Żółto-czerwono na Oławce. Ślęza wygrywa w domowej inauguracji [RELACJA]

Uraz Macieja Matusika odniesiony w poprzedniej ligowej potyczce w Zabrzu okazał się na tyle poważny, że jeden z najlepszych aktorów tamtego spotkania nie mógł być uwzględniony w składzie 1KS-u na mecz przeciwko Stali. Zagrać z powodu przeziębienia nie mógł też Dawid Molski. W podstawowej jedenastce znalazło się za to miejsce dla dwóch debiutantów - Piotra Szermacha i Macieja Tomaszewskiego.

Od pierwszych minut toczonego przy upalnej pogodzie meczu gra niezbyt kleiła się wrocławianom. Sprawiali oni wrażenie mocno zmęczonych, a w grze brakowało pomysłu na rozpracowanie rywala. Tymczasem Stal od początku ruszyła do ataków i niewiele brakowało, by już w czwartej minucie objęła prowadzenie, ale Igor Nahornyi uderzył z rzutu wolnego tuż nad poprzeczką. Chwilę później Marcin Nowacki próbował bezskutecznie zaskoczyć bramkarza Ślęzy Piotra Szermacha z rzutu wolnego, a w 20. minucie Jakub Bohdanowicz ofiarnym wślizgiem zablokował uderzenie jednego z brzeżan.

Kilkadziesiąt sekund potem było już jednak 0:1. Po wrzutce z rzutu rożnego najwyżej do piłki wyskoczył Piotr Stępień i umieścił piłkę w siatce. Mimo straty gola gra wrocławian nie uległa poprawie. Strzelali co prawda Jakub Bohdanowicz i Szymon Lewkot, ale były to próby dalekie od doskonałości.

W przerwie w szatni Ślęzy musiało paść parę męskich słów, bo po zmianie stron zobaczyliśmy niemal zupełnie inny zespół. W 53. minucie Jakub Bohdanowicz uderzył zbyt lekko, by zaskoczyć golkipera Stali, ale 120 sekund później był już remis. Po zagraniu Szymona Lewkota, Kornel Traczyk minął zwodem jednego z obrońców i pewnym uderzeniem pokonał Amina Stitou. Żółto-czerwoni nie zamierzali na tym poprzestać i chcieli pójść za ciosem. Okazję do wyprowadzenia 1KS-u na prowadzenie zmarnował Adrian Repski, nie trafiając w światło bramki.

Stal w drugiej połowie z rzadka przeprowadzała akcję ofensywne, ale po jednej z nich pod bramką Ślęzy zrobiło się gorąco - w 64. minucie po zaskakującym strzale Igora Nahornyiego, piłka odbiła się od zewnętrznej strony słupka. Końcowe fragmenty meczu należały jednak do miejscowych. W 70. minucie znakomitą akcje przeprowadził Jakub Jakóbczyk, który po ograniu kilku rywali wyłożył piłkę jak na tacy powracającemu po kontuzji Mateuszowi Kluzkowi, a ten nie zmarnował wyśmienitej okazji. Dziesięć minut później praktycznie było po meczu. W zamieszaniu podbramkowym najlepiej odnalazł się Jakub Jakóbczyk i ustalił wynik meczu.

Po koniec meczu na boisku mocno zawrzało. Piłkarz Ślęzy, Kajetan Łątka założył "siatkę" Mateuszowi Dychusowi, a ten brutalnie "wyciął" go równo z trawą. Sędzia bez wahania sięgnął po czerwony kartonik, ale taki sam ujrzał też reprezentant gospodarzy Jakub Bohdanowicz, który nie potrafił opanować nerwów i pchnął sprawcę zamieszania.

Ślęza ostatecznie wygrała 3:1 po dobrej drugiej połowie, a to zwycięstwo daje żółto-czerwonym pozycję lidera grupy III trzeciej ligi.

Ślęza Wrocław - Stal Brzeg 3:1 (0:1)
Bramki: Traczyk 55, Kluzek 70, Jakóbczyk 80 - Stępień 21

Ślęza: Szermach - Stempin (46 Kluzek), Repski, Bohdanowicz, Lewkot, Traczyk (79 Berkowicz), Łątka, Wdowiak, Olejniczak, Muszyński, Tomaszewski (46 Jakóbczyk).
Stal: Stitou - Kuriata, Maj, Nahornyi, Kolanko (86 Jankowski), Stępień (68 Sosna), Nowacki, Cieślik (79 Dychus), Pożarycki, Gajda, Celuch.

Żółte kartki: Kluzek oraz Stitou, Nahornyi.
Czerwone kartki: Bohdanowicz (Ślęza, 89, za pchnięcie rywala), Dychus (Stal, 89, za brutalny faul)
Sędzia: Marcin Celejewski.
Widzów: 200.