Sport

Z wizytą u mistrza. Śląsk jedzie do stolicy na mecz z Legią [ZAPOWIEDŹ]

2019-03-16, Autor: Łukasz Maślanka

To będzie najpoważniejszy sprawdzian realnej siły Śląska Wrocław po powrocie na boiska Ekstraklasy w tym roku. W sobotę (16 marca br.) zespół trenera Vitezslava Lavicki zmierzy się z Warszawie z Legią, która gorączkowo walczy o mistrzostwo Polski.

Reklama

W Legii Warszawa raczej nie lubią, kiedy jest zbyt spokojnie. Chyba tylko w taki sposób można wytłumaczyć, dlaczego przy Łazienkowskiej zatrudniono trenera Ricardo Sa Pinto i dlaczego Portugalczyk nadal siedzi na swoim stołku. Wszystko dlatego, że w polskiej Ekstraklasie dawno nie było już tak barwnego, łagodnie mówiąc, szkoleniowca. Portugalczyk regularnie wykłóca się publicznie, wchodzi w spory z dziennikarzami i oznajmił już, że ma takich, z którymi rozmawiać nie będzie. Kiedy Legia przegrywa, Sa Pinto przekonuje, iż porażka była niezasłużona, a jego drużynę skrzywdzono. Co złego, to nie on i Legia, zawsze winni są gdzie indziej.

Zawodnicy też lekko z Portugalczykiem nie mają. Grający dziś w Śląsku Krzysztof Mączyński został odsunięty przez Sa Pinto od pierwszej drużyny z dnia na dzień i zesłany do rezerw. Konflikt między panami nabrał takich wymiarów, że kilka tygodni temu "Mąka" w Przeglądzie Sportowym nazwał Portugalczyka przebierańcem, który nikogo nie szanuje, gardzi pracownikami Legii, a poza tym ściąga do klubu zaprzyjaźnionych zawodników, niezależnie od ich poziomu sportowego.

Kolejna ofiara rządów byłego reprezentanta Portugalii, a dziś szkoleniowca, to bramkarz Arkadiusz Malarz, któremu Legia zawdzięcza bardzo dużo z sukcesów z ostatnich lat. Były kapitan Legii został przez trenera praktycznie wyrzucony na bruk i usunięty z pierwszego zespołu. Podobnie Jose Kante, który do Warszawy przeniósł się z Wisły Płock w wakacje ub.r., ale po przyjściu Portugalczyka do zespołu miał mocno się z nim nie zgadzać, więc został - kolokwialnie mówiąc - przegnany. Niedawno bliski odejścia z Legii miał być Carlitos, któremu z trenerem również podobno było nie po drodze. Piszemy "podobno", bo oficjalnie Legia tłumaczy, że nie ma sprawy. Trener rządzi twardą ręką, ma swoje zasady, jak na lidera przystało, a na oceny przyjdzie czas.

Ale nie ma co się oszukiwać: wokół warszawskiej Legii klimat nie jest najlepszy, a wyniki osiągane przez zespół go nie poprawiają. Bo legioniści co roku chcą być mistrzami Polski, a w tym sezonie osiągnięcie tego celu może być trudne, dlatego wokół Legii jest nerwowo. Ostatnio aktualni mistrzowie Polski odpadli w ćwierćfinale Pucharu Polski z 1-ligowym Rakowem Częstochowa, więc pozostała im walka w Ekstraklasie. Tutaj jednak przewodząca obecnie stawce ligowców Lechia Gdańsk łatwo trofeum mistrzowskiego z rąk nie wypuści.

Gdańszczanie mają obecnie 50 punktów, a więc o 2 więcej niż Legia. Zespół trenera Piotra Stokowca po zimowej przerwie zdobyli już 8 pkt., ale co ważniejsze, tak jak jesienią prezentują solidny, równy futbol. Legioniści zdobyli zaś 9 “oczek”, ale są nieprzewidywalni, a dobre mecze potrafią przeplatać mizernymi i np. przegrać u siebie 0:2 z Cracovią. Trener Stokowiec w Gdańsku po cichu prowadzi zespół wyrachowany, skuteczny i dobrze poukładany, co jak na razie przynosi dobre efekty. Legia zaś trochę spala się na konfliktach, które wywołuje trener, co nie sprzyja utrzymaniu dobrej atmosfery w zespole. Ale to nie zmienia faktu, że Legia to nadal mistrz Polski i silny personalnie zespół. Tacy piłkarze, jak Radosław Majecki, Artur Jędrzejczyk, Cafu, Michał Kucharczyk, Carlitos, Dominik Nagy, Sandro Kulenović lub Marko Vesović znaleźliby spokojnie miejsce w każdym klubie Ekstraklasy.

Niezależnie od kontekstu, Legia ze Śląskiem wygrać nie tyle powinna, co wręcz musi. Wszystko dlatego, że zdołała już nieco zmniejszyć stratę do Lechii, a 2 pkt. mniej można odrobić w ciągu jednej kolejki ligowej. Tyle, że w weekend gdańszczanie zagrają z ostatnim w tabeli Zagłębiem Sosnowiec i w tym meczu będa faworytem. Można obstawiać, że Lechia wróci do domu z kompletem punktów. Śląsk zaś wydaje się być dla Legii nieco trudniejszym rywalem, a jeśli wywalczy punkty na Łazienkowskiej, mistrzostwo Polski znów oddali się od legionistów.

Nie da się ukryć, że Śląskowi przydałoby się przywieźć cokolwiek z Warszawy. Bo wrocławianie wcale nie mają jeszcze komfortowej sytuacji w dolnej części tabeli Ekstraklasy. Przed meczem z Legią Śląsk jest na 11. miejscu i ma 27 pkt. To tylko 3 pkt. przewagi nad Wisłą Płock, która obecnie zajmuje przedostatnie miejsce. Od miejsca nr 11, które zajmuje właśnie Śląsk, do miejsca nr 15 różnice w punktach między drużynami są minimalne. A w takiej sytuacji łatwo o przetasowania, więc wrocławianie nie mogą stracić czujności. Powinni też w końcu przełamać się na wyjazdach, bo wiosną br. poza Stadionem Wrocław idzie im fatalnie. Śląsk pokazał to w Krakowie z Wisłą i w Gliwicach z Piastem, przegrywając oba mecze po fatalnej grze. W Warszawie z Legią na pewno nie będzie łatwiej.

- Mamy jasny cel, chcemy zagrać inaczej niż w ostatnich spotkaniach wyjazdowych. Robimy analizę po każdym meczu, rozmawiamy z zawodnikami. Pytałem ich, dlaczego według nich różnica w naszej postawie podczas meczów u siebie i na wyjeździe jest tak duża. Pracujemy na treningach, chcemy zwiększyć ich pewność siebie, również na obcych boiskach - zapowiada trener Vitezslav Lavicka.

W meczu ze Śląskiem, w Legii zabraknie kontuzjowanego Sebastiana Szymańskiego, co będzie dużym osłabieniem stołecznej drużyny. Ale to trener Śląska w tym ważnym meczu będzie miał większy problem personalny. Wszystko dlatego, że nie będzie mógł zagrać Mateusz Hołownia, wypożyczony do Śląska właśnie z Legii. Umowa wypożyczenia zakłada, że Hołownia przeciwko Legii wystąpić nie może, więc ta opcja odpada. Z kolei Mateusz Cholewiak, wcześniej grywający na tej pozycji, jest kontuzjowany, podobnie jak inna opcja zapasowa na lewą obronę, Augusto. Zostaje więc albo Mariusz Pawelec, albo eksperyment kadrowy trenera Lavicki, którym spróbuje zaskoczyć legionistów.

- Próbowaliśmy różne warianty ustawienia boków obrony na treningach. Myślę, że mamy jasność w tym względzie. Skoro pytacie o Kamila Dankowskiego: tak, on jest jednym z wariantów, ale nie podam dziś nazwiska zawodnika, który zajmie tę pozycję podczas meczu w Warszawie - komentuje tajemniczo trener Śląska Wrocław.

25. kolejka Ekstraklasy, Legia Warszawa - Śląsk Wrocław, sobota (16 marca), godz. 20:30.

Oceń publikację: + 1 + 3 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1242