Wniosek o kontrolę NIK wytyka prezydentowi Sutrykowi wielomilionowe zaniedbania

Wrocławscy aktywiści z Akcji Miasto policzyli, że 84 proc. kierowców, który nie wnieśli opłaty za postój we wrocławskiej Strefie Płatnego Parkowania, nigdy nie dostało z tego powodu kary. Z ich analizy wynika również, że straż miejska zakłada ostatnio 10 razy mniej blokad niż kilka lat temu (spadek z 17 tys. do 1,7 tys. w 2020 r.).

W efekcie tych zaniechań, zdaniem Akcji Miasto, Wrocław może tracić rocznie nawet kilkadziesiąt milionów złotych. Porównali też dochody z płatnego parkowania w dużych miastach i okazało się, że Wrocław jest na szarym końcu. Podają, że Kraków zarobi na płatnym parkowaniu 73 mln zł, Poznań 55 mln zł, a Wrocław - 13 mln zł,  a w przeliczeniu na jedno miejsce parkingowe - Gdynia zarabia 10 tys. zł, Szczecin 7,4 tys. zł, a Wrocław - 2,6 tys. zł. Dlatego też aktywiści złożyli wniosek o kontrolę NIK w tej sprawie. 

- Te środki powinny trafić głównie na osiedla w centrum miasta, bo taki był wniosek z konsultacji społecznych w sprawie rozszerzenia Strefy Płatnego Parkowania. Tymczasem auta stoją nielegalnie na niewyremontowanych chodnikach i nikt się nimi nie interesuje - mówi Aleksander Obłąk z Akcji Miasto. 

Aktywiści podkreślają, że obiecana przez prezydenta Sutryka walka z nielegalnym parkowaniem to tylko puste słowa.

- Parkowanie we Wrocławiu wciąż jest jedną wielką patologią. Nie rozumiemy tylko, dlaczego prezydent w odpowiedzi na różne pytania i propozycje mieszkańców mówi, że budżet miasta jest za mały - dodaje Jakub Nowotarski z Akcji Miasto. 

Przypomnijmy, że od marca we Wrocławiu wprowadzono Śródmiejską Strefę Parkowania z wyższymi stawkami za postój, które obowiązują codziennie, w wydłużonych godzinach. Pisaliśmy o tym tutaj. 

AKTUALIZACJA: MIASTO ODPOWIADA NA ZARZUTY AKTYWISTÓW