Sport

W Śląsku po staremu. Wrocławianie wracają z Lubina na tarczy [RELACJA]

2017-05-17, Autor: Paweł Prochowski

Bezradność. Tak najlepiej opisać postawę piłkarzy Śląska Wrocław w Lubinie. Podopieczni Jana Urbana zagrali z Zagłębiem bardzo słabo i choć mieli przewagę w posiadaniu piłki, to przez większość spotkania prawie nie oddawali strzałów. Rywale byli bardziej zdeterminowani, a wynik 0:2 jest najniższym wymiarem kary dla WKS-u.

Reklama

Wrocławianie mogli nieźle zacząć wtorkowe spotkanie, bowiem już w 10. minucie dobrą okazję miał Ryota Morioka. Robert Pich zagrał górą w pole karne do Japończyka, a ten bez zastanowienia kropnął z pierwszej piłki, ale minimalnie chybił. Ten strzał mógł napawać optymizmem, mimo iż był niecelny, bowiem po Morioce było widać ambicję i chęć walki o każdy centrymetr boiska. Chciałoby się powiedzieć "w końcu", bo w poprzednich meczach zawodnik z kraju kwitnącej wiśni niespecjalnie się przepracowywał i wielokrotnie sprawiał wrażenie, jakby przechodził obok meczu.

Niestety, wszystkie ambitne plany WKS-u przekreślił Sito Riera. Hiszpan we wtorek miał sporą ochotę na kopanie, ale niekoniecznie piłki. W 13. minucie popisał się bezsensownym faulem tuż przed polem karnym, jakby nie wiedział, że w Zagłębiu jest zawodnik, dla którego jest to świetna okazja do strzału. Filip Starzyński - bo o nim mowa - podszedł do piłki, uderzył nad murem i... pokonał Mariusza Pawełka, który nie miał w tej sytuacji zbyt wiele do powiedzenia.

Mogłoby się wydawać, że strata gola podziała motywująco na wrocławian i może faktycznie tak się stało, ale niespecjalnie było to widać na murawie. Owszem, Śląsk walczył, chciał nawiązać wyrównaną walkę z rywalem, podchodził pod pole karne Zagłębia i procentowo dłużej posiadał piłkę, ale nie potrafił oddać strzału. W pierwszej połowie podopieczni Jana Urbana uderzali na bramkę Zagłębia zaledwie dwa razy i tylko jedna z tych prób była celna. Miedziowi natomiast chcieli podwyższyć wynik spotkania i mieli na to kapitalną okazję w 41. minucie. Martin Nespor stanął oko w oko z Pawełkiem, minął bramkarza WKS-u, ale nie potrafił zabrać się w piłką i zanim oddał strzał na bramkę, na linii czekał już Mariusz Pawelec, który wybił futbolówkę.

Bardzo możliwe, że piłkarze WKS-u w szatni przeprowadzili kolejną szczerą, męską rozmowę i mieli już nakreślony plan na to, jak "ugryźć" Zagłębie, ale znów zapomnieli o najważniejszym. Żeby strzelać bramki, trzeba chociaż próbować oddać jakikolwiek strzał, a to uczynili dopiero w 67. minucie. Zagłębie natomiast konsekwentnie naciskało na Śląsk, zmuszając przeciwników do kolejnych błędów. W 52. minucie Łukasz Piątek trafił w poprzeczkę, a w kolejnej akcji oddał mocny strzał zza pola karnego, a piłka zatrzymała się na słupku. Zawodnik wykorzystał bierność obrońców, którzy przypatrywali się jego poczynaniom i dobił własny strzał. Wrocławianie przegrywali 0:2, a losy spotkania były już w zasadzie przesądzone.

Taki rezultat to najniższy wymiar kary, bowiem piłkarze Zagłębia powinni spokojnie wygrać ten mecz różnicą pięciu bramek. W końcówce Martin Nespor trafił w poprzeczkę, a niezłe okazje miał jeszcze Łukasz Janoszka. Wrocławianom oddajmy, że oni również popisywali się efektownymi uderzeniami. Łukasz Zwoliński po dośrodkowaniu z lewej strony boiska finezyjnie strzelił piętą, ale piłka odbiła się od zewnętrznej części słupka. Wspomniany już Sito Riera w doliczonym czasie gry postanowił wyjść poza ramy futbolu i zawalczyć niczym zawodnik MMA. Hiszpan w walce o górną piłkę został uderzony łokciem przez Adama Buksę i nie czekając na reakcję sędziego sam wymierzył sprawiedliwość, z premedytacją kopiąc zawodnika Zagłębia. Na murawie zawrzało, kilku piłkarzy rzuciło się do bójki, ale szczęśliwie opanowano sytuację. Po wszystkim arbiter nagrodził wyczyn Riery czerwonym kartonikiem.

Śląsk wraca do punktu wyjścia, bo znów jest nad krawędzią. Wrocławianie zajmują 14. lokatę mając 20 punktów, tyle samo co piętnasta Arka Gdynia. Już w najbliższy piątek podopieczni Jana Urbana zagrają u siebie z gdynianami i znów będzie to mecz o życie.

Zagłębie Lubin - Śląsk Wrocław 2:0 (1:0)
Bramki: Starzyński 15, Piątek 54

Zagłębie: Polacek - Todorovski, Madera (83 Rakowski), Guldan, Cotra, Piątek, Kubicki, Woźniak, Starzyński (90 Mucha), Janoszka (87 Buksa), Nespor.
Śląsk: Pawełek - Dankowski, Celeban, Pawelec, Lewandowski, Kovacević (68 Stjepanović), Riera, Pich, Morioka, Madej (60 Engels), Biliński (80 Zwoliński).

Żółte kartki: Guldan, Woźniak, Cotra, Polacek.
Czerwona kartka: Riera (Śląsk, 90, za kopnięcie bez piłki).
Sędzia: Krzysztof Jakubik

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kto powinien zostać nowym marszałkiem Dolnego Śląska?






Oddanych głosów: 1616