Kultura
Wybudowałem pomnik... Bartosz Porczyk jako Bartosz Porczyk
"Farinelli" jest taką właśnie żywą instalacją, w której sceny "na żywo" przeplatane są regularnie rejestracjami video, stanowiącymi metaforyczne dopełnienie treści. Istotną rolę odgrywa dronowa muzyka w przestrzeni zaaranżowanej na studio nagraniowe. W scenach video pojawia się postać małego chłopca (Kacper Kuryś), który później również wychodzi na scenę, jest on uosobieniem Porczyka-chłopca. Użyto również fragmentów zarejestrowanych na castingach i próbach Bartosza Porczyka oraz sceny z monodramu "Smycz", który to przyniósł mu ogromny sukces.
Porczyk rozprawia się z własnym mitem - młodego artysty zdobywającego szczyty na deskach teatru i eksperymentującego w roli wokalisty. On, gotowy produkt, wystawiony na sprzedaż szerokiemu gronu publiczności jest tym, czym przeszło 300 lat temu był Carlo Broschi zwany Farinellim. Początkowo widz zapoznaje się z historią tego największego w historii opery kastrata. Szybko jednak to Porczyk staje się bohaterem spektaklu. Sam zadaje pytanie: kim był Farinelli i kim jestem ja, kiedy schodzę ze sceny, gdzie jest moja tożsamość? Na scenie jest technika, jest kreacja artystyczna, jest "cierpienie w ulubionej pozie". Aktor to narzędzie w rękach reżysera i w rękach samego widza. Scena-studio jeszcze dobitniej akcentuje spreparowaną rzeczywistość.
Pojawia się również krytyka skostniałej formy artystycznej, jaką jest opera. Groteskowe stroje i scenografia, idiotyczne w naszych czasach treści libretta i śpiewacy zarzynający się na scenie. Wreszcie - niewyedukowana publiczność, potrafiąca jedynie powiedzieć: "ładne to było, ładnie grali, ładnie śpiewali". Współczesny aktor wchodząc na scenę musi, jak niegdyś musiał Farinelli, wykastrować się z samego siebie.
Jest to jednak w pewnym stopniu powtarzalne, Porczyk cytuje sam siebie, stosuje chwyty już dobrze znane z innych spektakli. Stawia ołtarz własnej twórczości, na którym sam kładzie się w ofierze. W pewnym momencie krzyczy ze sceny: Chciałem być pierwszą w Polsce intelektualno-muzyczną kurwą.
No i proszę, udało się. Lecz czy nie takiego Porczyka pragniemy my - publiczność?
W tym sezonie "Farinelli" na deskach Sceny Kameralnej Teatru Polskiego jeszcze 21-23 czerwca i 6-7 lipca.
Zobacz zdjęcia z próby prasowej!
Zobacz także
Tagi: anka herbut, Teatr Polski, bartosz porczyk, łukasz twarkowski, Scena Kameralna, premiera, instalacja mentalna, spektakl, teatr, farinelli
Zobacz także
Komentarze (3):
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
Alert TuWrocław
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!
Wyślij alert
~ 2011-06-20
14:54:16
Bylem. Niestety, porażka na całej linii, wyszedł pretensjonalny bełkot.
~ 2011-06-21
13:42:04
Ja też byłam i jestem zawiedziona. Uważam, że Bartosz Porczyk ma talent i stać go na więcej niż szokowanie nagością i przekleństwami - to potrafi wielu. Tytuł jest mylący, bo niewiele Farinellego w Farinellim, zmieniłabym go na "Wynurzenia Bartosza Porczyka - narcyza i ekshibicjonisty". Szkoda, bo po Smyczy i Sprawcy spodziewałam się czegoś naprawdę dobrego.
~kunak 2012-07-15
22:38:12
świetny spektakl.dotyka do bólu.przedstawia istotę kastracji intelektualnej, miłosnej i sexualnej. to coś dalej niż smycz czy sprawca.