Znika jedna z najstarszych piekarni we Wrocławiu. Na koniec popłynęły łzy

Jakość pieczywa z rzemieślniczych piekarni jest nieporównywalna z wyrobami marketowymi. Jednak jakość kosztuje, więc coraz częściej niewielkie rodzinne piekarnie nie wytrzymują konkurencji z wielkimi sieciami handlowymi. Wiadomość o zamknięciu przekazała znana na Nadodrzu piekarnia, która działała przy ul. Jagiellończyka przez blisko 50 lat.

- Musimy to zrobić, bo nie zarabiamy na siebie. To jest zakład rzemieślniczy, mała produkcja i na dziś to nie ma racji bytu. Koszty przerastają nasze zarobki: wzrosła płaca minimalna, ZUS-y, VAT-y wróciły - mówi właściciel piekarni Andrzej Sekuna.

Jak opowiada pan Andrzej, od pewnego czasu czuł, że będzie musiał zamknąć zakład, bo ostatnie miesiące były ciężkie. Decyzję o zamknięciu musiała jednak podjąć cała rodzina - żona oraz dzieci - która jest zaangażowana w piekarnię.

- Podnosiliśmy ceny, ale to nic nie dało, a nawet zadziałało przeciwko nam, bo zmniejszyła się liczba klientów i sprzedaż spadła. Ja tych ludzi rozumiem, każdy ma swój budżet i musi nim dysponować. Nam z kolei nie starcza, żeby się utrzymać. Dokładać nie ma z czego, a zadłużać się nie będziemy - tłumaczy Andrzej Sekuna. Właściciel zapytany, jak czuje się wobec takiej decyzji nie kryje wzruszenia: - Takie życie. Chciałbym jedynie podziękować tym ludziom, którzy przez te wszystkie lata przychodzi do nas - kończy, już płacząc, Andrzej Sekuna.

W piekarni pan Andrzej do dziś używa tylko podstawowych maszyn, takich jak mieszałki do ciasta czy sita do mąki. Pozostałe czynności wykonywane są ręcznie.

Piekarnia miała problemy już w trakcie pandemii covid-19 i lockdownu. Wtedy wielu stałych klientów pozostawało w domach z obawy przed zakażeniem, więc obroty w zakładzie znacząco spadły.

Czytaj więcej: Wrocław: tradycyjna piekarnia na Nadodrzu na skraju upadku. Mieszkańcy pomagają jej przetrwać [ZDJĘCIA]

Obecnie lokal, w którym mieści się piekarnia, został wystawiony na sprzedaż.