - twierdzi dr hab. inż. Maciej Kruszyna z Politechniki Wrocławskiej. W naszym rejonie utrzymanie takiej częstotliwości obecnie może być nieosiągalne, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że z tej samej infrastruktury kolejowej korzystają pociągi innych spółek kolejowych.

- Układy torowe trzeba przekształcić tak, by pociągi mogły się efektywnie wyprzedzać. Ludzie, którzy stoją 6 minut na bocznym torze, by przepuścić ekspres, odczuwają tę niedogodność, zwłaszcza gdy spieszą się do pracy – dodaje dr inż. Molecki. Ponadto pasażerowie dość mocno cenią sobie komfort podróży. - Z naszych obserwacji wynika, że ludzie potrafią zmienić godziny pracy, żeby pojechać do domu nowym Impulsem, a nie pociągiem EN 57 – zauważa naczelnik działu przewozów Kolei Dolnośląskich.

Przed władzami województwa, które ogłosiły chęć rozbudowy kolei aglomeracyjnej sporo pracy, nie tylko tej związanej z samymi inwestycjami, ale przede wszystkim zachęceniem mieszkańców do korzystania z kolei. - Razem we współpracy z miastem musimy skupić się na tych wszystkich elementach. Wierzę, że razem uratujemy Wrocław przed korkami – mówił na zakończenie swojego występu dr inż. Bogusław Molecki.