Sport

Złe miłego początki. Śląsk zaczyna rok od porażki ze Stelmetem

2020-01-02, Autor: Bartosz Królikowski

Polegli tam, gdzie w tym sezonie przegrywa każdy. W swoim pierwszym meczu w 2020r. koszykarze Śląska Wrocław ponieśli porażkę na wyjeździe ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra 78:83 i nie zostali pierwszą drużyną, która pokonała zespół z Zielonej Góry na ich parkiecie.

Reklama

Ostatni mecz 2019r. przyniósł Śląskowi jakże wyczekiwane przełamanie w Hali Orbita. Zwycięstwo z Astorią Bydgoszcz strąciło wrocławianom spory kamień z serca. Już na początku nowego roku przyszło im zmierzyć się z kolejną serią. Tym razem jednak chodziło o znakomitą passę ich rywali na własnym parkiecie. Stelmet Zielona Góra to aktualny wicelider tabeli, co wynika m.in. z tego, że jak dotąd pozostają niepokonani na własnym parkiecie. Triumfowali we wszystkich siedmiu spotkaniach w Zielonej Górze. Jakby tego było mało, ostatni mecz przegrali 11… października. Śląsk stanął zatem przed niezwykle dużym wyzwaniem.

Choć wrocławianie byli w tym meczu tzw. „underdogiem”, to już od początku dokładali wszelkich starań, by udowodnić, że papier to tylko papier, a rzeczywistość kreują oni. Udało im się stosunkowo szybko wyjść na prowadzenie 10:4. Jednak po przespanym początku do gry wrócili gospodarze. W tym sezonie słyną oni z bardzo agresywnej i aktywnej defensywy, o czym Śląsk szybko się przekonał i przez ponad 4 minuty nie mógł zdobyć choćby punktu. Stelmet głównie dzięki punktom Jarosława Zyskowskiego odrobił straty i objął prowadzenie, ale pierwszą kwartę zielonogórzanie wygrali tylko 19:18.

Gospodarze w drugiej kwarcie pokazali kilkakrotnie dlaczego są wiceliderem tabeli. Jednakże Śląsk miał asa w rękawie. Praktycznie przez całą pierwszą połowę ich absolutnym liderem był Devoe Joseph. Kanadyjczyk ostatnio był w dość przeciętnej formie, ale jak wreszcie się przebudził, to nie było na niego sposobu. Joseph szalał na parkiecie, trafiając prawie wszystko, niezależnie czy za dwa punkty, za trzy czy z wolnych. Tylko w dwóch pierwszych kwartach rzucił 22 punkty, czyli ponad połowę dorobku Śląska. Dzięki temu to wrocławianie niespodziewanie schodzili na przerwę prowadząc 41:40.

Niestety dla samych siebie, zawodnicy z Wrocławia na trzecią kwartę wyszli „z opóźnieniem”. Pierwsze punkty w niej zdobyli dopiero po pięciu minutach. Stelmet stłamsił ich agresywną obroną, podwajając krycie na najważniejszych graczy. Przez to chociażby Śląsk miał po trzech kwartach aż 15 strat na koncie. Gospodarze ograniczyli też zapędy Devoe Josepha. W pewnym momencie prowadzili już dziesięcioma punktami. Wrocławianie jednak w końcówce otrząsnęli się i zmniejszyli straty. Przed ostatnią kwartą zielonogórzanie prowadzili 57:55.

W czwartej kwarcie Śląsk usilnie starał się odrobić straty. Jednak na niemal każde zdobyte przez nich punkty, Stelmet odpowiadał swoim celnym rzutem. Spore problemy sprawiał wrocławianom Jarosław Zyskowski, który rzucał celnie przede wszystkim z dystansu. Po stronie Śląska po bezproduktywnej trzeciej kwarcie do punktowania powrócił Joseph, co zwiastowało mnóstwo emocji w końcówce. Goście cały czas trzymali kontakt z gospodarzami i czyhali na ich ewentualne błędy. Na pół minuty przed końcem zniwelowali nawet straty do zaledwie dwóch punktów, ale popełnili błąd w kryciu, który poskutkował celną „trójką” Joe Thomassona, która praktycznie zamknęła mecz. Ostatecznie Śląsk przegrał 78:83.

Skazywani na porażkę wrocławianie postawili zielonogórzanom bardzo trudne warunki. Po raz kolejny pokazali, że wciąż robią postępy, a trener Oliver Vidin przybył do zespołu z jasnym planem działania. Tym razem zabrakło bardzo niewiele. Stelmet to drużyna, która w tym sezonie potrafi wygrać nawet gdy nie idzie w pełni dobrze i Śląsk się o tym przekonał. Jednak na pewno ich postawę można oceniać w miarę pozytywnie. Szczególnie trzeba wyróżnić Devoe Josepha, który rzucił aż 31 punktów. Owszem Kanadyjczyk zgasł nieco w trzeciej kwarcie, ale nie zmienia to faktu, iż po kilku słabszych meczach wreszcie znów był liderem zespołu.

Okazja do powrotu na zwycięskie tory nadarzy się w niedzielę 12 stycznia. Koszykarze Śląska udadzą się wówczas do Radomia, by o godz. 17:30 zmierzyć się z tamtejszym HydroTruckiem.

Stelmet Enea BC Zielona Góra – Śląsk Wrocław 83:78

Stelmet: Gordon 13, Zyskowski 20, Hakanson 4, Meier 3, Thomasson 8 oraz Traczyk 0, Witliński 0, Ponitka 4, Mąkowski 0, Zamojski 14, Radić 17, Koszarek 0

Trener: Żan Tabak

Śląsk : Dorn 7, Joseph 31, Humphrey 6, Gabiński 3, Łączyński 9 oraz Gibson 9, Musiał 0, Jodłowski 0, Dziewa 6, Kulon 0, Chrabascz 7, Leńczuk 0

Trener: Oliver Vidin

Oceń publikację: + 1 + 0 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (3):
  • ~szop_szopen 2020-01-03
    14:33:34

    1 1

    Wojciechowski dobry mecz ponoć zagrał

  • ~Sergej84 2020-01-06
    19:38:59

    0 0

    Wpis został usunięty z powodu złamania regulaminu zamieszczania opinii.

  • ~Marcin Leonard 2020-01-07
    19:31:14

    1 0

    Nie czepiaj się detali Prochu, wyluzuj :)

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kogo poprzesz w wyborach prezydenta Wrocławia?







Oddanych głosów: 5642