Sport

WKS znów jest wiceliderem! Pewne zwycięstwo Śląska nad Wisłą Płock [RELACJA]

2021-09-26, Autor: Bartosz Królikowski

Niesmak po Pucharze Polski zażegnany, a WKS wciąż niepokonany. Śląsk Wrocław rozegrał dobre spotkanie i pewnie pokonał 3:1 Wisłę Płock. Tym samym wrocławianie powrócili na pozycję wiceliderów tabeli.

Reklama

Niemalże tradycją już robi się, że piłkarski Śląsk Wrocław musi poprawiać sobie humor w lidze po przygodzie w Pucharze Polski. Kolejnej króciutkiej i nieudanej. Wrocławianie zmarnowali multum okazji bramkowych i pomimo ogromnej przewagi przegrali 0:1 z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza. Tym samym po raz trzeci z rzędu odpadli już po pierwszym meczu.

Skuteczność jest czymś co w ostatnich spotkaniach kuleje w WKS-ie najbardziej. Starcie z BBT było co prawda ekstremalnym przykładem, bo Erik Exposito nietrafiający do pustej bramki z metra to rzadka rzecz. Niemniej już w ostatnim meczu ligowym z Radomiakiem w Radomiu (1:1), Śląsk miał sporo okazji by dopisać 3 pkt zamiast jednego, ale wówczas również nie wykorzystali i wywieźli z Radomia tylko punkt. Tym razem taki wynik nie pozwoliłby obronić pozycji wicelidera tabeli, więc WKS musiał w tym celu z Wisłą Płock wygrać.

Nieprzewidywalną i zmienną Wisłą Płock. „Nafciarze” to drużyna o dwóch twarzach. Solidnej, najczęściej zwycięskiej domowej (3 zwycięstwa i 1 remis), oraz bardzo mizernej wyjazdowej (4 mecze, 4 porażki). Śląsk był zatem bezsprzecznie faworytem tego spotkania, ale musiał uważać. Płocczanie w ostatniej kolejce pokonali aż 3:0 Jagiellonię Białystok i z pewnością stać ich było na narobienie WKS-owi wielu kłopotów.

Trener Magiera z uwagi na urazy musiał dokonać zmian w jedenastce w stosunku do tego co widzimy z reguły. Zwłaszcza w defensywie, bowiem w meczowej osiemnastce zabrakło w ogóle Marka Tamasa oraz Victora Garcii, których zastąpili kolejno Diogo Verdasca i Dino Stiglec. Dość niespodziewanie na ławce zasiadł Łukasz Bejger, za którego pojawił się Szymon Lewkot, co z kolei spowodowało pojawienie się Petra Schwarza w środku pola.

Pierwsze minuty meczu lekko mówiąc nie porwały. Żadna z drużyn nie potrafiła nawet oddać jakkolwiek celnego strzału. Głównie dlatego że kreowanie akcji szło dobrze, ale tylko do 20 metra przed bramką. W 18 minucie emocjonalną suszę przerwał Mateusz Praszelik, który świetnym podaniem wypuścił Roberta Picha sam na sam z bramkarzem. Niemniej Słowak uderzył tak, że liczba celnych strzałów w meczu wciąż wynosiła 0. Nieskuteczność objawiła się po raz kolejny.

Praszelik został okrutnie okradziony z asysty, toteż niedługo później uznał, że gdzieś ma to podawanie, on strzela teraz sam. W 25 minucie to on został kapitalnie obsłużony dośrodkowaniem przez Bartłomieja Pawłowskiego, a że obrońcy Wisły nie uznali za dobry pomysł pilnowanie go w polu karnym, to on pewnym strzałem głową otworzył wynik meczu. I uczcił tym samym w piękny sposób swoje 21 urodziny.

Śląsk cieszył się z prowadzenia, niemniej cieszył się krótko. Już w 30 minucie było 1:1. Po dośrodkowaniu w obręb pola karnego, znakomitą robotę wykonali stoperzy Wisły Płock. Damian Michalski zgrał piłkę głową do Antona Krivotsyuka, a ten urwał się pilnującemu go (choć to bardzo teoretyczne określenie) obrońcy i również głową nie dał szans Szromnikowi. Jednak azerski defensor Wisły kolejne 5 minut później z nieba wylądował w piekle. Sędzia uznał bowiem, że ręką zablokował on strzał Erika Exposito, za co podyktował jedenastkę dla WKS-u. VAR tej decyzji nie zmienił, a tej szansy Robert Pich nie zmarnował. Choć był blisko, bo Krzysztof Kamiński miał tą piłkę na rękawicy i prawie obronił jego strzał.

Jak się ten mecz po sennym początku rozkręcił, to tempo było imponujące. Jeszcze przed przerwą Michał Szromnik dwa razy ratował Śląsk przed utratą kolejnego prowadzenia. Najpierw w sytuacji sam na sam kapitalnie obronił uderzenie Łukasza Sekulskiego, a niedługo później odbił kąśliwy strzał Rafała Wolskiego. Tym samym do końca ciekawej pierwszej połowy było 2:1 dla gospodarzy.

WKS mógł rozpocząć drugą połowę w wielkim stylu. A nawet to zrobił, bo Erik Exposito pięknie przymierzył zza szesnastki, tyle że radość odebrał VAR. Sędziowie uznali bowiem, że na spalonym był podający Hiszpanowi Dino Stiglec, w momencie gdy sam otrzymał piłkę. Gol został zatem anulowany. VAR był ogólnie głównym bohaterem pierwszego kwadransa po przerwie. W 56 minucie sędzia Tomasz Musiał podyktował rzut karny dla Wisły Płock za zagranie ręką Diogo Verdaski. Arbiter obejrzał to sobie jednak jeszcze raz na monitorze i zmienił decyzję, odwołując jedenastkę.

Po szalonym okresie, spotkanie nieco zwolniło. Nie było już aż takiej wymiany ciosów, ale dominującej strony też nie. Bliżej gola był Śląsk, bowiem w 68 minucie z około 20 metrów uderzył Pawłowski i pomylił się ledwie o centymetry. Ktoś mógłby zażartować, że w tym meczu było tyle zagrań ręką co w spotkaniu piłki ręcznej. W 83 minucie kolejny rzut karny otrzymał WKS i znów za zagranie ręką. Tym razem VAR nic nie zmienił. Zaś po chwili Robert Pich po raz drugi okazał się lepszy od Kamińskiego, zdobywając 50 gola w ESA.

Dwubramkowe prowadzenie tak naprawdę zamknęło już ten mecz. Wisła Płock nie była w stanie przebić się przez defensywę WKS-u i spotkanie zakończyło się zasłużonym triumfem Śląska 3:1.

Nie zawodzą ostatnio spotkania z udziałem Śląska Wrocław i ten nie był wyjątkiem. Emocji cała masa, VAR szalał, zagrania ręką że siatkarze wymiękają, karne, gole, nieuznany gol, kontrowersje… no cały pakiet. Może poza jakimś kuriozalnym samobójem. Poza pierwszym kwadransem, nie było na co narzekać. Dla Śląska najważniejsze jest że zagrali kolejny dobry mecz i tym razem byli skuteczniejsi niż z Termaliką, co zaowocowało zwycięstwem. Wygrana po dwóch karnych szczęśliwa? Może i tak, ale nie zmienia to faktu że zasłużona. Wrocławianie dominowali przez większą część starcia, mieli więcej sytuacji, był po prostu lepsi.

Zwycięstwo to przywraca WKS na pozycję wicelidera i już wiadomo, że gdy za tydzień zmierzą się w Poznaniu z Lechem, będzie to starcie na absolutnym szczycie. Ten mecz w sobotę 2 października o 17:30 w stolicy Wielkopolski.

Śląsk Wrocław – Wisła Płock 3:1

Gole:

1:0 – Mateusz Praszelik 25’

1:1 – Anton Krivotsyuk 30’

2:1 – Robert Pich 35’(K)

3:1 – Robert Pich 84’(K)

Śląsk: Szromnik – Lewkot, Golla, Verdasca – Pawłowski (75. Iskra), Mączyński (85. Makowski), Schwarz, Stiglec – Pich (90. Łyszczarz), Praszelik (85. Quintana) – Exposito

Wisła: Kamiński – Vallo (62. Furman), Michalski, Krivotsyuk, Tomasik – Lesniak, Lagator (83. Tuszyński) – Jorginho (62. Warchoł), Wolski, Kocyła (89. Walczak) – Sekulski (89. Gerbowski)

Żółte kartki: Mączyński, Exposito (Śląsk) – Tomasik, Lagator, Kryvotsyuk (Wisła)

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków)

Widzów: 8000

Śląsk Wrocław i jego historia. Sprawdź, co wiesz o tym klubie

Śląsk Wrocław i jego historia. Sprawdź, co wiesz o tym klubie

Trwająca pandemia koronawirusa uniemożliwia kibicom Śląska emocjonowanie się meczami wrocławskiej drużyny. Skoro zatem nie można się cieszyć teraźniejszością, jest okazja zajrzeć w przeszłość i sprawdzić, ile pamiętamy z historii zmagań Trójkolorowych oraz ich byłych i obecnych piłkarzy.

Rozwiąż quiz

Oceń publikację: + 1 + 7 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kto powinien zostać nowym marszałkiem Dolnego Śląska?






Oddanych głosów: 1594