Sport

Wicemistrz mocniejszy, mistrz niestety też. Druga porażka z rzędu koszykarskiego Śląska

2021-09-12, Autor: Bartosz Królikowski

Ten zespół ma potencjał, ale póki co budowa wciąż trwa. Koszykarze Śląska Wrocław byli wyraźnie słabsi od mistrza Polski BM Stali Ostrów Wielkopolski i przegrali na wyjeździe 74:83. To druga porażka wrocławian w drugim meczu tego sezonu.

Reklama

Koszykarze Śląska zaliczyli falstart na inaugurację, dość wyraźnie ulegając Zastalowi Zielona Góra 71:81. Jak sam wynik pokazuje, wrocławianom brakowało jeszcze dobrej gry w ofensywie. Skuteczność rzutów z gry na poziomie zaledwie 43 procent to zdecydowanie za mało na taki zespół jak wicemistrzowie kraju. Pewny w ataku był w zasadzie tylko zdobywca 24 pkt, Cyril Langevine. Poza nim dwucyfrowy wynik miał tylko Ivan Ramljak (11 pkt), co dostatecznie dużo mówi o postawie Śląska w ataku. W obronie zaś mieli dobre momenty, ale nie było wśród nich tych kluczowych. Fatalna trzecia kwarta przeważyła o zwycięstwie Zastalu, ale WKS był drużyną słabszą w przekroju całego spotkania.

Widać że zmiany jakie w tym zespole, w jego funkcjonowaniu, wprowadza Petar Mijović potrzebują czasu. Śląsk to wciąż plac budowy. Ale pech chciał, że po bardzo trudnym pierwszym egzaminie, drugi jest jeszcze trudniejszy. Najtrudniejszy. Bowiem jak inaczej określić sytuację, w której po inauguracji na parkiecie wicemistrza kraju, następny mecz grasz na boisku… mistrza Polski. BM Stal Ostrów Wielkopolski w zeszłym sezonie zaskoczyła koszykarską Polskę, odbierając tytuł Zastalowi Zielona Góra. Zespół Igora Milicicia sezon rozpoczął od porażki właśnie z zielonogórzanami w starciu o Superpuchar. Starcie ze Śląskiem, było ich pierwszym ligowym w tej kampanii.

Pierwsza kwarta spotkania była stosunkowo dość wyrównana. W Śląsku z dobrej strony pokazał się Justin Bibbs, który bardzo zawodził w sparingach, a i na inaugurację z Zastalem spisał się słabiutko. Tym razem zaczął solidnie, bo od m.in. dwóch celnych trójek. WKS nie grał jednak dość skutecznie w defensywie by wyjść na większe prowadzenie niż 2 pkt. Prawie całą kwartę gonili wynik, ale ostatecznie to Stal prowadziła 23:20.

Przewaga mistrzów kraju zarysowała się mocniej w drugiej kwarcie. Ostrowianie wciąż zbyt łatwo znajdowali sobie miejsce pod koszem Śląska, o czym najlepiej świadczyły dwa wsady w niespełna 1,5 minuty. Na dodatek w WKS-ie cały czas raczej kiepsko miała się skuteczność rzutów. Przez prawie 8 minut zawodnicy Petara Mijovicia zdobyli tylko 10 pkt, z których 8 było dziełem wyłącznie Kodiego Justice’a. Gościom w końcówce udało się zbliżyć do rywali na 4 pkt, ale znakomita ostatnia minuta w wykonaniu Denzela Anderssona, zwiększyła znów prowadzenie Stali na 46:36 i z takim wynikiem gracze zeszli na przerwę.

Po powrocie na boisko gra Śląska nie wyglądała wcale lepiej. Wrocławianie mieli masę kłopotów z rozbiciem twardej i agresywnej defensywy Stali. Kilka celnych rzutów na początku trzeciej kwarty oddał Cyril Langevine, za trzy trafił Kodi Justice, ale to przez długi czas było na tyle. W połowie partii nr 3 WKS koszmarnie się wręcz zaciął. Przez ponad 5 ostatnich minut zdobyli tylko 4 pkt. Nie funkcjonował ani rzut zza łuku, ani pod koszem miejsca nie było. Do tego wkradły się jeszcze proste błędy własne. Gospodarze zaś punktowali bez litości, prowadząc przed ostatnią kwartą aż 68:50.

Sytuacja Śląska wyglądała źle, by nie powiedzieć fatalnie. Wrocławianie potrzebowali niesamowitej kwarty by odwrócić losy meczu. Jednak realnie bardzo niewiele wskazywało, że do czegoś takiego może dojść. Argumentów mieli mało, zwłaszcza z przodu.

WKS udało się zaliczyć najlepszą ofensywnie kwartę w całym meczu. Głównie za sprawą rzutów za 3 pkt, których w przeciągu ostatnich 10 minut trafili aż 5. Aczkolwiek to wciąż było mało. Śląsk zmniejszył w pewnym momencie straty do „zaledwie” 9 pkt, co dawało jeszcze nadzieję, że być może zaliczą tu jakiś niebywały, nieprawdopodobny powrót. Ale nadzieja ta malała z każdą minutą. Wrocławianie nie byli w stanie aż tak często zatrzymywać rywali w ataku, by starczyło na odrobienie aż 18-punktowej straty. Śląsk przegrał z mistrzem Polski 74:83.

Trafił Śląsk Wrocław już na początku tego sezonu na piekielnie trudny poligon doświadczalny. Najpierw wyjazd do wicemistrza, potem do mistrza. No i niestety okazało się, że ta drużyna nie jest jeszcze na etapie bycia gotowym do takiej walki. W obydwu spotkaniach, i tym w Zielonej Górze, i tym dzisiejszym w Ostrowie Wielkopolskim, WKS był drużyną słabszą. Cały czas niedobrze wygląda ofensywa. Wrocławianie strasznie męczyli się, zwłaszcza w drugiej oraz trzeciej kwarcie, by przedrzeć się przez obronę Stali. Jedynym któremu regularnie się to udawało był Kodi Justice. Ale znów. Tak samo jak z Zastalem. Jeden taki zawodnik to za mało na takich rywali. Być może gdyby WKS zagrał na start z kimś słabszym, wyglądałoby to inaczej. Ale fakty są jakie są. Dwa mecze, dwie porażki, po prostu falstart.

Delegacje póki co są dla Śląska okrutne, więc pierwszego triumfu w sezonie poszukają w domu. Już w środę 15 września o 18:00, ligowa rywalizacja powróci do Hali Orbita, a rywalem WKS-u będą Twarde Pierniki Toruń.

Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski – WKS Śląsk Wrocław 83:74 (23:20, 23:16, 22:14, 15:24)

BM Stal: Palmer Jr 21, Drechsel 12, Young 16, Mantzaris 4, Kulig 9 oraz Florence 9, Andersson 12, Załucki 0, Wadowski 0, Mokros 0, Wojciechowski 0, Pluta 0

Trener: Igor Milicić

Śląsk: Justice 20, Dziewa 0, Langevine 11, Jovanović 4, Ramljak 11 oraz Kolenda 4, Karolak 8, Kanter 5, Gabiński 0, Tomczak 0, Bibbs 11, Walski 0

Trener: Petar Mijović

Oceń publikację: + 1 + 3 - 1 - 2

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1273