Wywiady
Trzeba skrócić czasy przejazdów, albo dać sobie spokój
1
O tym czy prezydent Wrocławia będzie rywalizował z marszałkiem we wprowadzaniu szynobusów i jak przekonać dojeżdżających do miasta do pracy w mieście, by nie robili tego samochodami rozmawiamy z Grzegorzem Romanem, byłym wicemarszałkiem, jednym z kandydatów na wojewodę, pomysłodawcą budowy obwodnicy wschodniej a od niedawna pełnomocnikiem prezydenta Wrocławia ds. komunikacji aglomeracji.
Redakcja: Jakie szynobusy będą nas wozić po Wrocławiu: żółte – marszałka, czy czerwone – MPK?
Grzegorz Roman: Podstawowy problem to nie czyje one będą, ale kto będzie za nie płacił. W tej chwili dobrze działającą komunikacją w aglomeracji wrocławskiej zainteresowany jest prezydent miasta, wójtowie i burmistrzowie pobliskich gmin, starostowie powiatów oraz marszałek województwa. Jest jeszcze kolej i PKS. Wszyscy oni w jakiś sposób komunikację organizują – i te systemy bezsprzecznie trzeba spiąć, albo wszystkie one nie będą miały żadnego sensu.
- Czyli będzie jeden wspólny system łączący wysiłki wszystkich?
- Bez tego nie ma sensu się tym zajmować. Jesteśmy dziś w dramatycznej sytuacji. Zabieramy się za budowę systemu, gdy z jazdą po mieście są kłopoty, kolej ledwo dyszy, a nikt nie ma pieniędzy. Może gdybyśmy zaczynali wcześniej, byłoby łatwiej, ale sobie sami to utrudniliśmy. Więc dziś połączenie wysiłków to jedyne rozwiązanie, które daje szansę, aby nam się udało.
- Rozmawiał Pan już o współpracy z urzędem marszałkowskim?
- Rozmawiałam z marszałkiem Rafałem Jurkowlańcem, który podobnie jak my definiuje ten problem: musimy się porozumieć.
- Czy to dlatego prezydent Dutkiewicz Pana ściągnął? Bo trzeba się dogadać z urzędem marszałkowskim, w którego zarządzie do niedawna jeszcze był Pan?
- Wróciłem z urlopu bezpłatnego, na który poszedłem by dołączyć do zarządu województwa. Skoro uznano, że przygotowałem to co miałem przygotować w urzędzie marszałkowskim, wróciłem do dawnego miejsca pracy.
Prezydent pamięta, że oprócz planowania przestrzennego zajmowałem się także planowaniem strategicznym, więc poprosił mnie o przygotowanie koncepcji rozwoju komunikacji w aglomeracji wrocławskiej i tym się teraz zajmuję.
- Dał termin, ludzi?
- Czasu nie ma dużo, bo wstępną koncepcję, którą będziemy rozwijać mam przedstawić do końca marca. Do tego dostałem jednego człowieka i wystarczy. Mamy już plany, opracowane przez dyrektora Komara z urzędu, wiceprezesa Wilda z MPK i na ich bazie będziemy opracowywać zręby tej koncepcji.
Jeszcze w tym roku powinna ruszyć linia z Długołęki, przez Psie Pole i Dworzec Główny do Siechnic...
- Wie Pan, że i Patryk Wild i Zbigniew Komar mają we Wrocławiu wiernych krytyków...
- Interesują mnie dobre pomysły, a nie opinie o ludziach. Oczywiście moja praca nie skończy się na kompilacji dawnych dokumentów. Do współpracy zaproszę ekspertów z Politechniki, stowarzyszeń. Wstępnie rozmawiałem już także z dyrektorem Dulem z kolei, bo także kolejarze są zainteresowani współpracą nad sensownymi rozwiązaniami.
Trzeba współpracować i trzeba jak najszybciej coś zmieniać. Nie mamy czterech, pięciu lat, żeby rozwiązywać problemy. Jestem przeciwnikiem przejmowania linii kolejowych po to, żeby je przez rok remontować, a dopiero potem kupować szynobusy. Musimy mieć efekty dziś, bo problemy są dziś. Dlatego trzeba wzmacniać połączenia z tych kierunków, z których do Wrocławia do pracy przyjeżdżają ludzie.
Do rozwiązania jest jednak wiele problemów. Są miejscowości, w których – jak w Środzie Śląskiej czy Oławie – dworce są na peryferiach. My zaś musimy przekonać mieszkańców tych miejscowości do podróży komunikacją zbiorową.
- Tyle, że kiepska dostępność dworców to także problem Wrocławia. Z Mikołajowa, żeby dostać się do tramwaju trzeba przechodzić przez kilkaset metrów przez park. Z Dworca Nadodrze na piękny węzeł przesiadkowy też trzeba przejść kilkaset metrów, a jeszcze się trzeba będzie przedzierać przez targowisko. Także po przebudowie Dworzec Główny nie będzie najprzyjaźniejszym miejscem do przesiadek, bo przystanków wokół jest kilka, na żadnym nie będzie wszystkich linii, a do tego każdy jest oddalony od budynku o kolejne kilkaset metrów...
- Racja. Tu trzeba przede wszystkim skrócić czas dojazdu do pracy. Jeśli podróż autobusem na dworzec, koleją do Wrocławia i z dworca we Wrocławiu do zakładu pracy będzie o 20 minut krótsza niż ta sama trasa samochodem możemy mieć szansę. Lecz jeśli ta różnica będzie mniejsza – to nie ma o co kruszyć kopii.
Nam jest potrzebny system. Pełny. Inaczej to nie zadziała. I nie wystarczy zintegrowany bilet, nowoczesny tabor czy inne gadżety. Trzeba skrócić czas przejazdu. Nie twierdzę, że będzie to łatwe, bo nie będzie. Zaczynamy w trudnym momencie, a efekty potrzebujemy mieć jak najszybciej. Jednak współpracując to się da zrobić.
rozmawiał: Bartłomiej Knapik
Grzegorz Roman: Podstawowy problem to nie czyje one będą, ale kto będzie za nie płacił. W tej chwili dobrze działającą komunikacją w aglomeracji wrocławskiej zainteresowany jest prezydent miasta, wójtowie i burmistrzowie pobliskich gmin, starostowie powiatów oraz marszałek województwa. Jest jeszcze kolej i PKS. Wszyscy oni w jakiś sposób komunikację organizują – i te systemy bezsprzecznie trzeba spiąć, albo wszystkie one nie będą miały żadnego sensu.
- Czyli będzie jeden wspólny system łączący wysiłki wszystkich?
- Bez tego nie ma sensu się tym zajmować. Jesteśmy dziś w dramatycznej sytuacji. Zabieramy się za budowę systemu, gdy z jazdą po mieście są kłopoty, kolej ledwo dyszy, a nikt nie ma pieniędzy. Może gdybyśmy zaczynali wcześniej, byłoby łatwiej, ale sobie sami to utrudniliśmy. Więc dziś połączenie wysiłków to jedyne rozwiązanie, które daje szansę, aby nam się udało.
- Rozmawiał Pan już o współpracy z urzędem marszałkowskim?
- Rozmawiałam z marszałkiem Rafałem Jurkowlańcem, który podobnie jak my definiuje ten problem: musimy się porozumieć.
- Czy to dlatego prezydent Dutkiewicz Pana ściągnął? Bo trzeba się dogadać z urzędem marszałkowskim, w którego zarządzie do niedawna jeszcze był Pan?
- Wróciłem z urlopu bezpłatnego, na który poszedłem by dołączyć do zarządu województwa. Skoro uznano, że przygotowałem to co miałem przygotować w urzędzie marszałkowskim, wróciłem do dawnego miejsca pracy.
Prezydent pamięta, że oprócz planowania przestrzennego zajmowałem się także planowaniem strategicznym, więc poprosił mnie o przygotowanie koncepcji rozwoju komunikacji w aglomeracji wrocławskiej i tym się teraz zajmuję.
- Dał termin, ludzi?
- Czasu nie ma dużo, bo wstępną koncepcję, którą będziemy rozwijać mam przedstawić do końca marca. Do tego dostałem jednego człowieka i wystarczy. Mamy już plany, opracowane przez dyrektora Komara z urzędu, wiceprezesa Wilda z MPK i na ich bazie będziemy opracowywać zręby tej koncepcji.
Jeszcze w tym roku powinna ruszyć linia z Długołęki, przez Psie Pole i Dworzec Główny do Siechnic...
- Wie Pan, że i Patryk Wild i Zbigniew Komar mają we Wrocławiu wiernych krytyków...
- Interesują mnie dobre pomysły, a nie opinie o ludziach. Oczywiście moja praca nie skończy się na kompilacji dawnych dokumentów. Do współpracy zaproszę ekspertów z Politechniki, stowarzyszeń. Wstępnie rozmawiałem już także z dyrektorem Dulem z kolei, bo także kolejarze są zainteresowani współpracą nad sensownymi rozwiązaniami.
Trzeba współpracować i trzeba jak najszybciej coś zmieniać. Nie mamy czterech, pięciu lat, żeby rozwiązywać problemy. Jestem przeciwnikiem przejmowania linii kolejowych po to, żeby je przez rok remontować, a dopiero potem kupować szynobusy. Musimy mieć efekty dziś, bo problemy są dziś. Dlatego trzeba wzmacniać połączenia z tych kierunków, z których do Wrocławia do pracy przyjeżdżają ludzie.
Do rozwiązania jest jednak wiele problemów. Są miejscowości, w których – jak w Środzie Śląskiej czy Oławie – dworce są na peryferiach. My zaś musimy przekonać mieszkańców tych miejscowości do podróży komunikacją zbiorową.
- Tyle, że kiepska dostępność dworców to także problem Wrocławia. Z Mikołajowa, żeby dostać się do tramwaju trzeba przechodzić przez kilkaset metrów przez park. Z Dworca Nadodrze na piękny węzeł przesiadkowy też trzeba przejść kilkaset metrów, a jeszcze się trzeba będzie przedzierać przez targowisko. Także po przebudowie Dworzec Główny nie będzie najprzyjaźniejszym miejscem do przesiadek, bo przystanków wokół jest kilka, na żadnym nie będzie wszystkich linii, a do tego każdy jest oddalony od budynku o kolejne kilkaset metrów...
- Racja. Tu trzeba przede wszystkim skrócić czas dojazdu do pracy. Jeśli podróż autobusem na dworzec, koleją do Wrocławia i z dworca we Wrocławiu do zakładu pracy będzie o 20 minut krótsza niż ta sama trasa samochodem możemy mieć szansę. Lecz jeśli ta różnica będzie mniejsza – to nie ma o co kruszyć kopii.
Nam jest potrzebny system. Pełny. Inaczej to nie zadziała. I nie wystarczy zintegrowany bilet, nowoczesny tabor czy inne gadżety. Trzeba skrócić czas przejazdu. Nie twierdzę, że będzie to łatwe, bo nie będzie. Zaczynamy w trudnym momencie, a efekty potrzebujemy mieć jak najszybciej. Jednak współpracując to się da zrobić.
rozmawiał: Bartłomiej Knapik
Komentarze (8):
Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.
Najczęściej czytane
Najczęściej komentowane
Alert TuWrocław
Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!
Wyślij alertSonda
Czy obowiązujący od ponad miesiąca zakaz wstępu na wały powinien zostać zniesiony?
Oddanych głosów: 692
~ 2011-01-05
15:38:29
Zabierając się do tego od d...y strony czyli koncepcji Komara i Wilda niczego nie osiągniemy. Dlatego najpierw trzeba zmierzyć ruch a później zacząć myśleć nad koncepcjami, później koncepcje wybrać i co najważniejsze WDROŻYĆ. Jedyne co się zgadzam to to, że przespaliśmy 10 lat.
Tymczasem ja się pytam - gdzie są wyniki kompleksowych badań ruchu!
~ 2011-01-05
20:31:48
O ile dobrze pamiętam, to właśnie za panowania Dutkiewicza zawieszono tramwaje linii 16 i 21, a tramwaje do Marino lub Kowal zostały skrócone do Zawalnej lub Kromera. Z roku na rok po Wrocławiu jeździ się coraz gorzej.
~ 2011-01-05
21:22:34
Dokładnie, ostatnie 8-9 lat, czyli rządy Dutkiewicza, to absolutna degrengolada komunikacji zbiorowej we Wrocławiu. Błędów z tego okresu nie da się naprawić w ciągu kilku-kilkunastu miesięcy, a już na pewno bez realnych inwestycji.
~ 2011-01-05
23:20:17
Rozsadne podejscie zintegrowania różnych systemów i operatorów, ale czy Pana Romana bedzie stac na samodzielność sądów i czy zaproponuje i wdrozy zmiany do realizowanych planów [teraz kazdy sobie] czy potrafi pokonac lub zjednac sobie takich "ogrodników" i "historyków architektury" jak Panowie Ossowicz, Barski, Fokczynski, czy srodowisko PWr bedzie sie chciało wychylić, pamietając jak "sternik" sekuje obecnego Rektora PWr ?1. Dworzec Gł. to planowane zieleńce i krzewy od frontu i 300 m do tramwaju, Sucha rezygnacja z tramwaju w osi ulicy i brak polaczenia peronowego albo podziemnego z PKS. 2.Proba zabrania przewozów PKSowi na Stadion Maslicki! 3.Dw.Mikołajów do zarzucenie wybudowanej kladki bezpośredniego połaczenia z peronów do Legnickiej i rezygnacja z przystanow i kladki pomiedzy wiaduktami na Legnickiej.4.Odcięcie Dw.Psie Pole od osiedla. 5.Antykomunikacyjne pomysły strenika np. remont starego mostu Szczytnickiego a teraz pakowanie na niego Tramwaju +. Zycze powodzenia i oczekuję powiewu racjonalności, bo Pan Roman ja ma.
~ 2011-01-06
13:45:23
Bezsprzecznym osiągnięciem pana Romana jest próba wywalenia tramwajów z Szewskiej zakończona tym, że trmwaj kursuje po niej w jednym kierunku co upośledza cały układ komunikacyjny w centrum miasta. Z tymi ludźmi niczego nie osiągniemy...
~ 2011-01-07
14:54:03
Romcio dałeś du......... jako planista przestrzenny a teraz jako strategiczny pełnomocnik mam obawy ze ze z tego nic nie wyjdzie. Bedzie - lepeiej dać sobie spokój.
~ 2011-01-08
21:24:26
ble,ble,ble i co z tego wynika???jak zwykle nic
~ 2011-01-10
06:49:51
Wrocław trzeba zrobić miastem zamkniętym tak jak było za komuny,skończą się korki i będzie praca dla wszystkich wrocławian a tak okoliczne miasteczka nie robią nic aby zapewnić pracę dla swoich mieszkańców bo po co -jest Wrocław..Widać to każdego ranka na peryferiach Wrocławia jakie "sznury"aut jadą do miasta.