Wrocławianie skarżą się na duże opóźnienia na poczcie. Powód? Brakuje ludzi do pracy

- Rachunki dostaję pocztą. Ostatnio żaden nie przyszedł na czas. Później do mnie mają pretensje, jak spóźniam się z opłatami. Jeszcze mi prąd odetną - denerwuje się Pan Mirosław z Leśnicy.

- W styczniu zamówiłam coś na Allegro i wybrałam dostawę listem, bo wychodziła bardzo tanio. Według zapewnień przesyłka miała dotrzeć w parę dni. Czekałam prawie dwa tygodnie, nie polecam - mówi Agnieszka z centrum Wrocławia.

Pracownicy urzędów pocztowych informowali klientów o dwutygodniowym opóźnieniu w doręczaniu przesyłek z lokalnej centrali już w grudniu. Mamy luty, a sytuacja nie wygląda dużo lepiej. Zapytaliśmy Poczty Polskiej, co jest jej przyczyną.

- Nasze placówki pocztowe realizują obsługę rejonów doręczeń w pełnym zakresie, jednak zdarzają się sytuacje, że odbywa się to w ramach zastępstw. Przejściowe trudności kadrowe, wynikające w głównej mierze z absencji chorobowych oraz nakładanych na naszych pracowników decyzji o kwarantannie, mogą powodować tymczasowe niedogodności w terminowym doręczaniu przesyłek. Naszych Klientów, którzy odczuli spadek jakości świadczonych usług, najmocniej przepraszamy - mówi Daniel Witowski, rzecznik Poczty Polskiej.

I zapewnia: - Pracujemy nad przywróceniem wysokiego poziomu obsługi przesyłek. W miejscach, gdzie była taka potrzeba, wprowadziliśmy obsługę zastępczą. W grudniu 2021 r. i w styczniu tego roku w wybranych placówkach uruchamialiśmy doręczanie doraźne w soboty. Naczelnicy placówek organizują pracę tak, aby wykorzystywać posiadane zasoby kadrowe w sposób optymalny i niwelować potencjalne opóźnienia w doręczaniu korespondencji. 

Rzecznik Poczty Polskiej informuje, że wrocławianie są obsługiwani przez doręczycieli z 15 urzędów pocztowych.