Wiadomości

Wrocław: konflikt w PiS narasta. Szef klubu odwołany!

2017-05-17, Autor: Marcin Torz

Napisać, że atmosfera we wrocławskim PiS gęstnieje, to jak nic nie napisać. Wojna w tej partii trawa w najlepsze i wygląda na to, że nikt nie ma zamiaru brać jeńców. Wczoraj doszło do niespodziewanego odwołania szefa klubu tej partii we wrocławskiej radzie miejskiej. Marcina Krzyżanowskiego zastąpił Robert Pieńkowski. Ten pierwszy jest człowiekiem Mirosławy Stachowiak – Różeckiej, a drugi kojarzony jest z Piotrem Babiarzem.

Reklama

Posłanka Mirosława StachowiakRóżecka i poseł Piotr Babiarz darzą się jawną niechęcią. Politycy na każdym kroku walczą ze sobą, a stawką jest przywództwo we Wrocławiu. Teraz szefem struktur jest Babiarz, ale StachowiakRóżecka chce startować w wyborach prezydenckich i tym samym stać się faktyczną liderką ugrupowania. - Piotrek nie chce jej do tego dopuścić, bo boi się, że Mira się umocni i zepchnie go wtedy w cień – słyszymy od człowieka z PiS.

Dlatego też Babiarz robi wszystko, żeby osłabić swoją rywalkę. Wczoraj z funkcji szefa klubu radnych PiS odwołany został Marcin Krzyżanowski. Jest to najbliższy stronnik StachowiakRóżeckiej. Zastąpił go Robert Pieńkowski, kojarzony z obozem Babiarza. Dlaczego nastąpiła taka zmiana? - To autonomiczna decyzja wrocławskich radnych. Nie wymuszałem jej, nie taka jest moja rola – broni się Piotr Babiarz.

- Taka decyzja to błąd. Jest zła – słyszymy od Mirosławy StachowiakRóżeckiej. - Marcin jest bardzo zaangażowany, lojalny i skuteczny. Dał się poznać jako sprawny polityk, który ostatnio zapobiegł choćby likwidacji przychodni na placu Bzowym – dodaje parlamentarzystka.

Dlaczego zatem doszło do tej nieoczekiwanej zamiany? StachowiakRóżecka ma swoją wersję, ale nie chce o niej mówić.

Więcej słyszymy od innych członków PiS. - Odwołanie Marcina to po pierwsze próba osłabienia Mirki. A po drugie zemsta za to, że Marcin wytknął radnemu Krzysztofowi Szczerbie, że ten nie przyszedł na głosowanie nad absolutorium dla Rafała Dutkiewicza. Moim zdaniem Piotrek, którego Szczerba jest przecież wiernym sojusznikiem, chciał zamieść tę sprawę pod dywan – słyszymy od naszego rozmówcy.

Inny polityk PiS dodaje: - Krzyżanowski i Mirka nie raz, nie dwa po prostu śmiali się z Babiarza, w kontekście Milicza. Piotrek się wkurzył – dodaje.

O co chodzi? O wybory uzupełniające do rady gminy w Miliczu, czyli mieście – mateczniku Piotra Babiarza. Kandydat PiS uzyskał tam – uwaga – tylko pięć głosów! I sromotnie przegrał z kandydatem lokalnego ugrupowania, który zdobył 120 głosów. - Przecież w samym Miliczu mamy z 70 członków partii. Czyżby taki wyniki wyborów był pokazaniem przez nich Babiarzowi żółtej kartki? - spekuluje jeden z naszych rozmówców. - To były wybory. Wynik był zły, ale musimy go szanować – słyszymy od Babiarza.

Kolejnym wątkiem, który jest poruszany przez osoby, które znają sprawę, są ostatnie zwolnienia z KGHM. Obecny prezes kombinatu zwalnia partyjnych działaczy i chce zastępować ich fachowcami. - Piotrek obiecał swoim ludziom zatrudnionym w miedziowym gigancie, że postara się ocalić dla nich stołki. Nie wyszło. I teraz, żeby pokazać, że wciąż jest mocny i tu rządzi, wywala Krzyżanowskiego. Moim zdaniem to jest główny powód odwołania Marcina – słyszymy.

- Panie redaktorze, ja nie prowadzę polityki kadrowej w KGHM. Nie mogłem nikomu nic obiecywać. Pytanie jest nie na miejscu – słyszymy od Babiarza, gdy pytamy o to, czy obiecywał partyjnym kolegom ocalenie posad.

Ale czy nie starał się pan doprowadzić do tego, żeby jednak nie stracili swoich stanowisk? - dopytujemy. - Próbowałem o tym rozmawiać, ale to wszystko co mogłem zrobić – kończy Piotr Babiarz.

 

Oceń publikację: + 1 + 8 - 1 - 2

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.