Wrocław: Tajemnicze zaginięcie matki i córki. W tle cudowne grzejniki i filmy na YouTube

19-letnia Wiktoria Majchrzak i 40-letnia Renata Majchrzak wyszły z domu przy ul. Karola Olszewskiego na Biskupinie 13 marca rano. Był poniedziałek. Pojechały na "spotkanie w sprawie pracy" - informowała początkowo zaangażowana w poszukiwania fundacja Na Tropie im. Janusza Szostaka. Później pojawiła się nowa wersja: chodziło o "prezentację firmy, dla której obie pracują". Dziś wiemy, że było jeszcze inaczej. Kobiety miały spotkać się z mężczyzną, którego starsza z nich wcześniej publicznie atakowała na YouTube. - Mimo że mnie przepraszał za pomówienia, to ja mu nie odpuszczę i zapłaci mi za wszystkie obelgi - czytamy w opisie ostatniego filmu. Jego publikacja została zaplanowana na 14 marca, czyli dzień po zaginięciu kobiet. Renata Majchrzak zapowiada w nagraniu, że "zdemaskuje" mężczyznę i pokaże "jakim naprawdę jest kłamcą".

Mężczyzna atakowany przez Renatę Majrzchrzak  to Waldemar Dąbkowski, autor hobbystycznego kanału poświęconego pompom ciepła. Dotarliśmy do niego. Jak zapewnia, zaginionych kobiet nigdy nie widział na żywo i nie współpracował z nimi, kontaktował się z nimi tylko mailowo. W jakiej sprawie?

Renata Majchrzak na kanale YouTube swojej córki od kilku tygodni zamieszczała nagrania, w których zachęcała do zakupu piecy i grzejników działających w oparciu o tajemniczą technologię, opracowaną przez niejakiego "pana Zbyszka". Mężczyzna miał być klientem jej firmy, zajmującej się sprzedażą nagrobków. Opowiedział kobiecie o technologii, którą chce opatentować, a ta - jak stwierdziła - postanowiła mu pomóc. Oferowała więc w internecie do sprzedaży piece i grzejniki o rzekomo niespotykanej dotąd wydajności, mające przynieść spore oszczędności. - Wiemy że nasza technologia najbardziej uderzy w interesy ludzi powiązanych z pompami ciepła i że te osoby najbardziej będą nas atakować i hejtować - mówi na jednym z nagrań Renata Majchrzak. 

- Gdy pani Renata opublikowała film opisując nowoczesne technologie, postanowiłem na niego odpowiedzieć. Byłem zaskoczony tą innowacyjnością i za bardzo nie wierzyłem w "cudowne" nowinki - opowiada nam Waldemar Dąbkowski. Na swoim kanale zamieścił nagranie, na którym podważa cudowne działanie oferowanych przez wrocławianki urządzeń. - Później zaczęły się oszczerstwa i pomówienia pod moim adresem - opisuje. O sprawie zawiadomił policję. - Nikt niebędzie groził mi i mojej rodzinie - mówi. Jak zapewnia, wrocławianki na umówione 13 marca spotkanie nie dotarły.

Co w takim razie stało się z zaginionymi kobietami? - To poważna sprawa, jest w niej wiele hipotez - mówi nam Weronika Rybka z  Fundacji Na Tropie im. Janusza Szostak. Jakie to hipotezy, już nie zdradza. Telefony komórkowe obu pań są nietywne. Z domu wyjechały białym renault traffic.

- Ostatnio panie widziane były w okolicy ul. Olszewskiego we Wrocławiu. O zaginięciu pani Renaty i Wiktorii poinformował w sobotę 19 marca były mąż. Sprawa nadal jest w toku, sprawdzamy wszelkie tropy. Nasze poszukiwania koncentrują się na przeszukiwaniu skwerów, placów zabaw, miejsc publicznych - mówi portalowi TuWroclaw.com Wojciech Jabłoński z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.

Każdy, kto ma informacje na temat zaginionych, proszony jest o kontakt z Komisariatem Policji Wrocław Śródmieście pod numerem telefonu 47 871 43 58 lub Fundacją Na Tropie im. Janusza Szostaka.