Wywiady

Trzeba mieć krzepę i powołanie

Nie można się dziwić, kiedy rodzic jest zdenerwowany, źle się czuje, jest zmęczony i w złym humorze - personel medyczny nie ma jednak do tego prawa

 

- mówi prof. dr hab. Alicja Chybicka, kierownik Katedry i Kliniki Onkologii i Hematologii Dziecięcej Akademii Medycznej we Wrocławiu.

Redakcja: Właśnie rusza ogólnopolska kampania zbierania pieniędzy na budowę budynku nowej kliniki. Na czym będzie ona polegać?

 

- Wyobrażam sobie, że będzie to pospolite ruszenie. Gdyby każdy obywatel dał tylko 2 zł, a jest nas 38 milionów, to wystarczy na klinikę, która ma kosztować 70 milionów złotych. Będą aukcje, bale i koncerty charytatywne.

 

- Jak wyobraża Pani sobie tę nową klinikę?

 

- Wyobrażam sobie klinikę zbudowaną zgodnie z normami Unii Europejskiej, kolorową, jasną, z warunkami dobrymi dla dzieci i rodziców. To jest najważniejsza sprawa do zrealizowania w tej chwili w naszym regionie, z myślą o dzieciach. Obecna klinika nie jest bardzo stara, bo ma 20 lat, ale jest to 20 lat od uruchomienia jej w budynku, który liczy sobie ponad 100 lat. Na 2 poniemieckich piętrach zostały postawione kolejne dwa piętra, co oznacza, że rury są także ponadstuletnie. To wszystko już się po prostu rozpada. Jest zła wentylacja, jedna winda, sale są zbyt małe, nie ma pokoju socjalnego dla rodziców – mogłabym jednym tchem wymienić jeszcze mnóstwo innych problemów, jakie trzeba rozwiązać. To nie są warunki, w których dzieci mogłyby godziwie walczyć o swoje życie. Jedyne co można teraz o naszej klinice powiedzieć, to że jest ona na pierwszy rzut oka śliczna i kolorowa. Bo tak jest, dbamy o to, żeby ściany były czyste, kolorowe, żeby dzieci spały w kolorowych pościelach. 

 

- Czy znany jest termin powstania nowej kliniki?

 

- Zależy on od ludzi dobrej woli, klinika powstanie, gdy będą na nią pieniądze. Teraz szybko buduje się budynki. To nie jest problem przygotować projekt i wybudować klinikę. Problemem są środki, mamy już trochę pieniędzy, ale niestety mało.

 

- Często wpomina Pani o ludziach pracujących na Pani oddziale i o tym, że muszą pracować dłużej niż przewiduje grafik.

 

- Oprócz tego, że zostają po godzinach, są również na każde nasze zawołanie. Przy każdym raporcie powtarzam, że my jesteśmy dla tych dzieci i rodziców. Nieważne jak ciężka jest ta praca, my musimy im służyć. Nie można się dziwić, kiedy rodzic jest zdenerwowany, źle się czuje, jest zmęczony i w złym humorze - personel medyczny nie ma jednak do tego prawa. Niestety, trzeba mieć krzepę i powołanie, żeby służyć pomocą, zamiast mieć o cokolwiek pretensje. Tacy właśnie ludzie w tej klinice pracują, ja nazywam ich zapaleńcami, którzy bardzo chętnie dzieciom pomagają, poświęcają nie tylko swój czas pracy, ale także czas prywatny.

 

- Co ma największy wpływ na szybkie wyleczenie dziecka?

 

- Bez wątpienia obecność matki w pobliżu, co, niestety, nie zawsze ma miejsce. Często jest tak, że cała rodzina się angażuje, rodzice na zmianę czuwają przy dziecku, ale zdarza się też, że zostawiają dziecko, w ogóle go nie chcą.

 

- Jakie warunki dla rodziców chorego dziecka są we wrocławskiej klinice?

 

- U nas może przebywać jeden rodzic, ale warunki niestety nie są dobre. W nowej klinice jeden z rodziców będzie miał swoje łóżko, będzie mógł spać koło dziecka. Chcemy, żeby sale były jednoosobowe. Jedna sala, jedno dziecko, jedna rodzina, tak jest na przykład w Niemczech. Natomiast, kiedy w jednej sali dzieci jest więcej, to rodzina jednego dziecka może przeszkadzać temu drugiemu, może mu wręcz zagrażać, kiedy ktoś jest na przykład przeziębiony.

 

- Jaki procent dzieci udaje się wyleczyć?

 

- 80% dzieci. Ja jestem zmartwiona, kiedy rocznie tracimy 20 dzieci. W tym roku było na szczęście mniej.

 

- Jak wygląda sytuacja z diagnostyką nowotworów?

 

- Diagnostyka jest beznadziejna. Rozpoznajemy głównie III i IV stopień zaawansowania. To dotyczy i dzieci, i dorosłych. Nie ma wśród Polaków świadomości, że każdego z nas może dotknąć choroba nowotworowa. Rodzice moich dzieci zawsze mówią, że myśleli, że ich to nigdy nie spotka, każdy ma, nie wiem dlaczego, takie przeświadczenie, że jego to nie spotka. A choroba nie wybiera. Począwszy od dzieci narkomanów, poprzez takich "średniaków", aż do bardzo bogatych ludzi, którzy latają samolotami. Zdrowia nie da się kupić za pieniądze.

 

- Czego brakuje oprócz miejsca, które będzie spełniało warunki, jakie są niezbędne do leczenia dzieci?

 

- Brakuje sprzętu, aparatury, na to wszystko budżet państwa nie ma pieniędzy. Budżet pokrywa podstawowe leczenie, okresowo brakuje funduszy nawet na to, tak jak miało to miejsce na przykład w październiku tego roku. Do końca tego roku, na szczęście, starczy nam środków. Możemy liczyć na Narodowy Fundusz Zdrowia, natomiast w klinice tylko mury i my – personel. Jesteśmy budżetowi, a wszystko inne jest kupione przez ludzi dobrej woli, pomagają fundacje i Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy.

 

- Czy wrocławianie pomagają?

 

-Mają wielkie serca i bardzo chętnie pomagają.

 

 

Rozmawiała: Magdalena Bober

 

 

Prof. dr hab. Alicja Chybicka - urodziła się w Wałbrzychu. Ukończyła Wydział Lekarski Akademii Medycznej we Wrocławiu i uzyskała tytuł lekarza medycyny z wyróżnieniem. Od 2000 roku do chwili obecnej pelni funkcję kierownika Katedry i Kliniki Onkologii i Hematologii Dziecięcej AM we Wrocławiu. W okresie pracy zawodowej uzyskała specjalizacje I i II stopnia z chorób dziecięcych. Odbyła liczne staże krajowe i zagraniczne.

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kto powinien zostać nowym marszałkiem Dolnego Śląska?






Oddanych głosów: 1651