Sport

WKS wciąż walczy o marzenia! Śląsk wygrywa z Legią i w niedzielę zagra decydujący mecz

2021-04-24, Autor: Bartosz Królikowski

Koszykarze Śląska mieli nóż na gardle, ale w świetnym stylu go odepchnęli i w niedzielę zagrają mecz z gatunku „wszystko lub nic”. Śląsk Wrocław zrewanżował się Legii Warszawa, pokonując stołeczny zespół 84:73. Tym samym wyrównał stan rywalizacji na 1:1.

Reklama

Marzenia graczy koszykarskiego Śląska o zawieszeniu sobie medali na szyi na koniec tego sezonu jeszcze nie zostały stracone, ale wrocławianie znaleźli się pod ścianą. Pierwszy mecz z Legią był po prostu bardzo słaby w ich wykonaniu. O ile przeciw Zastalowi przegrali mniejszym doświadczeniem i po prostu z jakością rywala, tak warszawian potrafili dwukrotnie w rundzie zasadniczej pokonać, a tym razem byli po prostu znacznie słabsi. Śląsk przegrał w zbiórkach (31:37), kiepsko wypadł w defensywie, brakowało im lidera punktowego, a co za tym idzie byli znacznie mniej skuteczni. To w szczególności było ich gwoździem do trumny, bo mieli zaledwie 37% z gry, przy 54% rywali.

Jeżeli wrocławianie chcieli jeszcze pograć w tym sezonie, dosłownie bowiem porażka dzisiaj oznaczałaby jego definitywny koniec, musieli poprawić się w niemal każdym aspekcie. W mniejszym lub większym stopniu. Czy mieli jeszcze siły na takie odmiany? No cóż, meczów mieli rozegranych dokładnie tyle samo co Legia. Nawet w play-off, oba zespoły awans do półfinału wywalczyły w czterech spotkaniach, a potem odpadły z nich w trzech. Oczywiście mecz meczowi nierówny, więc pozostawało mieć nadzieję, że tego paliwa w baku zachowali więcej.

Z wysokiego C rozpoczął ten mecz na Strahinja Jovanović, bowiem Serb otworzył dorobek punktowy dwoma trójkami z rzędu, co nie zdarza się w akurat jego przypadku tak często. Ale jeszcze skuteczniejszy w tym elemencie był Lester Medford Jr. Warszawski odpowiednik Jovanovicia (też rozgrywający), trafił w pierwszej kwarcie takie trzy, łącznie z innymi rzutami zdobywając aż 13 pkt. Obaj rozgrywający byli zatem siebie godni w partii otwarcia, podobnie jak całe zespoły. Nawet procent skuteczności rzutów Śląsk i Legia miały podobny, a całą kwartę minimalnie wygrał zespół ze stolicy (23:21).

Natomiast kolejna była najlepszą kwartą WKS-u w całej dotychczasowej rywalizacji z Legią. Wrocławianie bardzo dobrze wykorzystali fakt, że rywale w pewnym momencie zagubili się nieco w defensywie. Mieli kłopoty z odpowiednio szybkim powrotem oraz szczelnym ustawieniem. Poskutkowało to tym, że Śląsk wypracował sobie w pewnym momencie 9 pkt przewagi, dzięki m.in. trójkom Bena Mccauleya oraz ponownie Strahinji Jovanovicia. Co więcej, potrafili ją prawie w całości utrzymać do przerwy, bowiem po pierwszej połowie prowadzili 45:37.

Mimo prowadzenia i dość spokojnej gry, można było mieć lekkie obawy co do dyspozycji Śląska, gdyż zdarzały im się w ostatnich spotkaniach nagłe kryzysy. Ale nie tym razem, nie w trzeciej kwarcie. Była ona bowiem wręcz popisem gry w defensywie WKS-u. Wrocławianie dobrze się ustawiali, byli agresywni, czym maksymalnie utrudniali Legii dochodzenie do pozycji rzutowych. To przełożyło się na sporo pudeł warszawian, które Śląsk skutecznie wykorzystywał. Przebudził się wreszcie nieco Elijah Stewart, który od trzeciego meczu z Treflem Sopot popadł w kryzys formy. Przewaga rosła, a przed ostatnią kwartą wrocławianie prowadzili 65:49.

Natomiast w niej WKS na początku jeszcze dorzucił nieco do swojej przewagi, która wzrosła nawet do 20 pkt, co praktycznie dawało jasność kto tutaj wygra. Trenerzy byli tego świadomi, gdyż zaczęli wpuszczać rezerwowych. W Śląsku na boisku pojawili się Kacper Marchewka, Kacper Gordon, czy Jan Wójcik. Praktycznie cała wyjściowa piątka usiadła na ławce, oszczędzając siły już na następny dzień i decydujący mecz. Legia zmniejszyła straty w tym okresie, ale tylko zmniejszyła. Nie odrobiła. WKS dopiął swego, wygrał 84:73 i jutro rozstrzygną się losy brązowego medalu za sezon 2020/21!

Wynik tego spotkania jest jego niemalże idealnym podsumowaniem. W poprzednim meczu było 84:72 dla Legii, teraz prawie identycznie, tyle że dla Śląska. Bo to był w zasadzie nieco mecz, w którym oba zespoły zamieniły się rolami względem poprzedniego starcia. To Śląsk tym razem był skuteczniejszy, zbierał więcej piłek, ale przede wszystkim wyciągnął wnioski w grze defensywnej. Trzecia kwarta to był pokaz skutecznej obrony. Pokaz który wyssał życie i nadzieję na zwycięstwo z Legii. Przebudził się nareszcie Elijah Stewart, który rzucił 19 pkt, notując najlepszy wynik od dawna. Jeśli pociągnie to również w decydującym spotkaniu, rywale będą mieli ogromny kłopot.

Przed Śląskiem zatem ostatni mecz sezonu. Ostatni ale najważniejszy, decydujący o tym czy wszystkie wysiłki jakie włożyli w ten i tak bardzo udany sezon, zostaną perfekcyjnie podsumowane pierwszym od 13 lat medalem. Jak już kiedyś pisałem, oni nie muszą. Oni mogą i w tym meczu pokazali, że mocno wierzą, bo ich po prostu na to stać.

Decydujący o trzecim miejscu na koniec sezonu mecz odbędzie się już w niedzielę 25 kwietnia o 14:30.

WKS Śląsk Wrocław – Legia Warszawa 84:73 (21:23, 24:14, 20:12, 19:24)

Śląsk: Gibson 13, Mccauley 14, Dziewa 13, Jovanović 15, Ramljak 4 oraz Stewart 19, Gordon 0, Wójcik 0, Gabiński 2, Szlachetka 3, Tomczak 1, Marchewka 0

Trener: Oliver Vidin

Legia: Karolak 5, Medford Jr 21, Lichodiej 7, Morris 7, Wyka 5 oraz Didier-Urbaniak 10, Neal 2, Kulka 7, Linowski 0, Kamiński 6, Watson 3, Sadowski 0

Trener: Wojciech Kamiński

Oceń publikację: + 1 + 8 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kto powinien zostać nowym marszałkiem Dolnego Śląska?






Oddanych głosów: 1663