Wiadomości

Wrocławski hołd Prusom i polityczna teoria liczb

2023-06-09, Autor: Arkadiusz Franas

Nawet nielubiący Polaków Wielki Elektor, gdy złożył Władysławowi IV ostatni hołd pruski, w najśmielszych przypuszczeniach nie zakładał, że 382 lata później w polskim Wrocławiu marionetkowy (wyjaśnię) wiceprezydent złoży pierwszy hołd Prusom. A już kompletnie pewnie nie miał pojęcia, że za kilka wieków politycy będą toczyć matematyczne boje, choć niektórzy mają kłopoty z liczeniem do stu. Co już wtedy w wielu sferach nie było problemem.

Reklama

Pozwolą Państwo, że zaczniemy od królowej nauk. Jest w matematyce coś takiego jak prawo wielkich liczb. Niekoniecznie dobrze chyba zrozumiane przez polityków zwłaszcza Platformy Obywatelskiej. W najprostszej wersji opisuje je prawo Bernoulliego, które głosi: „Z prawdopodobieństwem dowolnie bliskim 1 można się spodziewać, iż przy dostatecznie wielkiej liczbie prób częstość danego zdarzenia losowego będzie się dowolnie mało różniła od jego prawdopodobieństwa”. Jeszcze prościej? Ok, inaczej mówiąc, im więcej kuponów wypełnimy w totolotku, tym nasze szanse na wygrane są większe. Idąc trochę tym śladem, ale dalece od faktycznego założenia, działacze i sympatycy PO jak mantrę powtarzają, że ich niedzielny marsz pod każdy względem był „naj”. Czyżby częste powtarzanie tego miało sprawić, że ludzie w to uwierzą? A są i tacy, którzy uważają, że jednak nie większy niż Marsz Niepodległości w 2018 roku. Według szacunków policji wtedy tam szło 250 tysięcy osób, a w minioną niedzielę około 150 tysięcy. Oczywiście Donald Tusk i spółka zarzekają się, że w niedzielę było nawet pół miliona manifestujących. Szczerze? A jakie to ma znaczenie? I tak nigdy nikt nie przedstawi na to wystarczających dowodów. Prawda jest taka, że do wygrania ostatnich wyborów potrzeba było 8 051 935 „maszerujących”. Policzonych dokładnie, a nie na oko. Poza tym, niedzielny marsz, to była po prostu, pod względem ideologicznym, trochę podobna impreza jak pielgrzymka Rodzin Radia Maryja czy Zjazd Klubów „Gazety Polskiej… Ciekawe, którzy bardziej się obrażą za to porównanie? Ale naprawdę, wszystkie wymienione to spotkania ludzi, którzy ślepo wierzą swoim liderom i w wartości przez nich przedstawiane. Odrzucając możliwość dyskusji. Bo oni wiedzą lepiej… I tyle. Jak to powiedział jeden z guru maszerujących w niedzielę  "Zgoda buduje obalmy te ch..e”.

Mam prawo powątpiewać w zdolności matematyczne ludzi z PO na przykładzie wrocławskim. Ostatnio samorządowcy napisali  „List Otwarty Samorządowców z Dolnego Śląska w sprawie sytuacji w Sejmiku Województwa Dolnośląskiego”. Jest to protest przeciw postępowaniu opozycji w sejmiku, która blokuje możliwość rządzenie województwem, a co za tym idzie na przykład przekazywanie pieniędzy lokalnym samorządom. Widnieje na tym liście kilkadziesiąt podpisów. Pierwotną listę sygnatariuszy, bo podobno potem jeszcze kolejni się dopisywali, wyliczył członek zarządu województwa Tymoteusz Myrda - 80 osób. Ale w PO liczą inaczej. Pogubili patyczki czy co, bo im wyszło tak, jak objawił to Marek Łapiński, szef sejmikowego klubu KO, stojącego na czele tej opozycji: „70. (a nie 90.) samorządów (pieczęcie urzędowe) podpisało list otwarty abyśmy ich, jako opozycja w Sejmiku bezwarunkowo popierali”. Jedynym wytłumaczeniem tych dziwnych rachunków może być to, że napisał to człowiek, który już kilka razy zapewniał, że przed głosowaniem, w 36-osobowym sejmiku, ma zebranych ponad 18 głosów, a potem wychodziło na przykład 16. No to jak ma bezbłędnie policzyć do stu? Choć z drugiej strony twierdzi, że potrafi i do 500 tysięcy…

Zostawmy już te rachuby. Czas zająć się aferą międzynarodową. Ponad tydzień temu na terenie konsulatu niemieckiego we Wrocławiu doszło do dość przedziwnego zdarzenia. Otóż niejaki Sebastian Lorenc, który ku zaskoczeniu wielu cztery lata temu został wiceprezydentem Wrocławia, na specjalnym przyjęciu odniósł się w swoim wystąpieniu do wydarzeń w kraju. Komentował działania partii politycznych i prosił Niemców o wiarę w polską demokrację, a następnie dodał:

 „Chcę was zapewnić, że wkrótce nadejdą dni, kiedy Polska znowu zacznie się uśmiechać. A wiecie do kogo uśmiechnie się jako pierwsza? Do Niemiec! Trzymajcie kciuki za Polskę, trzymajcie kciuki za Wrocław! Zwyciężymy!”.

Tak naprawdę zabrakło jeszcze tylko deklaracji: A Wrocław znów będzie niemiecki! Aż dziwne, że polityk PO i tego nie zadeklarował.

Dopiero byłby uśmiech na twarzy Niemców. A Fryderyk Wilhelm I, zwany Wielkim Elektorem, z radości, w swej krypcie w katedrze berlińskiej, aż by się przekręcił. Przypomnę tylko, że to właśnie on (Wielki Elektor nie Lorenc) zaczął tworzyć potęgę Prus, uniezależniając się po ponad 200 latach od Polski.

Czy naiwnością się wykażę, gdy spytam czy wiceprezydent Wrocławia miał świadomość w jak niekomfortowej sytuacji postawił gospodarzy spotkania, którzy bardzo wyczuleni są na wszelkie niuanse w relacjach międzypaństwowych?

A kim jest Sebastian Lorenc? I dlaczego tak nierozpoznawalnego polityka Grzegorz Schetyna wcisnął Jackowi Sutrykowi na zastępcę w ramach koalicji prezydenta miasta z PO? Proszę mi wybaczyć, ale zostawię Państwa tylko z lakonicznym stwierdzeniem: cały Schetyna… Po prostu zrobił na złość kilku osobom i ta motywacja wystarczy.

Może natomiast dziwić postępowanie samego Lorenca, który jeszcze kilka lat temu tak oceniał ekipę Rafał Dutkiewicza na łamach „Gazety Wrocławskiej”. Ekipę, w której przecież był też Jacek Sutryk:

„Swoje zaplecze polityczne traktuje Pan jak marionetki, którymi można sterować systemem swego rodzaju „korupcji politycznej”. Wokół Pana wytworzył się swoisty kult jednostki. Każdy, kto ośmieli się wyrazić sprzeciw wobec Pańskich decyzji jest brutalnie atakowany przez urzędników i działaczy z tzw. dworu”.

Jeszcze raz wyjaśnię, to o Dutkiewiczu, nie o Sutryku, bo łatwo się pomylić.

Coś musiało się jednak zmienić w ówczesnym radnym, bo w 2018 roku sam postanowił zostać marionetką i uprawiać kult jednostki. Tylko jednostka się zmieniła.

Nie wiem, jakie wyniki rachunków politycznych zobaczymy jesienią, czy kilka miesięcy później, podczas wyborów samorządowych. Ale nie przypuszczałem jeszcze niedawno, że do tradycyjnych życzeń „żeby Polska była Polską” trzeba będzie dodawać „a Wrocław nadal Wrocławiem”. Po wystąpieniu wiceprezydenta naszego miasta na wszelki wypadek warto już dodawać. Bo jak go jeszcze raz zaproszą…

 

 

Oceń publikację: + 1 + 17 - 1 - 10

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~Przemol 2023-06-09
    08:09:44

    4 4

    Na początku Pańska nachalna stronniczość, ten dogmat pisowskiej boskości i małości wszystkich innych były irytujące. Obecnie pozostał tylko niesmak i zażenowanie. Najwyraźniej formuła wyczerpała się. Czas na zmiany i liczę, że najbliższe wybory będą tych zmian początkiem, a ludzie Pańskiego pokroju odejdą tam gdzie ich miejsce - w medialny niebyt.

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kogo poprzesz w wyborach prezydenta Wrocławia?







Oddanych głosów: 8803