Sport

Zabrakło naprawdę niewiele. Koszykarski Śląsk minimalnie przegrywa ze Startem Lublin

2020-10-26, Autor: Bartosz Królikowski

Było blisko sporej niespodzianki, ale jednak się nie udało. Po ponad trzytygodniowej przerwie od gry, koszykarski Śląsk postawił bardzo trudne warunki wiceliderowi na jego terenie, ale ostatecznie przegrał z Pszczółką Startem Lublin 76:79.

Reklama

Dla koszykarzy Śląska był to pierwszy mecz po ponad trzytygodniowej przerwie spowodowanej zakażeniami koronwirusem, który akurat wrocławian nie oszczędza. W takiej sytuacji trudno utrzymać stabilną formę i sporą zagadkę stanowiła ich dyspozycja w Lublinie. Inna sprawa jest taka, że pandemia przeszkadzała im już wcześniej i póki co sobie radzili, odnosząc 4 zwycięstwa w 6 meczach. Jednak wcześniej w trakcie sezonu nie musieli przerywać treningów tak licznie, co na pewno nie było bez znaczenia. Poza tym Start Lublin na swoim parkiecie jeszcze w tym sezonie nie przegrał. Dodatkowo w składzie WKS-u zabrakło solidnie punktującego Garretta Nevelsa, który doznał kontuzji. Po drugiej stronie brakowało natomiast byłego zawodnika Śląska, Kamila Łączyńskiego, co biorąc pod uwagę ilość asyst przez niego notowanych, było bolesną stratą dla lublinian. Zawodników Olivera Vidina czekała więc bardzo trudna przeprawa i to niezależnie od ich dyspozycji. Mimo przeciwności, na pewno mieli jednak potencjał, aby pokusić się o niespodziankę.

Na początku widać było po wrocławianach tzw. „rdzę”, gdyż rozpoczęli bardzo niemrawo. Spore problemy mieli przede wszystkim ze skutecznością, a gdy lublinianie przeprowadzali kontry, nie bardzo miał kto za nimi nadążyć. Już po kilku minutach gospodarze prowadzili 11:4. Trener Vidin wziął wtedy czas i cokolwiek powiedział swoim zawodnikom – podziałało. Wrocławianie praktycznie momentalnie poprawili się niemal pod każdym kątem, od defensywy po grę zespołową. Dobra postawa choćby Aleksandra Dziewy, czy Strahinji Jovanovicia sprawiła, że to Start wpadł w stagnację. WKS odrobił straty i wygrał pierwszą kwartę 16:15.

Napędzeni koszykarze Śląska nie zamierzali wyhamowywać, choć zawodziła ich nieco skuteczność, zwłaszcza w rzutach za trzy. Jednak w porównaniu do gospodarzy i tak nie mogli na to narzekać. Lublinianie swoją pierwszą trójkę rzucili dopiero pod koniec drugiej kwarty za trzynastym (!) podejściem. W barwach WKS-u pierwsze skrzypce zdecydowanie zaczął grać Jovanović. Gospodarze mieli sporo problemów z mobilnością Serba, który rozgrywał, rzucał (wreszcie celnie) i wywalczał rzuty wolne. Mimo to żaden z zespołów nie odskoczył na dobre dwadzieścia punktów, obie ekipy mogły zawdzięczać głównie własnej nieskuteczności. Wrocławianie przy lepiej nastawionych celownikach mogli naprawdę solidnie odskoczyć lublinianom, ale prowadzenie 40:32 po pierwszej połowie spotkania było bardzo solidnym wynikiem.

Śląsk po powrocie z szatni nie zwalniał tempa. Konkretniej mówiąc, nie zwalniał go Jovanović, który szalał na boisku, trafiając niemalże wszystko co rzucał. Do tego wspierali go Elijah StewartIvanem Ramljakiem, co w pewnym momencie dało WKS-owi przewagę aż 14 punktów (58:44). Niestety wtedy w grę wrocławian wkradł się niemały kryzys. Zawodnicy Olivera Vidina kompletnie pogubili się tak w defensywie, która za łatwo przepuszczała rywali pod kosz, jak i w ofensywie, gdyż notowali sporo głupich strat oraz niecelnych rzutów. W przeciągu trzech minut, strata Startu Lublin zmalała do zaledwie jednego punktu na koniec kwarty, co zwiastowało nam spore emocje w decydującej części meczu.

Czwarta kwarta była prawdziwą wymianą ciosów. Po stronie gospodarzy znakomicie grał Damian Jeszke, który zdobył mnóstwo ważnych punktów. Dla Śląska tradycyjnie już w tym meczu punktował przede wszystkim Jovanović, przy wsparciu Ramljaka oraz Akosa Kellera. Oba zespoły mogły odskoczyć na kilka punktów, ale nie wykorzystywały dostatecznie błędów rywali. To się tyczyło przede wszystkim Śląska. Na 24 sekundy przed końcem, lublinianie prowadzili jednym punktem, ale piłkę miał WKS. Trzeba było przede wszystkim trafić. Niestety jednak choć Strahinja Jovanović zagrał świetny mecz, trafił wiele ważnych rzutów, tego najważniejszego niestety nie. Dodatkowo jeszcze Stewart sfaulował Martinsa Laksę, co sędziowie potraktowali jako faul niesportowy. Oznaczało to w praktyce koniec, gdyż lublinianie na 3 sekundy przed końcem dostali dwa wolne, a potem jeszcze piłkę od linii. Ostatecznie to oni triumfowali 79:76.

Śląskowi nie udało się wygrać, ale i tak należy im się szacunek po tym meczu. Po prawie miesiącu bez gry postawili piekielnie trudne warunki wiceliderowi na jego terenie. Czego zabrakło? Wykorzystywania błędów przeciwnika. Choćby w ostatniej kwarcie WKS mógł uciec na większy dystans punktowy lublinianom, ale nie potrafił z tego skorzystać. Kluczowy okazał się jednak kryzys z końcówki trzeciej kwarty gdy, nie po raz pierwszy w tym sezonie, wrocławianie roztrwonili wysoką przewagę. Mimo iż nie trafił kluczowego rzutu, spore brawa za ten mecz należą się Strahinji Jovanoviciowi. Zdobył 29 punktów, 6 zbiórek i 7 asyst. To zasadniczo mówi w pełni jakim liderem zespołu był dziś Serb. Dobrze zaprezentował się także Ivan Ramljak, który choć miał kilka wpadek, zbierał ważne piłki i solidną ilość punktów drużynie zapewnił (16). Bura z kolei dla Aleksandra Dziewy, który po ładny początku stanął kompletnie i skończył z zaledwie pięcioma punktami oraz skutecznością rzutów z gry na poziomie 2/7. Choć triumfować się nie udało, WKS może wracać ze wschodu z podniesionymi czołami, bo bez najlepszego strzelca, po wielu problemach z wirusem, zagrali znacznie lepiej niż można było się spodziewać.

Kolejny mecz będzie dla Śląska również trudnym wyzwaniem, gdyż od jednego niepokonanego na swoim parkiecie rywala, jadą do drugiego. W sobotę 31 października o 19:00 zagrają na wyjeździe z GTK Gliwice.

Pszczółka Start Lublin – WKS Śląsk Wrocław (15:16, 17:24, 25:18, 22:18) 79:76

Start: Dorsey-Walker 6, Medford Jr 8, Borowski 6, Szymański 0, Laksa 20 oraz Jeszke 11, Dziemba 9, Gospodarek 0, Pelczar 0, Sharma 11, Moore 8

Śląsk: Stewart 11, Dziewa 5, Jovanović 29, Gabiński 3, Ramljak 16 oraz Musiał 2, Keller 8, Gordon 2, Wójcik 0, Tomczak 0, Marchewka 0

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1116