Kultura

"Polska gościnność to woda, która nie ugasi pragnienia" [WYWIAD]

2019-11-09, Autor: Michał Hernes

– Nie jesteśmy pępkiem świata, nawet po zniesieniu wiz do Stanów Zjednoczonych. Zachłyśnięcie się narodową wyjątkowością świadczy jedynie o wąskich horyzontach, braku instynktu poznawczego i schematyczności myślenia – mówi nam Karolina Jaklewicz, kuratorka wystawy „Polska gościnność”, którą można oglądać w Muzeum Współczesnym Wrocław.

Reklama

Michał Hernes: Pisarka Hannah Arendt, chcąc zrozumieć mroczne czasy Holokaustu, próbowała pogodzić się z rzeczywistością i pokochać świat, na który człowiek przybywa od razu jako obcy i, proporcjonalnie do swojej wyjątkowości, nadal pozostaje w nim kimś obcym. Czy czuje się pani w Polsce i na świecie kimś obcym?
Karolina Jaklewicz: Warto zastanowić się nad pytaniem, jak bardzo obcy w świecie musi czuć się człowiek skazany na zadekretowaną śmierć. Mroczne czasu Holokaustu można zrozumieć – znamy źródła, przyczyny. Zygmunt Bauman wyjaśnił proces mechanizacji zabijania, biurokratyzacji śmierci w książce „Nowoczesność i Zagłada”. Holokaustu nie można jednak pojąć. Wobec takich wydarzeń chciałabym być obcą. Chciałabym nie mieć z tym nic wspólnego – ani wspólnego języka, ani cywilizacji, ani współrzędnych. Ale nie mogę. Nikt nie może. Dorota Nieznalska odwołuje się do tej trudnej pamięci bez znieczulenia.

Jak dodaje Arendt, zrozumienie to proces trwający bez końca i tylko ono może nam pozwolić poczuć się na tym świecie jak u siebie. Czy próbuje, próbowała pani zrozumieć Polskę i polską gościnność?
Polska gościnność to woda, która nie ugasi pragnienia. Zrozumieć Polskę – po co? Potrzebna jest refleksja nad człowiekiem, światem w ogóle, narodowe myślenie jest zgubą ludzkości. To, że akurat urodziliśmy się Polkami lub Polakami jest przypadkiem, nie przywiązywałabym szczególnej wagi do tego faktu. O tym mówi Krzysztof Wałaszek w ironicznej kilkunastometrowej instalacji malarskiej z powtarzającym się hasłem „Polak jest najlepszy, trzeba dać mu szansę”. Nie, nie jesteśmy pępkiem świata, nawet po zniesieniu wiz do Stanów Zjednoczonych. Zachłyśnięcie się narodową wyjątkowością świadczy jedynie o wąskich horyzontach, braku instynktu poznawczego, schematyczności myślenia. Im bardziej pompatycznie myślimy o „polskości” tym bardziej staje się rachityczna. Dopóki widzę niebo, wodę, ziemię czuję się u siebie, bez względu na geografię.

Tertulian twierdził, że „nic nie jest nam bardziej obce niż to, co dotyczy spraw publicznych”. Czy zgadza się z tym pani?
Myślenie, że sprawy publiczne i prywatne to odrębne przestrzenie, może być niebezpieczne. Te przestrzenie przenikają się na każdym kroku. A im bardziej autorytarna władza, im bardziej konserwatywna kultura, tym większy wpływ spraw publicznych na nasze prywatne życie. Mówi o tym Iwona Ogrodzka w poruszającym filmie „Uległość”. Nie można tracić czujności w imię hasła „to nie moja sprawa”. To w każdej chwili może stać się twoją sprawą.

Wierzę, że nasze pozytywne działania zmieniają ten świat w naturalną ojczyznę człowieka. Hannah Arendt dodała, że te działania są uzależnione „od różnorodności, obecności i działania bliźniego, ponieważ nikt nie może wybaczyć samemu sobie, nikt nie poczuwa się związany z obietnicą daną tylko sobie”. Aby miało to miejsce, należy doceniać tę różnorodność i dzielić świat z innymi, ustalić swe miejsce w nim dzięki przyjaźni. Czy jest to w Polsce możliwe?
Idea ustalenia miejsca dzięki przyjaźni jest piękna, ale utopijna. Bez utopii trudno jednak żyć, więc próbujmy! Zgadzam się z Arendt – trudno wybaczyć samemu sobie, potrzebujemy bliźniego, żeby nam pomógł. Jak jednak my, Polki i Polacy, my Europejczycy pomagamy bliźnim tonącym w Morzu Śródziemnym? Głosując w PE przeciw polepszeniu akcji ratunkowych? Tysiące ludzi tonie w kolebce europejskiej cywilizacji, w morzu, w którym tak chętnie pływamy, z którego tak chętnie jemy owoce. Czy nie przeszkadzają nam zatopieni w tej pięknej, szmaragdowej wodzie ludzie? Czy nasza myśl nie sięga pod powierzchnię? Poruszający poemat o uchodźcach napisała Marzena Sadocha - „(...) nie pytaj mnie jak spędziłam wakacje/ udusiłam się z 71 imigrantami w ciężarówce z logo kiełbasy/ komory gazowe jeżdżą dzisiaj po autostradach (...)”. Na wystawie całość do przeczytania i wysłuchania w przejmującej operowej wersji.

Czy dobra, wartościowa sztuka powstaje czasem w kontrze?
Krytyczne myślenie jest fundamentem wartościowej sztuki, ona musi powstawać w kontrze. I nie myślę tylko o krytycznym spojrzeniu na świat zewnętrzny, istotne jest krytyczne myślenie o sobie, o własnej twórczości. Ktoś powie, afirmacja jest w kontrze, bo wszyscy narzekamy. Zgoda, afirmacja w życiu tak, w sztuce niekoniecznie.

Arendt wierzyła w wewnętrzne wartości właściwe wszystkim ludziom i w miłość jako odpowiedź na pojawienie się każdego przybysza mogącego odnowić wspólny świat. Jej zdaniem „potencjalne zbawienie świata tkwi w samym fakcie, że ludzkość się odnawia stale i na wieczność”. Czy podziela pani jej optymizm?
Jestem konstruktywną pesymistką. Podzielam myśl Tadeusza Różewicza, że zło i dobro są rozsiane. Dobro nie wznosi się ku górze, zło nie opada. Są ulokowane na tej samej płaszczyźnie. Historia pokazuje, że stałe odnawianie świata ani nas nie zbliża ani nie oddala od potencjalnego zbawienia. Nie sądzę też, aby świat potrzebował zakrojonego na wiekuistą skalę zbawienia, świat potrzebuje małych codziennych zbawień – mniej plastiku, więcej empatii.



Oceń publikację: + 1 + 10 - 1 - 2

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Najczęściej czytane

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Na które polskie owoce czekasz najbardziej?







Oddanych głosów: 526