Wrocław: Brak wspólnego biletu utrudnia życie pasażerom

Bilety zintegrowane z koleją i komunikacją miejską cieszą się coraz większą popularnością w wielu polskich miastach. Na Dolnym Śląsku z tego rozwiązania korzystają np. mieszkańcy Legnicy i Wałbrzycha. Nawet Strzelin ma wspólny bilet powiązany z Kolejami Dolnośląskimi, dzięki czemu koszt podróży jest niższy. Wspomnieć można też o wielkich miastach, jak np. Łódź, Poznań oraz Warszawa. A Wrocław?

Niestety, stolica województwa dolnośląskiego od ponad półtora roku pozbawiona jest tego rozwiązania, co powoduje ogromne problemy dla pasażerów. I właśnie w tej sprawie debatowano na spotkaniu z Piotrem Rachwalskim - prezesem Przedsiębiorstwa Komunikacji Metropolitalnej i ekspertem w temacie transportu zbiorowego, a wydarzenie zorganizowała Akcja Miasto.

Piotr Rachwalski wyjaśniał, że wspólny bilet to fundament dobrego systemu transportowego: - Brak wspólnej oferty, biletu łatwego w nabyciu jedną transakcją, jest tym, co według badań i analiz powoduje zmniejszenie atrakcyjności transportu publicznego. To podważa sens wydatków publicznych na ten cel i pojawia się błędne koło, Włodarze mogą kwestionować te wydatki, argumentując, że za mało osób korzysta z tej usługi - czytamy w komunikacie Akcji Miasto.

Podczas rozmowy poruszono kwestię braku porozumienia między samorządem Wrocławia a przewoźnikami kolejowymi, związanymi z województwem dolnośląskim.

- Warto przypomnieć, że w tym nowym modelu finansowania [tj. przy nowym sposobie wyceny] oferta wspólnego biletu funkcjonowała pół roku. To pokazuje, że wspólny bilet jest możliwy. Działał przez lata. Wszyscy mówią, że chcą. Wszyscy mówią, że im zależy. Ale porozumienia nie ma. I to już półtora roku - mówił Rachwalski. Tutaj dochodzimy do kwestii pozamerytorycznych. To są decyzje polityczne. Pan prezydent był w radzie nadzorczej Kolei Dolnośląskich i ja uważałem, że to świetna sprawa, bo mogła ułatwić wspólne zrozumienie problemów. Czasami takie decyzje zapadają na górze, Wrocław stał się areną igrzysk dużych graczy politycznych, a cierpią zwykli mieszkańcy i cały system transportu - dodawał.

Przypomniano również, że jeszcze w okolicach połowy 2021 roku, podczas negocjacji między urzędem a przewoźnikami, różnica między propozycjami obu stron wynosiła kilka milionów zł.

- Nie ma uzasadnionych przesłanek, by kłócić się o kilka milionów zł. W skali miasta, w skali budżetu przewoźników kolejowych, czy budżetu na transport w dyspozycji marszałka województwa to są grosze. Tymczasem na braku rozwiązania cierpi bardzo wielu ludzi - podkreślał gość debaty.

Podstawą powinna być liczba przejechanych kilometrów

- Żeby było uczciwie trzeba co najmniej tyle, ile miasto płaci za przejechanie kilometra tramwaju. Ten pociąg jedzie przecież jako transport publiczny miejski. Wypadałoby zacząć negocjacje od takiej właśnie kwoty, taki sposób jest też najprostszy do oszacowania - stwierdził.

Ekspert dodał, że wspólny bilet musi być dopiero początkiem budowania systemu kolei miejskiej czy aglomeracyjnej. Bez dodatkowych kursów we Wrocławiu i gminach sąsiednich pociągi mogą się bowiem zapchać, co będzie problemem dla pasażera regionalnego.

System dla całej aglomeracji

Stwierdzono, że w przyszłości powinien obowiązywać wspólny system biletowy dla całej aglomeracji.

- Wszystkie te przedsiębiorstwa komunikacyjne - we Wrocławiu, w Czernicy, w Siechnicach, w Kobierzycach, Polbus itd. - są utrzymywane z różnych kieszeni, ale to wszystko to są pieniądze publiczne. Brakuje dobrych rządzących i systemu, który mógłby to zintegrować. Tu na pewno pomogłyby rozwiązania prawne, ustawowe - zaznaczał.