Wraca Ekstraklasa! Na początek piłkarskiej wiosny Śląsk zagra z Cracovią [ZAPOWIEDŹ]

Trener Cracovii Michał Probierz w zimie miał pełne ręce roboty. Wszystko dlatego, że runda jesienna “Pasom” nie wyszła. Zespół długo krążył w okolicy strefy spadkowej, a poprzedni rok Cracovia zamknęła na dopiero 12. miejscu w ligowej stawce. Nad przedostatnim w tabeli Piastem Gliwice krakowianie mają tylko dwa “oczka” przewagi, więc wiosną muszą mocno zabrać się do roboty, aby uciec rywalom. Łatwo na pewno nie będzie, bo do ósmego miejsca dziś Cracovia traci aż 9 pkt. i wydaje się, że będzie skazana na walkę o utrzymanie w Ekstraklasie.

Jak wiemy, nadzieja umiera ostatnia, zatem trener Michał Probierz w zimie zabrał się za układanie zespołu pod siebie. Efekt jego układanek personalnych jest taki, że z drużyną pożegnało się paru piłkarzy o znanych nazwiskach. Mateusz Szczepaniak powędrował do Piasta Gliwice, a interesował się nim m.in. Śląsk Wrocław. Jakuba Wójcickiego ściągnęła Jagiellonia Białystok, Piotr Malarczyk odszedł do Korony Kielce, a Sebastian Steblecki odleciał do pierwszoligowej Chojniczanki Chojnice. Niewykluczone, że z “Pasami” pożegnają się jeszcze: bramkarz Grzegorz Sandomierski i dwaj obrońcy: Deleu i Lennard Sowah. Każdy z nich może szukać nowego klubu.

W miejsce piłkarzy odprawionych bez większego żalu do krakowskiego klubu zawitali głównie obcokrajowcy. To napastnik z Danii Nicolai Brock-Madsen (wcześniej m.in. angielski Birmingham City FC i holenderski PEC Zwolle), chorwacki pomocnik Antonini Culina (grający wcześniej we Włoszech i w Szwajcarii), jego rodak obrońca Niko Datković i świetnie znany w Cracovii, broniący jej barw w latach 2014-2015 Łotysz Deniss Rakels.

W Krakowie został napastnik Krzysztof Piątek, jeden z lepszych strzelców Ekstraklasy (jesienią 9 goli). Wspólnie z Rakelsem, który pod Wawelem chce się odbudować po nieudanym pobycie w Lechu Poznań, ma rozkręcać grę ofensywną Cracovii. W ekipie “Pasów” mają też nadzieję, że zimowe transfery wypalą, a drużyna zacznie marsz w górę tabeli. Czy te marzenia się spełnią? Jak zwykle, czas pokaże, a pierwszym testerem zimowej formy krakowian będzie Śląsk Wrocław.

We wrocławskim klubie zima pod względem transferowym była licha. Działacze klubu wystrzelali się z pieniędzy w wakacje i teraz muszą obracać w palcach każdą złotówkę, zanim ją wydadzą. Dlatego do drużyny póki co dołączyli tylko dwaj obrońcy: Niemiec Tim Rieder i Mateusz Lewandowski, wypożyczony na pół roku z Lechii Gdańsk. Ten piłkarz przeżywa deja vu, bo rok temu też trafił do Śląska i też na półroczne wypożyczenie. Mówi się o kolejnych transferach, które Śląsk szykuje, m.in. Hiszpana Juana Muniza. Na razie jednak to tylko spekulacje, a w klubie mocno wierzą w szybki powrót piłkarzy, których zmogły kontuzje.

Kamil Dankowski jest już do dyspozycji po poważnym urazie kolana. Wkrótce zdrowy powinien być Djordje Cotra, a na nogi stawiany jest Boban Jović, choć w jego przypadku nie sposób przewidzieć, kiedy odzyska zdrowie. To ułatwi życie trenerowi Janowi Urbanowi, bo aktualnie w kadrze ma np. jednego prawego obrońcę (właśnie Dankowskiego) i dwóch lewych, z których jeden jesienią grał tyle, co kot napłakał (Lewandowski), a drugi (Portugalczyk Augusto) nie jest faworytem wrocławskiego trenera i gra tylko wtedy, kiedy absolutnie musi.

W gronie pomocników też w Śląsku różowo nie jest. Jeden z zimowych sparingów zakończył się dramatycznie dla Łukasza Madeja, który zerwał więzadła w kolanie i nie zagra przez co najmniej kilka miesięcy. Dodajmy, że ostatnio uraz ścięgna Achillesa trapi Jakuba Koseckiego, przez co nie wiadomo, czy ten piłkarz na początku rundy będzie w optymalnej formie. Efekt jest taki, że na dziś w Śląsku jest półtora skrzydłowego, czyli Robert Pich i - od biedy - Sito Riera. Trzeba też pamiętać, że cały czas kontuzjowany jest Michał Mak, a uraz Adama Kokoszki okazał się być na tyle trudny w leczeniu, że piłkarzowi grozi nawet przymusowe zakończenie kariery.

Efekt jest taki, że z grona kontuzjowanych graczy Śląska można by złożyć całkiem sensowną jedenastkę, a kolejne kontuzje mogą sprawić, iż trener Urban osiwieje w błyskawicznym tempie. Ciąży na nim bowiem spora presja. Pod koniec ub.r. był bliski stracenia posady, ale jakoś się wybronił. Teraz musi składać zespół ze świadomością, że wypadło mu wielu ważnych piłkarzy, nie może wybierać najsilniejszej jedenastki, a stoi przed nim stoi cel trudny do osiągnięcia: awansować do pierwszej ósemki w Ekstraklasie.

Dziś Śląsk traci do niej teoretycznie niedużo, bo tylko cztery “oczka”. Ósme miejsce zajmuje Wisła Kraków z dorobkiem 31 pkt., Śląsk jest dwunasty i ma 27 pkt. To strata jak najbardziej do odrobienia, ale pod warunkiem, że wrocławianie ligę zaczną “z kopyta”. I tutaj zaczynają się schody, bo ligowy terminarz zupełnie im nie sprzyja. Na dzień dobry zaliczą trudny wyjazd do Cracovii, potem zagrają w Warszawie z Legią, która w zimie dokonała solidnych transferów. Do Wrocławia Śląsk wróci 25 lutego i zmierzy się z bardzo mocnym jesienią Górnikiem Zabrze, a potem czeka go wyjazd do Lecha Poznań.

Nie chcemy złowróżyć, ale zdobycie przez Śląsk w tych meczach choćby 6 pkt. z 12 możliwych będzie dużym sukcesem tej drużyny. A punktować trzeba, bo czasu ani miejsca na kolejne wpadki Śląsk już zwyczajnie nie ma. Dlatego ważne jest, aby dobrze wejść w rundę i przywieźć z Krakowa komplet punktów. Czy to będzie łatwe? Absolutnie nie. Ale Śląsk, po kilku jesiennych wpadkach, teraz już niewiele może, a bardzo dużo musi.

22. kolejka Ekstraklasy, Cracovia - Śląsk Wrocław, sobota (10 lutego), godz. 18.