Wiadomości

Wrocławianie czekają na pomoc, a karetki godzinami stoją pod szpitalem

2017-09-27, Autor: Bartosz Senderek

Pięćdziesiąt minut jechała karetka pogotowia wezwana do wrocławianki, która w poniedziałek wieczorem straciła przytomność przy jednym z centrów handlowych. Choć ratownicy mówią, że akurat tego dnia zgłoszeń było wyjątkowo dużo, długi czas oczekiwania na przyjazd karetki nie jest w naszym mieście niczym nowym. Winą za to obarczają przede wszystkim system działania służby zdrowia.

Reklama

O sprawie z okolic ul. Grabiszyńskiej poinformował nas czytelnik, pan Krzysztof. Całe zdarzenie miało miejsce na tyłach centrum handlowego Tarasy Grabiszyńskie. Idąca chodnikiem kobieta straciła przytomność i upadając na ziemię, rozbiła sobie głowę. Świadkowie natychmiast wezwali pogotowie, które mimo kolejnych monitów nie przyjeżdżało przez blisko godzinę.

Jak dowiadujemy się w dyspozytorni pogotowia ratunkowego, zgłoszenie o wypadku wpłynęło na numer alarmowy 112 około godziny 19:40. Karetka na miejsca została wysłana dopiero 50 minut później. Z relacji przybyłych na miejsce ratowników wynika, że kobieta w momencie przyjazdu karetki była pod wpływem alkoholu, agresywnie odnosiła się do pracowników pogotowia i odmówiła transportu do szpitala. – Być może zniechęciła się czasem oczekiwania – zastanawia się nasz czytelnik, który dodaje, że poszkodowana początkowo naprawdę silnie krwawiła. Pomijając ten fakt, trzeba jednak przyznać, że czas, w jakim pogotowie dotarło do poszkodowanej, nie napawa optymizmem.

Szymon Czyżewski, kierownik dyspozytorni medycznej wrocławskiego pogotowia przyznaje, że długi czas oczekiwania na karetkę we Wrocławiu nie jest niczym nowym. – Cały czas monitujemy władze, że pomimo bardzo dużej liczby zgłoszeń, mamy problem z dostępnością wolnych zespołów – mówi w rozmowie z tuWroclaw.com ratownik.

Obecnie zgodnie z wojewódzkim planem zabezpieczenia medycznego o bezpieczeństwo wrocławian dba 26 zespołów, w godzinach nocnych ich liczba zmniejsza się do ok. 22, ale to prawdopodobnie nie liczba karetek, a system, w jakim działa polska służba zdrowia wpływa na słabą dostępność pojazdów udzielających pomocy medycznej.

W poniedziałek jeden z zespołów, który przywiózł pacjenta do szpitala przy ul. Weigla, czekał na decyzję o jego przyjęciu prawie 6 godzin, a tylko między godziną 14 a 17 w podobnej sytuacji unieruchomione zostały aż trzy zespoły. Ratownicy podkreślają, że gdyby udało się skrócić czas, który karetki spędzają na szpitalnych podjazdach, osoby oczekujące na pomoc mogłyby ją otrzymać znacznie szybciej.

Oceń publikację: + 1 + 9 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (2):
  • ~Krasnal Adamu 2017-09-27
    11:27:28

    3 0

    Dokładnie. Potrafią godzinami trzymać przypiętego do noszy pacjenta, który mógłby spokojnie siąść sobie na krześle. Dla załogi ambulansu to stracony dzień.

  • ~Wero Nik 2018-01-16
    08:26:42

    0 1

    Bez sensu. Nie rozumiem tego, przecież tu chodzi o pacjenta, o zdrowie, o czas! Dziwne to wszystko. Ja się cieszę, że przynajmniej niedługo będzie można do chorego dziecka wezwać lekarza na wiztę domową poprzez aplikację LekarzObok - i wygodniej i mniej stresu dla rodzica.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.