Wywiady

Biznes z Wrocławia na kraniec świata

– Nie odziedziczyłam rodzinnej fortuny, tylko do wszystkiego dochodziłam sama. Na początku sama jeździłam do gabinetów i przekonywałam do profesjonalnych kosmetyków. Sama wypracowałam zaufanie do mojej firmy, która nie ma obecnie problemów nawet ze sprzedażą produktów w Azji – mówi wrocławianka Patricia Popławska, prezes firmy Clarena - lidera rynku kosmetyki profesjonalnej w Polsce.

 

– Jak niewielka firma z Wrocławia zaistniała na rynkach zagranicznych, i to w tak krótkim czasie?

– Od początku myślałam o prowadzeniu sprzedaży poza Polską. To był mój cel, ale przyznam, że na samym starcie nie było łatwo. Zaczynaliśmy prawie 20 lat temu od salonu kosmetycznego we Wrocławiu. Niedługo później zainteresowałam się kosmetykami profesjonalnymi i sprzedawałam produkty europejskich producentów do gabinetów w całej Polsce. W tym czasie liczba salonów Clareny rosła w zawrotnym tempie.

 

W 2009 roku, kiedy mieliśmy już w Polsce ugruntowaną pozycję lidera, rozpoczęliśmy ekspansję na zagraniczne rynki. Z początku nie były tak przychylne polskim kosmetykom, ale obecnie nie mamy problemów ze sprzedażą w Europie czy Azji. Produkty Clareny można znaleźć dziś m.in. w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Portugalii, Rumunii i Hongkongu, a dużym rynkiem zbytu jest dla nas też Rosja.

 

– Czy to znaczy, że kobiety z Japonii będą używały kosmetyków z Wrocławia?

– Już używają. I co więcej, bardzo sobie je chwalą. Powodzeniem cieszą się tam szczególnie nasze produkty z linii White Line. Warto zaznaczyć, że tamten rynek jest bardzo wymagający, szuka nowości - doskonale widać to było podczas ostatnich targów Cosmo Prof Asia w Hong Kongu, w których Clarena też wzięła udział.

 

– Co dalej?

– Chcemy wzbogacać portfolio marki i sukcesywnie zwiększać swój zasięg. W ciągu roku Clarena zwiększy przychody dwukrotnie – przy założeniu, że pod koniec 2013 roku osiągniemy przychód 45 mln zł.

 

– Wydaje się, że to ogromny krok naprzód. Uda się wszystko zrealizować?

– Dla mnie jest to naturalny kierunek rozwoju. Czy to ogromne zmiany? Mamy doskonałe zaplecze produkcyjne, które pozwala na zwiększenie produkcji. Dzięki temu już dziś nie mamy trudności z produkcją kosmetyków pod marki prywatne. Dysponujemy nowoczesnym parkiem maszynowym i laboratorium badawczym. Sami wytwarzany nasze kosmetyki i sprzęt zabiegowy, robiąc to na najwyższym poziomie. Potwierdza to certyfikat dobrych praktyk produkcyjnych GMP, który otrzymała Clarena. Myślę, że stać nas jeszcze na wiele.

 

– Jak się dochodzi do takiego sukcesu?

– Może to banalne, ale ciężką pracą. Nie odziedziczyłam rodzinnej fortuny, tylko do wszystkiego dochodziłam sama. Na początku sama jeździłam do gabinetów i przekonywałam do profesjonalnych kosmetyków. Sama więc wypracowałam zaufanie do Clareny. Trochę na tym ucierpiały kontakty z najstarszą córką, bo najwięcej czasu miałam dla niej dopiero w weekend.

 

– Wolałaby pani zostać z nią w domu?

– To też nie byłoby dobre – ani dla niej, ani dla mnie. Dzisiaj już wiem, że najlepiej, ale i najtrudniej, jest wypośrodkować obie te dziedziny życia. Wówczas nie potrafiłam tego zrobić, praca zabierała zbyt dużo czasu. Jednak dzięki temu teraz mogę wszystkim swoim dzieciom poświęcić więcej uwagi. Starsza córka czasem mi tylko wypomni, że dla młodszych czas znajduję, a dla niej go tyle nie miałam.

 

– Jak duża jest pani firma?

– Obecnie mamy 40-procentowy udział w rynku. Być może jeszcze w tym roku wzmocnimy swoją pozycję, przejmując marki z rynku aptecznego i masowego albo wchodząc z nimi w alianse. Prowadzimy rozmowy z niektórymi firmami, ale wciąż czekamy na kolejne propozycje. Jesteśmy otwarci. Chcemy, żeby obok naszej głównej działalności związanej z kosmetykami profesjonalnymi spod znaku Clarena, funkcjonowały też marki masowe i z segmentu aptek. W końcu, kto się nie rozwija, ten się cofa.

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.