Sport

Znowu bez zwycięstwa. Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin 1:1 [RELACJA]

W tym sezonie Stadion Wrocław to dla piłkarzy Śląska miejsce wręcz zaklęte. Po raz kolejny nie udało im się wygrać przed własną publicznością: tylko zremisowali z Pogonią Szczecin 1:1. W dziesięciu rozegranych do tej pory u siebie meczów w trwających rozgrywkach Ekstraklasy, Śląsk wygrał tylko raz! 

Reklama

Trudno się oprzeć wrażeniu, że dla Śląska Wrocław ten rok w Ekstraklasie mógłby już się skończyć i nikt w zespole by za nim nie płakał. Wrocławianie coraz częściej grają tak, jakby ktoś zaciągnął im hamulec ręczny. Nie ma płynności w ich poczynaniach na boisku, nie widać pomysłu na granie, wielu piłkarzy jest zaś bez formy. A ci zawodnicy, którzy próbują nieco rozruszać kolegów, tracą ochotę do gry i dostosowują się do wrocławskiej przeciętności. Te wady Śląska było widać jak na dłoni w meczu z Pogonią Szczecin.

Wrocławian w tym meczu urządzało zwycięstwo, bo trzy punkty pozwoliłby im wskoczyć ponownie do górnej ósemki Ekstraklasy. Ale to Pogoń we Wrocławiu przez większą część meczu wyglądała na zespół, któremu zależy bardziej. Zespół trenera Kazimierza Moskala już w pierwszych 10 minutach spotkania mógł strzelić dwa gole, ale świetną okazję zmarnował najpierw Adam Guyrcso, a potem Cornel Rapa. Niewykorzystane szanse szybko zemściły się na szczecinianach - w 14. minucie gry ukarał ich Piotr Celeban, zamieniając na gola efektownym strzałem piętą dośrodkowanie Kamila Dankowskiego.

Po objęciu prowadzenia, na boisku oglądaliśmy popis przeciętności i idziemy o zakład, że wielu z garstki ok. 4 tys. kibiców na stadionie żałowało, iż wybrało się na mecz. Oglądanie takiej mizerii w lekkim mrozie nie jest najlepszym zajęciem w sobotni wieczór. Emocji na boisku było tyle, co na lekarstwo, a składnych akcji niemal wcale. W tej mizerii Pogoń częściej wyglądała lepiej: grała bardziej płynnie, częściej próbowała zaskoczyć wrocławian. Ale niewiele z tego wynikało, podobnie zresztą, jak z akcji Śląska.

Wrocławianie mieli świetną okazję, by tak na dobrą sprawę ułożyć ten mecz po swojej myśli jeszcze przed przerwą. W 36. minucie w polu karnym uderzał Kamil Biliński, a piłka trafiła w rękę Sebastiana Rudola. Sędzia Paweł Gil uznał, że za to zagranie obrońcy “Portowców” Śląskowi należy się rzut karny. Do futbolówki podszedł Biliński, ale Jakub Słowik obronił jego strzał.

Nieskuteczność zemściła się na Śląsku w 42. minucie gry. Wtedy to przeciwko wrocławianom podyktowano rzut karny. Wszystko przez zagranie ręką Ostoji Stjepanovicia, nabitego piłką przez Cornela Rapę. Karę wymierzył Adam Frączczak, bez problemów pokonując Lubosa Kamenara.

Tuż przed przerwą wrocławianie mogli ponownie objąć prowadzenie. Znaleźli nawet drogę do bramki Pogoni, a szczęśliwym strzelcem mógł zostać ponownie Piotr Celeban. Kapitanowi wrocławian pozostało jednak tylko obejść się smakiem - sędzia bramki nie uznał, dopatrując się spalonego.

W tym miejscu moglibyśmy zakończyć relację, bo w drugiej połowie na boisku głównie wiało nudą. Jeśli już ktoś zasłużył na skromne pochwały, to raczej Pogoń. To szczecinianie wypracowali sobie więcej okazji bramkowych i tylko ich rozkołysane celowniki sprawiły, że Śląsk nie stracił więcej bramek. Groźnie uderzał wprowadzony na boisko po przerwie Łukasz Zwoliński, szczęścia próbował Adam Guyrcso i raz był naprawdę blisko, bo trafił w słupek. Z kolei Adam Frączczak posłał piłkę tuż obok wrocławskiej bramki.

Śląsk zaś walczył głównie z własną niemocą. Szkoda trochę wyliczać, ile akcji wrocławian nie wyszło, bo ktoś podał piłkę niecelnie lub nie w tempo. A gdy już udało się zawitać blisko bramki Pogoni, to wrocławianie koncertowo psuli to, co wypracowali. Tak, jak zrobił to Kamil Biliński, który dostał świetną piłkę od Ryoty Morioki, strzelał z kilku metrów, ale Jakuba Słowika nie pokonał. Trener Mariusz Rumak próbował rozruszać swój zespół zmianami, ale z obecności na placu gry Sito Riery, Pawła ZielińskiegoPetera Grajciara nic dobrego dla drużyny nie wyniknęło.

Wygląda zaś na to, że Śląskowi doszedł kolejny kadrowy problem. Najpierw z drużyny wypadł, zawieszony do końca roku, Filipe Goncalves. Kontuzję leczy Mariusz Pawelec, który na boisko szybko nie wróci, a w meczu z Pogonią urazu doznał Augusto. Portugalczyk został zniesiony na noszach z murawy i wygląda na to, że jego kontuzja jest poważna. I sytuacja Śląska przed dwoma meczami, które ma do rozegrania w tym roku, jest nieciekawa. Czeka go jeszcze mecz z mocną Lechią Gdańsk i Arką Gdynia, z którą w lecie przegrał 0:3. Z tymi rywalami byłoby trudno powalczyć nawet w pełnym składzie, co dopiero w osłabieniu. Dlatego w grudniu Śląskowi może być bardzo trudno o kolejne ligowe punkty.

Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin 1:1 (1:1)
Bramki: Celeban (14.) - Frączczak (42. - karny).

Śląsk Wrocław: Kamenar - Dankowski, Celeban, Dwali, Augusto (60. Zieliński) - Engels (71. Sito Riera), Kokoszka, Stjepanović, Morioka, Alvarinho - Biliński (80. Grajciar).
Pogoń Szczecin: Słowik - Rapa, Rudol, Lewandowski, Ricardo Nunes - Akahoshi (46. Zwoliński), Drygas, Matras, Murawski, Gyurcso (90. Matynia) - Frączczak.

Żółte kartki: Alvarinho, Celeban - Drygas.
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).

Widzów: ok. 4,1 tys.

Oceń publikację: + 1 + 1 - 1 - 0

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 533