Sport

Zimno, pusto i nudno. Śląsk bezbramkowo remisuje z Górnikiem

2020-11-07, Autor: Bartosz Królikowski

Na trybunach ani żywej duszy, aura bardziej zimowa niż jesienna, a emocji jak wody na pustyni. Śląsk Wrocław nie rozgrzał swoją grą absolutnie nikogo i bezbramkowo zremisował na własnym stadionie z Górnikiem Zabrze. To pierwszy mecz wrocławian w tym sezonie, w którym nie padł ani jeden gol.

Reklama

Piłkarze Śląska przystępowali do spotkania po kiepskich trzech ostatnich meczach, z których wygrali tylko jeden i to po męczarniach. Wrocławianie zatracili gdzieś pazur i polot jaki pokazywali na początku sezonu. Ale jedna rzecz się nie zmieniła. Na własnym stadionie wciąż nie było na nich mocnych. W meczu z Górnikiem stanęli przed zadaniem odzyskania choć części utraconej finezji oraz umiejętności narzucenia swoich warunków gry, a także utrzymania solidnego poziomu gry defensywnej. To ostatnie jeszcze przed meczem stało się znacznie trudniejsze. Wojciech Golla na jednym z treningów zerwał więzadło krzyżowe w kolanie, co oznacza dla niego kilkumiesięczną przerwę. To ogromny cios dla zespołu, gdyż rola Golli w obronie była kluczowa, a dla samego zawodnika to równie duży pech, gdyż już drugi raz w tym roku doznał on poważnego urazu kolana. Dorzucając jeszcze fakt, iż za kartki zawieszony był Dino Stiglec, którego zastąpił Mariusz Pawelec, można było stwierdzić że dzisiejsze zestawienie defensywy WKS-u było dość nietypowe. Przed meczem urazu (nie wiadomo jeszcze jak poważnego) doznał także Marcel Zylla.

Absencje w zespole Śląska były jednak bardzo niewielkie w porównaniu do Górnika. Zabrzanie już przed meczem informowali o kilku zakażeniach koronawirusem w swoim zespole, ale nie wiadomo było o jaką liczbę zawodników oraz o kogo dokładnie chodzi. Straty okazały się jednak spore i bolesne. Górnik przyjechał do Wrocławia z ledwie sześcioma rezerwowymi, a w wyjściowej jedenastce zabrakło choćby najlepszego strzelca drużyny Jesusa Jimeneza, czy podstawowych obrońców – Adriana Gryszkiewicza i Erika Janży.

Pierwsze minuty meczu lekko mówiąc nie porywały. Dużo było walki w środku pola, odbiorów i przechwytów, ale co za tym idzie również mało konkretów. Na pierwszą dobrą okazję dla którejkolwiek ze stron czekaliśmy do 12. minuty, gdy Erik Exposito precyzyjnie dośrodkował ze skrzydła na dalszy słupek do Mateusza Praszelika, ale ten w świetnej sytuacji trafił zaledwie w boczną siatkę. Obie drużyny wzajemnie się kontrolowały. Większość ataków rozbijała się jeszcze przed polem karnym, a jeśli już piłka tam się dostała, obrońcy dbali żeby za długo nie pobyła. Śląsk większość akcji przeprowadzał skrzydłami i w 24 minucie zrobiło się groźnie. Lubambo Musonda wystawił piłkę Robertowi Pichowi, ale płaski strzał Słowaka po dalszym słupku o niewiele minął bramkę Martina Chudego. Choć WKS przeważał, to Górnik miał na kilka minut przed końcem znakomitą okazję na gola. Giannis Massouras popisał się efektownym rajdem, pokazując że „depnięcie” ma imponujące i wystawił piłkę Alexowi Sobczykowi. Ten był już niemalże sam na sam z Matusem Putnockim, ale słowacki bramkarz skrócił kąt i świetną interwencją nogami odbił strzał Austriaka.

Górnik przycisnął nieco wrocławian pod koniec pierwszej części meczu, ale ich starania przyniosły taki sam brak efektu, co wcześniej Śląska. Do przerwy oglądaliśmy sporo zalążków ciekawych akcji, ale w większości na tym stawało. Kiełkowało, kiełkowało, ale żaden gol z tego nie wyrósł. Jednak wynik 0:0 wydawał się dość sprawiedliwy.

Po powrocie do gry, obraz wydarzeń boiskowych za wiele się nie zmienił. Wszystko było ładnie i przyjemnie do momentu ostatniego podania, które zawodziło tak u jednych, jak drugich. W 59 minucie składną akcję przeprowadzili Praszelik oraz Pich, ale strzał Słowaka był za lekki, by stanowić wyzwanie dla Chudego. Kilka minut później zza szesnastki spróbował też Praszelik. Jego uderzenie było lepsze i mocniejsze, lecz efekt taki sam. Martin Chudy znów nie dał się pokonać. Górnik odpowiedział minimalnie niecelnym strzałem Bartosza Nowaka. Jednak mówiąc ogółem, jeśli ktoś liczył, że to spotkanie z czasem się rozkręci, grubo się przeliczył. W 89. minucie sam na sam z bramkarzem wychodził Pich, ale Chudy zdążył do piłki przed swoim krajanem i zażegnał niebezpieczeństwo. Co jak co, ale dzień Roberta Picha to to zdecydowanie nie był. Już w doliczonym czasie gry główką minimalnie przestrzelił Fabian Piasecki. To była ostatnia okazja obu drużyn w tym meczu, który zakończył się bezbramkowym remisem

Ani z gry, ani ze stałych fragmentów gry, ani z niczego innego. Śląsk i Górnik dużo dziś biegały, podawały i próbowały strzelać, ale kązda kolejna próba była tak samo niecelna jak poprzednia. WKS nie pokazał zbyt dużego progresu względem meczu z Jagiellonią. Tam okazji mieli mniej, ale przynajmniej jedną wykorzystali. Słabo zagrał Robert Pich, który co miał to popsuł, środek pola za wyjątkiem Praszelika istniał tylko w teorii, a Erik Exposito jakby go nie wpisali w składy przed meczem, to wielu uznałoby że nie było go na boisku. Rezerwowi także nic nie dali. Przynajmniej obrona zaprezentowała się solidnie, nawet pomimo braku Golli oraz Stigleca. Ale podsumowując, jeśli którąkolwiek z drużyn za coś pochwalić, to za to że przynajmniej się starali. Tego im odmówić nie można. Ale ilość niedokładności oraz złych decyzji była taka, że ten mecz po prostu nie mógł się skończyć inaczej niż bezbramkowym remisem. Ewentualnie mógł paść jakiś przypadkowy gol, ale nawet na to nie mogliśmy dziś liczyć.

Remis oznacza, że Śląsk utrzymuje piątą lokatę w tabeli, ale po tym weekendzie może jeszcze spaść na szóstą. Teraz czas na przerwę reprezentacyjną, a po niej wrocławianie w piątek 20 listopada o 18:00 zmierzą się na wyjeździe z Lechią Gdańsk.

Śląsk Wrocław – Górnik Zabrze 0:0

Gole:

Nie padły

Śląsk: Putnocky – Celeban, Tamas, Puerto, Pawelec (83. Cotugno) – Musonda (67. Pawłowski), Sobota (75. Pałaszewski), Mączyński, Praszelik (83. Lewkot), Pich – Exposito (75. Piasecki)

Górnik: Chudy – Wiśniewski, Paluszek, Evangelou - Masouras (69. Ściślak), Manneh (85. Bainović), Prochazka, Nowak, Rostkowski (69. Wojtuszek) – Sobczyk (63. Ryczkowski), Krawczyk (85. Michalski)

Żółte kartki: Piasecki, Puerto (Śląsk) - Manneh, Wojtuszek (Górnik)

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)

Oceń publikację: + 1 + 3 - 1 - 1

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 1174