Wrocław: uchwała antysmogowa zaleczy problem tylko na chwilę?

Prezes wrocławskiego oddziału partii Wolność uważa, że za tak duży poziom zanieczyszczeń powietrza we Wrocławiu odpowiadają miejscy urzędnicy i podejmowane przez nich decyzje. – Dwie trzecie mieszkań, które są odpowiedzialne za szkodliwą emisję gazów, to są mieszkania komunalne, czyli należące do gminy Wrocław. Jeżeli do tego dodamy politykę utrudniania ruchu w mieście, która prowadzi do tego, że samochody emitują więcej spalin, to otrzymamy obraz osób, które są odpowiedzialne za większość smogu we Wrocławiu – mówił we wtorek Robert Grzechnik z Wolności.

Przedstawiciele czterech organizacji wolnościowych: partii Wolność, Kongresu Nowej Prawicy, Akademii Patriotów i stowarzyszenia Koliber zaprezentowali rozwiązania, które ich zdaniem skutecznie pozwolą walczyć z zanieczyszczeniami powietrza i nie będą wymagały tak wielkich nakładów finansowych z publicznej kasy.

– Partyjni urzędnicy wypichcili nam nową uchwałę, która polegać będzie na walce z tymi, którzy palą taniej. Wrocławianie palą taniej, bo nie stać ich na to, by palić drożej – tłumaczy Zbigniew Jarząbek z Kongresu Nowej Prawicy, który zauważa, że palenie w piecach gazowych jest dużo wygodniejsze od palenia w piecu węglowym i z pewnością posiadacze słynnych „kopciuchów” zdecydowaliby się na zmianę paliwa, gdyby było ich na to stać.

– Władze samorządowe stworzyły problem, a teraz chcą go leczyć publicznymi pieniędzmi, przeznaczając na to setki milionów – komentuje Robert Grzechnik, który jednocześnie twierdzi, że wymiana pieców nie rozwiązuje problemu smogu, a jedynie go zalecza na jakiś czas. – Nawet jeżeli wymienione zostaną wszystkie piece grzewcze, to ludzie, którym dzisiaj brakuje pieniędzy na węgiel i tak nie będą mieli pieniędzy na to, żeby kupować sobie drogie paliwa takie jak np. gaz – dodaje.

Pomysł wolnościowców na rozwiązanie problemu smogu polega na tym, żeby miasto, zamiast wydawać miliony z budżetu, za 1% wartości sprzedało mieszkania komunalne ich dotychczasowym użytkownikom. – Dzięki temu osoby, które dzisiaj nie mają pieniędzy na opał, będą mogły sprzedać duże mieszkania w centrum miasta i kupić mniejsze, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na inwestycję w wyjście z biedy – tłumaczy Grzechnik. Polityk uważa też, że miasto, zamiast organizować wielkie imprezy jak np. igrzyska The World Games, powinno w większym stopniu inwestować w infrastrukturę, z której na co dzień korzystają mieszkańcy, a także rozwiązywać problem korków nie tworząc nowych utrudnień dla kierowców, jak np. buspas na Traugutta. Dzięki temu miałaby się zmniejszyć ilość spalin wytwarzanych przez samochody.

Bartosz Zasieczny ze stowarzyszenia Koliber uważa z kolei, że lokalne władze, zamiast wprowadzać zakazy i programy zwiększające zadłużenie miasta, powinny zacząć walkę ze smogiem od rzetelnej edukacji. – Dużo mniej smogu byłoby, gdyby ludzie wiedzieli, jak palić w piecach – twierdzi aktywista.

Przypomnijmy, że przygotowana na zlecenie zarządu województwa dolnośląskiego uchwała antysmogowa dla Wrocławia, w najbliższy czwartek będzie przedmiotem obrad sejmiku. Jeśli radni zdecydują się na jej przyjęcie, od lipca przyszłego roku we Wrocławiu zacznie obowiązywać zakaz instalacji nowych kotłów na paliwa stałe, a od 2028 roku na terenie miasta nie będzie można używać węgla i drewna do ogrzewania mieszkań. Więcej informacji o uchwale w artykule: W przyszłym tygodniu głosowanie w sprawie całkowitego zakazu palenia węglem i drewnem. Co z kominkami i piecami do pizzy?