Sport

Warszawski demon wygnany z pustymi rękami. Śląsk Wrocław wreszcie pokonał u siebie Legię!

2021-09-11, Autor: Bartosz Królikowski

Cztery lata oczekiwania i koniec. Piłkarze Śląska Wrocław po pasjonującej końcówce pokonali 1:0 Legię Warszawa. To pierwsze zwycięstwo WKS-u z warszawianami u siebie od 2017 roku. Wrocławianie tym samym awansowali na pozycję wicelidera.

Reklama

Przerwa na mecze reprezentacji zakończona, a więc czas wrócić do rywalizacji ligowej. Śląsk Wrocław wrócił do niej rozpędzony zwycięstwem w derbach Dolnego Śląska z Zagłębiem Lubin. Wrocławianie wygrali z Zagłębiem na wyjeździe po raz pierwszy od 11 lat, a co więcej zasłużenie. Było to pierwsze spotkanie w tym sezonie, w którym WKS zaprezentował się zarówno dobrze w ofensywie, jak i solidnie w defensywie. Nie był to występ idealny, Zagłębie swoje szanse tam miało, Michał Szromnik musiał się kilka razy wykazać, no i na dodatek ten absurdalny samobój Wojciecha Golli. Ale ogólnie tamto spotkanie trzeba traktować jako pozytywny sygnał. Zwłaszcza w wykonaniu Erika Exposito, który ustrzelił dublet, potwierdzając świetną formę oraz to, że Zagłębiu umie strzelać jak nikt.

Sygnał o tyle cenny, że w tej kolejce WKS czekało duże wyzwanie. Naznaczone nieprzyjemną dla Śląska historią, bo ostatnie 7 spotkań z Legią Warszawa do zaledwie 1 zdobyty punkt wrocławian. Poza tym na Stadionie Wrocław WKS wygrał z warszawianami ogólnie tylko 2 razy w historii (ostatni raz w 2017 roku), a na dodatek w tym sezonie zawodnicy Jacka Magiery na własnym boisku tylko i wyłącznie remisują. Mieli więc wrocławianie kilka kiepskich serii do przerwania.

Legia z kolei wciąż poszukiwała sposobu, by w tym sezonie skutecznie pogodzić grę w Europie z grą w lidze. Zespół ze stolicy dostał się do fazy grupowej Ligi Europy, ale w Ekstraklasie póki co po 4 meczach (dwa zostały przełożone z uwagi na europejskie puchary właśnie) mają na koncie 6 pkt. Przed przerwą na mecze kadry, zostali zdominowani oraz pokonani 1:0 na wyjeździe przez Wisłę Kraków.

Pierwszy kwadrans meczu był wyrównany. Śląsk rozpoczął dość nerwowo, wrocławianom przydarzyło się kilka głupich strat z czego Legia miała choćby rzut wolny w dobrej odległości od bramki. Jednak po obu stronach brakowało konkretnych sytuacji strzeleckich. Dość powiedzieć, że na pierwszy celny strzał czekaliśmy ponad 20 minut, gdy Exposito zza szesnastki sprawdził Artura Boruca.

Czas upływał, a jakość meczu nie ulegała jakiejś szczególnej poprawie. W obu drużynach wszystko wyglądało dobrze tak mniej więcej do 20-stego metra. Później z reguły brakowało dokładności, albo dobrze spisywali się defensorzy. Pod bramką Legii nie działo się nic ciekawego, Śląsk nie mógł znaleźć sposobu na wykreowanie sobie sytuacji. Środek pola funkcjonował bardzo słabo, co ewidentnie widział trener Magiera, już w 41 minucie zmieniając Szymona Lewkota. Defensywny pomocnik w rozegraniu nie oferował nic, grał bardzo nerwowo, a na dodatek złapał żółtą kartkę.

Michał Szromnik zaś interweniować musiał dwa razy. Za pierwszym dobrze uprzedził wychodzącego na czystą pozycję Yuriego Ribeiro. Za drugim nie miał z kolei problemu by złapać strzał głową Andre Martinsa. Przed meczem można się było nastawiać na ciekawe granie, bo oba zespoły lubią i potrafią „depnąć”, ale pierwsza połowa mocno rozczarowała.

Zaś na początku drugiej blisko gola po strzale głową był Mateusz Wieteska, który posłał piłkę minimalnie nad poprzeczką. Jeszcze lepszą okazję na trafienie głową miał w 60 minucie Pekhart, ale niesamowitym refleksem wykazał się po jego uderzeniu Szromnik, ratując zespół przed stratą gola. Śląsk z kolei wciąż był w swoich atakach bezzębny. Jakość ich ostatniego podania była dziś zatrważająca. Tak jak w pierwszej połowie. Do 20. metra w porządku. Dalej? Szkoda słów.

Ale w 79 minucie wreszcie udało się Robertowi Pichowi świetnie wypuścić Bartłomieja Pawłowskiego do sytuacji sam na sam. Wahadłowy Śląska zmarnował jednak stuprocentową sytuację, strzelając o centymetry obok słupka. Dosłownie dwie minuty później, tym samym „odwdzięczył” mu się Pekhart. Czech doszedł do dośrodkowania w polu karnym, ale mimo iż stał od bramki jakieś 2 metry, nie zdołał nawet w nią trafić.

Piłkarze jakby czekali do ostatniego kwadransa żeby zwolnić hamulce, bo chwilę później znów byliśmy pod polem karnym Legii. Tym razem w poprzeczkę (!) trafił Erik Exposito. Jednak w 86 minucie nic już gości nie uratowało. Po zamieszaniu w polu karnym, piłkę otrzymał niepilnowany Victor Garcia, który zachował zimną krew i puścił piłkę między nogami Artura Boruca. Gracze Legii ostro protestowali, bowiem sędzia liniowy podniósł na chwilę chorągiewkę, a po chwili ją opuścił, czym mógł ich zmylić. Aczkolwiek gra toczy się do gwizdka sędziego głównego. Ten nie rozbrzmiał, więc Legioniści nic nie mogli wskórać. Śląsk wyszedł na prowadzenie!

Wrocławianie znaleźli się blisko upragnionej wygranej, ale końcówka zapowiadała się na piekło. WKS nie popełnił jednak błędu i nie cofnął się do maksimum możliwości. Coś takiego to zawsze wielkie ryzyko, które często się nie opłaca. Śląsk jednak szukał drugiego gola przynajmniej tak samo mocno, jak Legia wyrównania. Niewiele jednak zabrakło, a to goście dopięliby swego. Kilku centymetrów dokładnie, gdy w słupek trafił Ernest Muci. Blisko to jednak w futbolu za daleko. Do wyrównania nie doszło, a Śląsk po tylu latach nareszcie pokonał u siebie Legię Warszawa!

Przegania klątwy w tym sezonie WKS. Najpierw po 11 latach wygrali w Lubinie. Teraz pokonali największy domowy koszmar, Legię Warszawa. Sam mecz był długo rozczarowujący, ale ostatni kwadrans to zadowalająca rekompensata. Czemu piłkarzom zajęło tyle czasu by odpuścić hamulec ręczny? Nie wiadomo. Warto jednak było czekać aby to zrobili, bo było niezwykle gorąco, a po golu Garcii Stadion Wrocław niemalże uniósł się w powietrze. To trafienie uczy nas dwóch rzeczy. Po pierwsze, że warto walczyć do końca. Po drugie, w futbolu grasz tak długo, aż usłyszysz gwizdek sędziego. Legia ma prawo być wściekła na asystenta, ale o tym drugim dziś nie pamiętała i zapłaciła za to punktami.

Śląsk dzięki temu zwycięstwu przynajmniej do niedzieli jest wiceliderem tabeli. Następny mecz WKS rozegra na wyjeździe z Radomiakiem Radom. To spotkanie w sobotę 18 września o 17:30.

Śląsk Wrocław – Legia Warszawa 1:0

Gole:

1:0 – Victor Garcia 86’

Śląsk: Szromnik – Bejger (58. Verdasca), Golla, Tamas – Pawłowski, Mączyński, Lewkot (41. Makowski), Garcia – Pich, Schwarz (58. Praszelik) – Exposito

Legia: Boruc – Jędrzejczyk, Wieteska, Nawrocki – Skibicki (46. Kastrati), Slisz (67. Kharatin), Martins, Ribeiro – Lopes (46. Emreli), Luquinhas (73. Muci) – Pekhart

Żółte kartki: Lewkot, Makowski, Exposito (Śląsk) – Pekhart, Kastrati, Jędrzejczyk, Boruc, Martins, Kharatin (Legia)

Sędzia: Bartosz Frankowski

Widzów: 21 997

Oceń publikację: + 1 + 16 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kto powinien zostać nowym marszałkiem Dolnego Śląska?






Oddanych głosów: 1550