Tu jest Wrocław

Wrocławskie lasy i parki zamieniły się w wielką imprezownię. Bawią się głównie Ukraińcy

2023-05-10, Autor: Klaudia Kłodnicka

Parki, lasy, wały nad Odrą we Wrocławiu od początku wiosny zamieniły się w istną imprezownię. Grille, ogniska, głośne imprezy zakrapiane alkoholem stały się codziennością. Jak twierdzą wrocławianie, tak czas w mieście spędzają głównie Ukraińcy. Jako pierwsza "dość" powiedziała rada osiedla z Sołtysowic.

Reklama

W lipcu 2018 roku Rada Miejska Wrocławia wydała zgodę na legalne rozpalanie ognisk, grillowanie oraz spożywanie alkoholu w sześciu miejscach we Wrocławiu. To m.in. wydzielone fragmenty pięciu parków - Lasu Sołtysowickiego, Parku Tysiąclecia, Lasu Osobowickiego, Lasu Rędzińskiego czy Parku Wschodniego, a także Wyspa Słodowa. W innych miejscach za grillowanie i picie piwa pod chmurką nadal możemy dostać mandat.

Tymczasem już od pierwszych dni wiosny grille, ogniska i suto zakrapiane imprezy stały się normą w większości wrocławskich parków, w okolicach Glinianek czy na wałach nadodrzańskich - choć w tych miejscach alkoholu spożywać nie można w ogóle, podobnie jak rozpalać grilli. 

- Od dłuższego czasu w Lesie Sołtysowickim obserwujemy nasilenie sytuacji patologicznych. Na porządku dziennym jest fakt, że odbywa się tam kilka głośnych imprez na raz. Na hałas coraz częściej skarżą się rodziny, dzieci oraz seniorzy - pisze w oficjalnym piśmie do władz Wrocławia Rada Osiedla Sołtysowice. Libacje, które odbywają się zarówno w dzień jak i w nocy powodują stres u zamieszkujących tam zwierząt - Będziemy dążyć do tego, aby las stał się miejscem, gdzie mieszkańcy będą mogli zaznać spokoju i wytchnienia - podkreśla radna osiedla Sołtysowice Magdalena Gajewska.

W mediach społecznościowych wrocławianie przekonują, że większość imprezowiczów, to obywatele Ukrainy.  - To co "wyprawiają" dawna wymaga interwencji - czytamy. - Jak widać, nie do końca rozumieją na czym polega gościnność - pisze ktoś inny. 

Straż Miejska przekonuje, że Polaków i Ukraińców traktuje jednakowo. - Reagujemy na zgłoszenia od mieszkańców oraz prowadzimy kontrole własne wskazanych miejsc, wszystko w zależności od posiadanych możliwości kadrowych oraz w oparciu o priorytety podejmowanych interwencji. Pierwszeństwo mają zgłoszenia dotyczące zagrożenia zdrowia i życia - informuje zastępca komendanta wrocławskiej Straży Miejskiej Waldemar Forysiak. W sumie w ubiegłym roku strażnicy za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym nałożyli 402 mandaty na kwotę 40.350 zł. Przeciętna kara wynosiła więc 100 złotych.

 

Oceń publikację: + 1 + 366 - 1 - 31

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (2):
  • ~wroclawiankaodzawsze 2023-05-12
    14:38:50

    40 1

    brawo,brawo Rada Soltysowic!
    Inni powinni pojsc za przykladem. Ukraincy sa tu goscmi i tylko goscmi i nie powinni o tym zapominac. A jesli zapominaja to nalezy im o tym przypomniec - zdecydowanie.

  • ~Arsandini 2023-05-13
    07:31:50

    22 0

    400 mandatów za chlanie to oni powinni dziennie wystawiać. I proszę pamiętać, że Straż Miejska boi się i dyżurny nie wyśle patrolu, jeśli łamiący prawo są w przewadze liczebnej (np. 8 osób). Przynajmniej mnie dyżurny odmówił podjęcia interwencji w sprawie zakłócenia spoczynku nocnego (plener), podając ten właśnie powód. Pytam - po co taka Straż?

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.