Biznes

Warszawa chce być jak Wrocław

2010-04-13, Autor: bk
Czy wiecie, że w stolicy jest trzy razy więcej strażników miejskich niż u nas, a wystawiają trzy razy mniej mandatów? Nic dziwnego, że w Warszawie szukają sposobów na usprawnienie pracy swoich stróży porządku.

Reklama

Warszawska straż miejska wystawiła od stycznia do marca 2010 roku 2170 mandatów i 693 pouczenia. Wrocławska w pierwszym kwartale samych mandatów wypisała 6677 (na kwotę 859 tys. zł). Dodajmy, że w stolicy Polski w staży miejskiej pracuje ponad 1500, a w stolicy Dolnego Śląska jedynie 250 osób.

 

Ale przy ul. Gwarnej, w siedzibie naszych strażników, daleko jest od hurraoptymizmu.
- Zawsze zżymamy się, gdy straż miejską traktuje się jak maszynę do wystawiania mandatów. Bo nie tak to powinno wyglądać. Naszą pracę powinno się rozliczać patrząc po efektach, czyli po tym jak wyglądają ulice – mówi Sławomir Chełchowski, rzecznik wrocławskiej straży miejskiej. - Choć przyznam, że dane z Warszawy są dziwne, bo na zdrowy rozum nie może być aż tak dobrze, żeby w tak dużym mieście trzeba było wystawiać o tyle mniej mandatów – dodaje.

 

To nie jedyny kłopot Warszawy. Szwankuje tam także proces odzyskiwania długów. Dlatego właśnie stolica planuje otworzenie u siebie Biura Podatków i Egzekucji. Uporczywi dłużnicy, którzy nie będą płacić mandatów zostaną podani do sądu. We Wrocławiu już tak jest.
- Na ściganie nie zapłaconego mandatu mamy trzy lata. Średnia ściągalność to obecnie około 66-70 proc – mówi Sławomir Chełchowski.

 

Dłużników od pół roku ściga uparcie także MPK. Spółka zajmuje się tym od 1 lipca 2009.
- Procedura wygląda tak: pan Kowalski jedzie bez biletu, dostaje mandat. Ma 14 dni na jego zapłacenie, automatycznie trafia do systemu komputerowego – opowiada Janusz Krzeszowski, z wrocławskiego MPK. - Zwykle czekamy jeszcze 2-3 dni, by się upewnić, że przelew na pewno doszedł, jeśli dłużnik zapłacił np. w ostatnim momencie czternastodniowego terminu – dodaje.

 

Jeśli przelewu nie było, cierpliwość urzędników się kończy.
- Później przygotowujemy przedsądowe wezwanie do zapłaty. Z wysyłką i dostarczeniem trwa to około tygodnia – mówi Krzeszowski. - Po takim wezwaniu pan Kowalski ma 7 dni na zapłatę długu. Jeśli nadal nie płaci, sprawa trafia już do sądu. Zwykle dzieje się to po około 3 miesiącach od dnia, gdy jechał bez biletu – dodaje.

 

Tych, których dług wobec przekroczył 250 zł według prawa urzędnicy mogą oddać tez do Krajowego Rejestru Długów. Samo tylko MPK od lipca do końca marca odzyskało w ten sposób około 2 milionów złotych. - W tym roku uprawomocniło się też już 1035 wyroków nakazujących zapłatę MPK – mówi Janusz Krzeszowski. - A jeśli z wyrokiem nadal nie odzyskujemy długu do pracy przystępuje komornik – dodaje.

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kto powinien zostać nowym marszałkiem Dolnego Śląska?






Oddanych głosów: 1587