Wrocławskie uczelnie zadłużone. Komornik zabierze rektorowi samochód?

W przypadku, gdy ZUS zauważy, że jakaś firma jest zadłużona, wysyła przypomnienie o konieczności opłacenia składek. Na Dolnym Śląsku takie upomnienia dostało 14 prywatnych uczelni wyższych, w tym 10 działających na terenie Wrocławia.

– Niestety bardzo często nasze listy pozostają bez odpowiedzi. W przypadku tych uczelni, z którymi nasza korespondencja trwa od kilku lat i jest zupełnie bezskuteczna, podejmujemy bardziej radykalne kroki. Mianowicie dochodzimy należności z prywatnego majątku władz uczelni, które doprowadziły do zadłużenia – mówi Iwona Kowalska-Matis, regionalny rzecznik prasowy ZUS na Dolnym Śląsku. – Tak było w przypadku jednej ze szkół wałbrzyskich. Tutaj, przeniesieniu odpowiedzialności na osobę zarządzającą uczelnią weszliśmy na hipotekę prywatnej, położonej w atrakcyjnym miejscu działki przeznaczonej pod budownictwo mieszkaniowe – przestrzega rzeczniczka.

ZUS podkreśla, że odzyskanie należności od prywatnych uczelni nie jest proste gdyż bardzo często nie mają one żadnego majątku, a swoją działalność prowadzą w wynajmowanych budynkach, wyposażonych w sprzęt w leasingu. Obowiązujące w Polsce prawo nie daje Zakładowi możliwości wystąpienia o upadłość wyższej uczelni, jak to się dzieje w przypadku innych nierokujących dłużników. Dlatego ZUS po raz pierwszy w swojej historii chce sięgnąć po bardziej radykalne środki w postaci zajęcia prywatnego majątku władz uczelni, które doprowadziły do zadłużenia.

W przypadku nieuregulowania działalności ZUS chce, by komornik mógł zając działkę, dom, mieszkanie lub samochód osoby odpowiadającej za powstanie zadłużenia, np. rektora. Taką możliwość daje obowiązująca ordynacja podatkowa, która przewiduje odpowiedzialność osób zarządzających firmą czy – jak w tym przypadku uczelnią – za powstałe podczas pełnienia obowiązków, zobowiązania. Dodatkowo ZUS rozważa przejęcie wierzytelności zadłużonych wyższych uczelni, które te mają u swoich studentów. Oznacza to, że student, który ma zadłużenie z tytułu nieopłaconego czesnego, będzie je spłacał nie na konto uczelni, ale do ZUS.

W ZUS-ie tłumaczą, że uczelnie wyższe popadają w długi z różnych powodu. Czasami poprzez zakwestionowanie umów o dzieło, które były podpisywane z pracującymi na uczelniach wykładowcami, w innym przypadku są to efekty niżu demograficzny, który sprawia, że liczba studentów z roku na rok spada, a wraz z nią wpływy z czesnego.