Wiadomości

Wielka awantura na wrocławskim Rynku. Spotkanie z Międlarem rozwiązane przez magistrat

2018-08-04, Autor: Bartosz Senderek

Do wielkiej awantury doszło w sobotę po południu na wrocławskim Rynku, gdzie swoje spotkanie autorskie urządził były ksiądz Jacek Międlar. W zgromadzeniu przed ratuszem udział wzięli też przeciwnicy Międlara, którzy od samego początku zgromadzenia nawoływali do jego przerwania i usiłowali zakłócić występ nacjonalisty. Po kilkudziesięciu minutach od rozpoczęcia spotkania autorskiego wrocławski magistrat podjął decyzję o rozwiązaniu zgromadzenia ze względów bezpieczeństwa.

Reklama

Przypomnijmy, że spotkanie Jacka Międlara podczas, którego był ksiądz, a obecnie działacz ruchów nacjonalistycznych promował swoją książkę „Moja walka o prawdę” zostało zorganizowane na wrocławskim Rynku, gdy po naciskach m.in. środowisk lewicowych zrezygnowano z wynajęcia sali w klubie „Pieśniarze”.

Kilka minut przez występem Międlara swoje zgromadzenie na pl. Solnym rozpoczęli działacze wrocławskich organizacji lewicowych z partią Razem na czele. Jedną z przemawiających była Marta Lempart, kandydatka na prezydentkę (prosi o taką odmianę) Wrocławia popierana przez komitet Wrocław dla Wszystkich.

– To nie jest tak, że jakiekolwiek miasto może zakazać jakiegokolwiek zgromadzenia prewencyjnie, zanim coś złego się wydarzy. To uderzałoby też w nas, a prawo do zgromadzeń jest bardzo ważne. Natomiast każda władza samorządowa, każdy prezydent miasta, każdy urzędnik, który jest tu obowiązkowo ma obowiązek je rozwiązać jeżeli łamane jest na nim prawo. Jeżeli nawołuje się na nim do nienawiści, jeżeli nawołuje się na nim do przemocy, jeżeli używa się na nim środków pirotechnicznych i jeżeli prezentowane są na nim zakazane prawem symbole – mówiła jeszcze przed rozpoczęciem zgromadzenia narodowców Marta Lempart.

Spotkanie z Jackiem Międlarem rozpoczęło się punktualnie o godzinie 18:30. Jeszcze przed zabraniem głosu przez byłego duchownego, doszło do pierwszego incydentu. Podczas odgrywania polskiego hymnu, od czego rozpoczęli spotkanie zwolennicy Międlara, ktoś wyciągnął wtyczkę z agregatu zasilającego sprzęt nagłośnieniowy i Mazurek Dąbrowskiego po kilku akordach ucichł.

– To nie manifestacja, ale wieczór autorski. Spotkanie normalnych Polaków. Spotkanie ludzi, który identyfikują się z polską kulturą, z historią, z personalizmem, a nie identyfikują się z antypolskimi katami takimi, jak Stalin, Karol Marks i Adolf Hitler – zaczął Międlar. – Ci ludzie identyfikują się z totalitaryzmem, ci ludzie dzisiaj są na placu Solnym, bo nie podoba im się to, że Polacy, chcą się spotykać w przestrzeni publicznej, że Polacy chcą dialogować, że Polacy szanują godność drugiego człowieka – krzyczał wskazując na grupę swoich przeciwników.

Już w pierwszych minutach przemówienia Międlara rozpoczęły się protesty przeciwko jego występowi. Chwilę po rozpoczęciu Marta Lempart zgłosiła przedstawicielowi urzędu miasta, że przez zbyt głośny występ narodowców, zagłuszane jest zgromadzenie na placu Solnym.

Z biegiem czasu ze strony placu Solnego pod fontannę zaczęła przechodzić coraz większa grupa przeciwników Jacka Międlara. Policja szybko zdecydowała się na oddzielenie obu grup. Kontrmanifestanci przynieśli m.in. transparenty z hasłami „Faszyzmowi mówię nie”, „Faszyzm wymiędlaraj” czy „Nie i ch...”, a przy pomocy megafonu próbowali się przebić przez treści głoszone przez byłego księdza, jednak bezskutecznie. Kilkadziesiąt osób zgromadzonych na spotkaniu autorskim bez problemu mogło słyszeć to, o czym opowiada Międlar.

– Książka, którą wydałem to jest młot na antypolonizm. To jest młot na żydowską nienawiść. To jest młot na lewactwo, które próbuje wartości chrześcijańskie wziąć w kleszcze i wmówić, że my jesteśmy ekstremistami, że my jesteśmy jakimś marginesem, że jesteśmy nienormalni i patologiczni – kontynuował swój wywód Jacek Międlar.

Gdy przeciwnicy Międlara zaczęli skandować „precz z faszyzmem”, ten odbijał piłeczkę. – Ludzie, którzy tam stoją są swoistym dzieckiem Adolfa Hitlera – krzyczał. – Oni są ludźmi, którzy podobnie, jak Hitler w 1943 roku chcą na polskich ziemiach wprowadzić dowolność eugeniczną, dowolność w zabijaniu nienarodzonych dzieci. Przed nami stoją brunatni, którzy nienawidzą wszystkiego co polskie – grzmiał nacjonalista.

W trakcie spotkania Międlar prezentował tematy, o których pisze w swoim „dziele”. Te dotyczą m.in. mordu i braku ekshumacji w Jedwabnem, a także sytuacji w wyższych instytucjach kościelnych i swojej przeszłości, gdy był kapłanem Kościoła Katolickiego. – W myśl wojny propagandowej, wmawiano nam, że ślepe posłuszeństwo to jest cnota – mówił o swoich przełożonych z czasów duchowieństwa.

Gdy tłum przeciwników byłego księdza gęstniał i coraz głośniej domagał się przerwania zgromadzenia, przedstawiciel magistratu po wykonaniu kilku telefonów zdecydował się na rozwiązanie zgromadzenia publicznego. – W związku z zagrożeniem bezpieczeństwa, które zgromadzenie stwarza, pouczam państwa o konieczności rozwiązania tego zgromadzenia – mówił przez megafon urzędnik.

– Względy bezpieczeństwa zadecydowały o rozwiązaniu zgromadzenia na wrocławskim Rynku. Zarejestrowany materiał wideo wraz z pełnym uzasadnieniem przekazany zostanie prokuraturze. Wrocław jest miastem, w którym nie ma miejsca na rasizm czy ksenofobie – czytamy w oświadczeniu opublikowanym przez biuro prasowe Urzędu Miejskiego Wrocławia.

W momencie, gdy urzędnik ogłaszał swoją decyzję głos zabrał popularny wśród wrocławskich kibiców Roman Zieliński, który poprosił Międlara, by ten wystartował w wyborach na prezydenta Wrocławia. – Jestem bardzo zaskoczony – przyznał były duchowny, który zaznaczył, że musi przemyśleć swoją decyzję i zapowiedział, że odniesie się do propozycji w ciągu kilku dni podczas specjalnej konferencji prasowej.

Mimo rozwiązania zgromadzenia przez magistrat autor książki przystąpił do rozdawania autografów i rozmów z czytelnikami, a policja spisała uczestników kontrmanifestacji. Część z nich podejrzana jest o wykroczenie polegające na zakłócaniu niezakazanego zgromadzenia.

Tuż po manifestacji Marta Lempart z komitetu Wrocław dla Wszystkich ogłosiła, że zamierza złożyć do prokuratury trzy zawiadomienia: na organizatorów, prezydenta Rafała Dutkiewicza oraz policję. – To było rozwiązanie demonstracji nazistowskiej na papierze, ale z pomocą policji i z pomocą urzędu miasta tak naprawdę ona odbyła się do końca – komentowała tuż po zakończeniu kandydatka na prezydenta Wrocławia popierana m.in. przez partię Razem.

Głos w sprawie zabrał też inny z kandydatów na prezydenta. – Rozwiązano zgromadzenie, podczas którego swoje poglądy prezentował Jacek Międlar. Dziękuję wszystkim, którzy sprzeciwiają się wykluczaniu kogokolwiek z naszej społeczności, propagowaniu postaw ksenofobicznych i mowie nienawiści. Szanujmy wielokulturowość Wrocławia – napisał na swoim Twitterze Jacek Sutyk popierany przez koalicję radnych Rafała Dutkeiwcza, SLD i Nowoczesną.

Zobacz galerię

Czy uważasz, że narodowcy mają prawo do manifestowania swoich przekonań na ulicach Wrocławia?





Oddanych głosów: 4583

Oceń publikację: + 1 + 23 - 1 - 15

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~Zet 2018-08-04
    23:36:35

    55 7

    O najbliższej przyszłości mocarstwa USrael [JUDE chcą tylko od nas wyszlamować 300 mld $, a prawdę mają gdzieś!; w przyszłości: skoro POLIN ma być europejskim węzłem logistycznym – to chcą nim (po zawłaszczeniu) zarządzać!; już Mosad pisze Polakom ustawy! O żydowskim protektoracie nad Wisłą: JUDEOpolin], dżihadzie i 3.wojnie światowej – w profetycznej książce pt.: ‘2021, Moonwars’ (na: docer.pl)

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.