Sport

Wrocław, Śląsk i europejskie puchary, czyli kariera Tadeusza Pawłowskiego

2020-05-19, Autor: Bartosz Królikowski

Niektórzy ludzie mogą o sobie powiedzieć, że urodzili się dokładnie tam, gdzie powinni, a Bóg wiedział co robi, dając im przyjść na świat właśnie tam. Przykładem takiego człowieka jest Tadeusz Pawłowski. Jego losy zostały splecione z Wrocławiem już na samym początku, a następnie przez wiele lat był on z tym miastem nierozerwalnie związany. Oto podsumowanie kariery Tadeusza Pawłowskiego.

Reklama

Choć obecnie Śląsk gra na Stadionie Wrocław, nikt wśród kibiców i działaczy nie ma wątpliwości, że jedyny, najprawdziwszym domem tego klubu jest Stadion przy ulicy Oporowskiej. To tam wrocławski zespół grał przez wiele lat. To tam Śląsk się narodził, odnosił sukcesy, przeżywał porażki, wznosił się i upadał. Oporowska i cała tamtejsza okolica jest, była i już zawsze będzie naznaczona „esencją futbolu”.

Nie dziwne więc, że Tadeusz Pawłowski, który wychowywał się przy ulicy Kruczej, znajdującej się „rzut kamieniem” od Oporowskiej, już w dzieciństwie kibicował Śląskowi. Jednak jego pierwszym klubem w karierze był ówczesny sąsiad Trójkolorowych – Robotniczy Klub Sportowy Pafawag, do którego Pawłowski dołączył w wieku 11 lat. Jego nazwa wzięła się od Państwowej Fabryki Wagonów, która była ostoją wrocławskiego przemysłu w czasach PRL.

Debiutował w Wałbrzychu

Choć sportowo ukształtowany we Wrocławiu, swoją seniorską karierę, Tadeusz Pawłowski rozpoczął ok. 85 km od stolicy Dolnego Śląska – w Wałbrzychu. Obecnie w całej Polsce to miasto piłkarsko kojarzy się z Górnikiem Wałbrzych i to głównie tym bardziej zainteresowanym. Zespół ten ostatni raz na najwyższym poziomie rozgrywkowym grał ponad 30 lat temu, a w XXI wieku nie wskoczył powyżej II ligi. Jednak Pawłowski był piłkarzem Zagłębia Wałbrzych - klubu który w całej swojej historii przez sześć sezonów grał w poziomie ekstraklasy (wówczas I ligi) w latach 1968-74. Przez 3 ostatnie lata jego ekstraklasowej egzystencji grał w nim właśnie Tadeusz Pawłowski. Akurat tak to się ułożyło, że w sezonie 1970/71, czyli poprzedzającym jego przyjście, Zagłębie zajęło 3. Miejsce w lidze (za Górnikiem Zabrze i Legią Warszawa), co pozwoliło im zagrać w Pucharze UEFA. Tam odpadli dość szybko, bo w II rundzie, ale w jednym z meczów, młodziutki wówczas Pawłowski zdobył gola, co pozwoliło mu zyskać niemały rozgłos w kraju i łatkę dużego talentu.

Gdy piękne lata Zagłębia Wałbrzych dobiegły końca, a w sezonie 1973/74 razem z Odrą Opole zlecieli z hukiem z ligi, o pozyskanie Tadeusza Pawłowskiego odbyła się niemała walka. Miał on bowiem wszystko czego było trzeba. Był młody, miał talent, całkiem spore jak na 21-latka doświadczenie i sukces w międzynarodowej młodzieżowej piłce (brąz na mistrzostwach Europy do lar 18 w 1972 roku). Starcie o jego podpis było zacięte. Wszystkich pogodził jednak Śląsk. Tadeusz Pawłowski wrócił do Wrocławia, a dla Śląska właśnie miał się rozpocząć fenomenalny okres, w którym Pawłowski odegrał ogromną rolę.

Tadeusz Pawłowski wraca do Wrocławia

Już pierwszy sezon Pawłowskiego we wrocławskim zespole, był sygnałem że nadchodzą bardzo dobre czasy. Rozgrywki 1974/75 Śląsk zakończył na trzecim miejscu w tabeli, co było ogromnym progresem w stosunku do poprzedniego sezonu, gdy jako beniaminek finiszował na 13. pozycji. Duża zasługa była w tym Pawłowskiego, który stał się prawdziwym centrum dowodzenia tego zespołu. Jego talent w połączeniu ze snajperską skutecznością Janusza Sybisa, będącym po dziś dzień jest jedynym zawodnikiem, który strzelił dla WKS-u więcej goli niż „Teddy”, oraz znakomitym Władysławem Żmudą na ławce trenerskiej, stał się prawdziwym motorem napędowym w kierunku sukcesów.

Jednak już w sezonie 1975/76 okazało się, że Pawłowski to prawdziwy spec od gry w europejskich pucharach, a konkretnie w Pucharze UEFA. Śląsk mimo iż był debiutantem, dotarł aż do III rundy. Wtedy to właśnie wrocławianie zagrali z absolutnie potężnym wówczas Liverpoolem, ze składem załadowanym reprezentantami Anglii, który prowadził legendarny Bob Paisley. Zespół z Wrocławia nie miał oczywiście szans z tytanem z miasta Beatlesów, przegrał ten dwumecz 1:5, ale tą jedyną bramkę, strzelił „The Reds” właśnie Tadeusz Pawłowski. Warto dodać, że domowy mecz z Liverpoolem Śląsk grał na Stadionie Olimpijskim, a nie przy Oporowskiej, a liczba kibiców znacznie przewyższyła nawet maksymalne możliwości obecnego Stadionu Wrocław (ok. 50 000 ludzi).

Świetne wyniki w Europie, dwumecz z Liverpoolem oraz zdobycie Pucharu Polski w sezonie 1975/76, okazały się być jedynie wstępem do największego wówczas sukcesu w historii klubu (obecnie jeden z dwóch największych). Rozgrywki 1976/77 zakończyły się dla Śląska mistrzostwem Polski. Pierwsze miejsce w tabeli o trzy punkty przed Widzewem Łódź. Tadeusz Pawłowski zdobył wtedy pięć goli i był absolutnie niezastąpiony w zespole z Wrocławia.

Sporą cegiełkę dorzucił też do kolejnej udanej europejskiej przygody Śląska, tym razem w Pucharze Zdobywców Pucharów, gdzie dopiero w ćwierćfinale odpadli z SSC Napoli. Tytuł mistrzowski już na zawsze wpisał Pawłowskiego oraz całą tamtą drużynę do panteonu legend Śląska. Jednak w przypadku „Teddy’ego” ten dorobek tylko powiększał się z roku na rok. Już w kolejnym sezonie Śląsk minimalnie przegrał walkę o tytuł z Wisłą Kraków, gdyż tylko o jeden punkt. Warto pamiętać, że w tamtych czasach za zwycięstwo otrzymywało się dwa punkty, a nie jak obecnie, trzy.

Później doszły do tego jeszcze brązowe medale za sezon 1979/80, czy starcia w Europie z bardzo silną wówczas Borussią Monchengladbach oraz szkockim Dundee United. Śląsk akurat ze Szkotami przegrał 2:7, ale to Pawłowski strzelił te dwa gole. Zresztą trzeba wiedzieć, że od sezonu 1979/80 i przyjścia Oresta Lenczyka, „Teddy” z powodzeniem grał na pozycji wysuniętego napastnika.

Niestety koniec zawodniczej przygody Tadeusza Pawłowskiego ze Śląskiem wiąże się z mało przyjemną sytuacją. Sezon 1981/82 wrocławski klub zakończył na drugim miejscu za Widzewem Łódź, ale wystarczył tylko jeden punkt więcej, a to Śląsk cieszyłby się z drugiego w historii mistrzostwa. W ostatnim meczu sezonu z Wisłą Kraków, wrocławianie byli bardzo blisko wywalczenia remisu, dającego im tytuł. Wystarczyło tylko, żeby Pawłowski wykorzystał rzut karny. Niestety strzelił bardzo słabo, bramkarz obronił, a zawodnik został antybohaterem całego miasta. Niektórzy nawet oskarżali go o sprzedanie tego meczu, gdyż wówczas handlowanie meczami zdarzało się w polskiej piłce bardzo często. Nikt jednak niczego mu nie udowodnił. Po tym wydarzeniu Pawłowski zagrał w Śląsku już tylko raz, a potem w 1984 roku wyjechał do Austrii do Admiry Wacker. To tam właśnie powstał tego przydomek „Teddy”. Pawłowski grał na austriackiej ziemi do 1987 roku, gdy zakończył karierę w zespole SW Bregenz.

Powrót w nowej roli

Niektórzy piłkarze po odwieszeniu butów na kołek, odchodzą od piłki. Czasem na kilka lat, czasami na zawsze. Jednak nie on. Przez kilka lat trenował młodzieżówki w Austrii, by w sezonie 1992/93 powrócić do Śląska, tym razem jako pierwszy trener. Jego przygoda zakończyła się jednak po siedemnastu meczach. Po tym znów pracował w Austrii. Trenował tam m.in. SW Bregenz czy SCR Altach, a także wiele drużyn młodzieżowych. Czasem jednak jeśli jesteś związany z jakimś miejscem, los prędzej czy później ponownie cię tam skieruje. Tak właśnie w jego życiu było ze Śląskiem.

WKS znów potrzebował pomocy Tadeusza Pawłowskiego na początku 2014 roku, gdy drużyna pod wodzą Stanislava Levy’ego była w sporym kryzysie i zmierzała nieuchronnie ku walce o utrzymanie. Pawłowski przejął drużynę po surowym Czechu, a co za tym idzie uratował ją przed spadkiem. Jakby tego było mało, przekształcił przeżywającą ogromne problemy z formą drużynę, w zespół znów walczący o najwyższe pozycje. Sezon 2014/15 Śląsk zakończył na 4. miejscu, które z uwagi na zdobycie przez Legię Warszawa Pucharu Polski i wicemistrzostwa kraju, dało możliwość gry w europejskich pucharach. Tym samym znów potwierdziło się, że Tadeusz Pawłowski to absolutny spec jeśli chodzi o grę w Europie. Tym razem jako trener. Zresztą to jedyny człowiek, który grał z wrocławskim klubem w pucharach zarówno jako piłkarz, jak i jako szkoleniowiec. W eliminacjach do Ligi Europy 2015/16, wrocławski zespół wyeliminował słoweńskie NK Celje, lecz w II rundzie okazał się słabszy od szwedzkiego IFK Goeteborg. Dwumecz z rywalami z północy to po dziś dzień ostatnia rywalizacja Śląska w europejskich pucharach.

Jednak ten sezon w rozgrywkach ligowych układał się dla WKS-u słabo. Trener Pawłowski został bowiem zwolniony już w grudniu 2015 roku. Na kolejną pracę nie czekał długo, bowiem jeszcze w tym samym miesiącu zatrudniła do Wisła Kraków. Jednak krakowski klub był wtedy bałaganem zarządzanym przez bandytów oraz ludzi, którzy niespecjalnie wiedzieli co robią. Szkoleniowiec Pawłowski został zwolniony po… trzech meczach. Po tym epizodzie (bo inaczej tego nie da się nazwać) „Teddy” do końca 2016 roku był bez pracy, ale w grudniu został mianowany dyrektorem Akademii Piłkarskiej Śląska Wrocław. Tą funkcję pełnił do lutego 2018 roku, gdy pierwsza drużyna WKS-u znów potrzebowała pomocy. Nie udało mu się co prawda awansować do grupy mistrzowskiej, ale Śląsk spokojnie się utrzymał. Dużo gorzej było w sezonie 2018/19, a Pawłowski został zwolniony. Znowu w grudniu swoją drogą, tyle że tym razem 2018 roku. Na tym podobieństwa do poprzedniej kadencji się nie kończą, gdyż tak jak w 2014 roku to on zastąpił na stanowisku trenera Czecha (Stanislava Levy’ego), tak jego miejsce po zwolnieniu w 2018 roku zajął Czech (Vitezslav Lavicka). Choć oczywiście pomiędzy były też dwa mecze, w których zespół poprowadził tymczasowy trener Paweł Barylski.

Po rozstaniu się z pierwszą drużyną, Pawłowski wrócił do pracy jako dyrektor Akademii. Tą funkcję pełnił do poniedziałku 11 maja 2020 roku, gdy odszedł z klubu z przyczyn osobistych.

Patrząc na ogół kariery Tadeusza Pawłowskiego w Śląsku, nie sposób nie odnieść wrażenia, że jego nazwisko jest nierozerwalnie związane z sukcesami, a przede wszystkim z europejskimi pucharami. Dowodzenie grą ofensywną drużyny i mnóstwo goli (drugi wynik w historii za Januszem Sybisem) jako piłkarz, ratowanie z tarapatów oraz odbudowa w trudnym momencie jako trener. Dodatkowo jeszcze dbanie o przyszłość klubu jako dyrektor Akademii.

11 maja 2020 roku to dzień, w którym ze Śląskiem rozstała się jedna z jego największych ikon. Grafika wyświetlona na Stadionie Wrocław w środowy wieczór 13 maja, była doskonałym podsumowanie symboli w jego karierze. Widać na niej boisko, na którym tak wiele dał Śląskowi. Trybuny z kibicami, którzy dawali mu ogromne wsparcie zarówno wtedy gdy grał, jak i wtedy gdy był trenerem. Ławkę na której siedział, prowadząc wrocławski zespół w roli szkoleniowca. Herb Śląska, który przez tyle lat tak wiele dla niego znaczył. To wszystko z kolei wyświetlone na stadionie, który był, jest i będzie jego domem. Tadeusz Pawłowski, czyli człowiek urodzony we Wrocławiu, przez lata żyjący Wrocławiem i dający mnóstwo radości wrocławianom.

Śląsk Wrocław i jego historia. Sprawdź, co wiesz o tym klubie

Śląsk Wrocław i jego historia. Sprawdź, co wiesz o tym klubie

Trwająca pandemia koronawirusa uniemożliwia kibicom Śląska emocjonowanie się meczami wrocławskiej drużyny. Skoro zatem nie można się cieszyć teraźniejszością, jest okazja zajrzeć w przeszłość i sprawdzić, ile pamiętamy z historii zmagań Trójkolorowych oraz ich byłych i obecnych piłkarzy.

Rozwiąż quiz

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1242