Wiadomości

Wielki pech Śląska! Miał zwycięstwo w garści, ale tylko zremisował z Cracovią 2:2 [RELACJA i ZDJĘCIA]

Jak to mogło się stać? To pytanie pewnie zadają sobie piłkarze Śląska po meczu z Cracovią. Wszystko dlatego, że w 93. minucie gry stracili gola po bardzo kontrowersyjnym rzucie karnym. To był kluczowy moment spotkania, bo Cracovia wykorzystując “jedenastkę” doprowadziła do remisu 2:2, a chwilę później sędzia zakończył spotkanie.

Reklama

Już w doliczonym czasie gry Cracovia, przegrywając 1:2, szukała okazji, by jednak wyrwać z tego meczu choćby punkt. I spełnił się najgorszy koszmar dla Śląska. Piłkę ze środka pola pod pole karne mądrze przedłużył Miroslav Covilo, do podania dopadł Erik Jendriszek i pognał pod bramkę Śląska. Tam próbował strzału, ale wywrócił się, naciskany przez wrocławian.

Sędzia Piotr Lasyk uznał, że zawodnik Cracovii został przewrócony przez Augusto i przyznał gościom rzut karny. Ta decyzja arbitra była jednak mocno kontrowersyjna, bo na powtórkach widać, że Jendriszek zahaczył o nogę Augusto, a Portugalczyk nie wykonał żadnego ruchu w stronę przeciwnika.

Decyzja sędziego pozostała jednak w mocy, a rzut karny na gola zamienił Damian Dąbrowski. Można napisać, że w ten sposób uratował swój zespół spod topora, bo Cracovię od porażki we Wrocławiu dzieliły dosłownie sekundy. Gracze Śląska mogą zaś być wściekli - bo zagrali dobry mecz, a decyzja sędziego była dla nich krzywdząca. Ale sami też mogli zrobić więcej, aby podwyższyć prowadzenie i wybić Cracovii z głowy do reszty marzenia o tym, że we Wrocławiu choćby zremisuje.

To miało być pierwsze zwycięstwo Śląska w tym sezonie na własnym stadionie. Od początku spotkania było widać, że wrocławianom bardzo zależy, aby w końcu wygrać u siebie. Byli aktywni, szukali gry, w ich boiskowych poczynaniach było widać płynność i pomysł na grę. Efekt? Już w 7. minucie Śląsk objął prowadzenie. Peter Grajciar wyprowadził kontratak, pognał sprintem pod bramkę rywala i widząc, że obrońcy Cracovii nie bardzo mają pomysł na to, jak mu przeszkodzić, spokojnie uderzył. Grzegorz Sandomierski nie miał szans przy tym strzale i Śląsk cieszył się z gola.

Rozdrażnieni goście nie złożyli broni, mało tego - mogli wyrównać już w 11. minucie. Wtedy w pole karne dobrze dośrodkował Mateusz Cetnarski, a Piotr Polczak minął się z piłką pod bramką Śląska dosłownie o centymetry. Później mecz nieco się wyrównał, choć to Śląsk prezentował się nieco lepiej. Jego akcje miały więcej płynności, to wrocławianie częściej wychodzili z inicjatywą. Ale do przerwy kolejnych goli nie zdobyli, a lepsze szanse strzeleckie miała Cracovia. Dwa razy groźnie głową uderzał Covilo, zmuszając bramkarza Śląska Lubosza Kamenara do gimnastyki pod bramką. Tuż przed przerwą ładnie uderzał zaś Cetnarski, ale i tu golkiper Śląska nie dał się zaskoczyć.

W przerwie trener Jacek Zieliński wymienił najsłabsze ogniwo swojego zespołu. Ściągnął z boiska Mateusza Szczepaniaka i posłał w jego miejsce Erika Jendriszka. Ale Cracovii świeża krew nie pobudziła, a na pewno nie od razu. Bo po zmianie stron to Śląsk prezentował się lepiej.

W 51. minucie Ryota Morioka, obsłużony świetnym podaniem przez Kamila Dankowskiego, w sobie tylko znany sposób trafił w Sandomierskiego niemal z linii bramkowej. Ale sześć minut później Japończyk pokazał wielką klasę piłkarską. Akcję Śląska wyprowadził Augusto, który zwodem położył na murawie jednego z rywali i dobrze dograł przed pole karne właśnie do Morioki. “Rio” zaś popisał się pięknym zwodem, tzw. ruletą, po której wystawił piłkę do strzału Grajciarowi. Słowakowi pozostało tylko postawić kropkę nad i.

Godzina gry we Wrocławiu, 2:0 dla Śląska - sytuacja Cracovii była nie do pozazdroszczenia. Ale goście pokazali charakter i już w 64. minucie meczu strzelili gola kontaktowego. W akcji bramkowej kolejną w tym meczu próbę strzału głową podjął Covilo. I pokazał, dlaczego uważany jest w polskiej lidze za jednego z lepszych speców od takich uderzeń. Przeskoczył Piotra CelebanaDankowskiego pod bramką Śląska, precyzyjnie “główkował” i pokonał Lubosza Kamenara.

Od tego momentu mecz zmienił się w widowisko, jakiego na Stadionie Wrocław dawno już nie grali. Śląsk szukał okazji do podwyższenia wyniku, a rozochocona Cracovia też nie ograniczyła się do stania na swojej połowie i czekania na to, co wymyśli rywal. W Śląsku groźnie uderzał Augusto, Cracovia odpowiedziała strzałem Covilo oraz Tomasa Vestenickiego. Przy obu strzałach Kamenar spisał się tak dobrze, że ostatecznie potwierdził, dlaczego to on powinien być pierwszym bramkarzem Śląska Wrocław.

Wrocławianie walczyli. Tak zaciekle, że Bence Mervo okupił to kontuzją. Węgier próbował przejąć wślizgiem piłkę zmierzającą na aut tak ambitnie, że po tym zagraniu nie mógł grać dalej i musiał zostać zmieniony. Cracovia zaś, widząc szczelną obronę Śląska, z każdą minutą grała coraz bardziej chaotycznie. I co zaskakuje najmocniej, jej ostatnia - mało składna, dodajmy - akcja meczu w połączeniu z błędem sędziego dała jej gola na remis.

Po remisie z Cracovią, Śląsk ma 15 pkt. na swoim ligowym koncie i zajmuje 10. miejsce w tabeli Ekstraklasy. Wrocławianie tak naprawdę stracili dwa punkty, ale mimo to zachowali bezpieczny dystans do górnej ósemki tabeli. Od szóstej w stawce Cracovii dzielą ich tylko dwa “oczka” straty,

Śląsk Wrocław - Cracovia 2:2 (1:0)
Bramki: Grajciar (7., 57.) - Covilo (64.), Dąbrowski (90. - karny)

Śląsk Wrocław: Kamenar - Dankowski, Celeban, Dwali, Augusto - Grajciar (81. Stjepanović), Kokoszka, Filipe Goncalves, Morioka, Alvarinho - Biliński (58. Mervo; 84. Sito Riera).
Cracovia: Sandomierski - Wójcicki, Malarczyk, Polczak, Brzyski - Budziński, Dąbrowski, Covilo, Cetnarski (87. Steblecki), Szczepaniak (46. Jendriszek) - Piątek (71. Vestenicky).  

Żółte kartki: Dwali, Kamenar, Kokoszka - Jendriszek.
Sędzia: Piotr Malarczyk (Bytom).

Widzów: ok. 6,5 tys.

Zobacz galerię

Oceń publikację: + 1 + 2 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.