Wywiady

Wrocław nocą smakuje jak najlepsza whisky z lodem

Z Kościeyem rozmawiamy nie tylko o muzyce i jego najnowszej solowej płycie. Wrocławski raper opowiada nam o kultowych dla jego pokolenia miejscach w naszym mieście, bez owijania w bawełnę mówi, co sądzi o Wyspie Słodowej i lokalnej polityce, tłumaczy też, dlaczego Wrocław nocą smakuje najlepiej.

Tomek Matejuk: W kawałku „Wrzucam piąty bieg” rapujesz „gładko wbijam w Nowy Targ, gdzie budują parking/miejsce wspomnień, ich czar dla rap starej gwardii/skręcam tam, gdzie ustawki zawsze były w liceum/Dominikański plac jest jak światło w tunelu”. Dużo jest takich miejsc we Wrocławiu, do których masz szczególny sentyment?

 

Andrzej "Kościey" Kościuszkiewicz: Dla „rap starej gwardii” Nowy Targ zawsze będzie się kojarzyć z legendarnym klubem „Kolor”.  Ja sam byłem wtedy wkręcony w trochę inne klimaty i za rezydenta tamtej miejscówy raczej nie mogę się uważać i nie mam zamiaru wpisywać w swój życiorys czegoś w czym nie brałem czynnego udziału. 

 

Jednak legenda  tego miejsca jest niepowtarzalna i bardzo ważna jeśli chodzi o historię wrocławskiego rapu. Trzeba to pielęgnować, zwłaszcza że przemiana pokoleniowa na obecnej scenie jest widoczna gołym okiem i dla niektórych rap zaczął się w zupełnie innym miejscu i  znacznie później. Musimy szanować historię, niestety młodsi tego nie rozumieją.

 

Jeśli chodzi o „skręcam tam, gdzie ustawki zawsze były w liceum/Dominikański plac jest jak światło w tunelu” to ten wers mówi sam za siebie. Gdy otworzono Galerię Dominikańską, byłem chyba w drugiej klasie liceum.  Był to pierwszy obiekt tego typu we Wrocławiu i z miejsca stał się „modny” wśród wrocławskiej młodzieży. Wszelkie ustawki czy to na imprezy czy też na pierwsze randki, odbywały się zawsze pod Galerią i z tym zawsze będzie mi się kojarzyć Galeria Dominikańska jak i sam plac. Światło w tunelu, punkt zbiorczy, centrum Wrocławia, miejsce spotkań.

 

Jeśli chodzi o miejsca, do których mam szczególny sentyment to jest ich cholernie dużo. Tych miejsc, ławek, parków, ulic i emocji z nimi związanych jest tak wiele, że można by o nich opowiadać godzinami. Dla mnie jednak najważniejsze pozostaną Mosty Warszawskie i okolice Kromera - to całe moje dzieciństwo spędzone u babci która mieszkała właśnie na Kromera. 

 

Z drugiej strony mamy osiedle na którym mieszkałem/mieszkam na co dzień– Gaj.  Zarówno Gaj jak i Kromera to dziś zupełnie inne miejsca. Zobacz jak to się zmieniło, gdyby mi ktoś powiedział dziesięć lat temu że spod mojego bloku będzie startował tramwaj prosto na Kozanów to przyjąłby salwę śmiechu prosto w twarz. Dziś to nie fikcja, wsiadasz i jedziesz.

 

Albo Kromera prosty przykład–  kiedyś zdezelowane Mosty Warszawskie i torowisko w stronę pętli i dalej na Kowale. Jak tramwaj przejeżdżał przez most to w telewizorze trzeba było podkręcać volume na maksa bo cała kamienica się trzęsła. Dziś już tego nie ma, tak samo jak wielu ludzi i w jednym i drugim miejscu.

 

W tym samym utworze słyszymy też „radni miastu sieć nakazów narzucili jak dyktator”. Interesujesz się lokalną polityką? Podoba Ci się sposób zarządzania Wrocławiem?

 

Jeśli chodzi o sposób zarządzania miastem to bywa z tym różnie. Infrastruktura jest ciągle rozbudowywana, co widać gołym okiem i co może tylko cieszyć. Nowy stadion, nowe lotnisko, AOW, nowe trasy tramwajowe. To chyba największe sukcesy ostatnich lat naszego miasta choć ukończone nie bez problemów i kontrowersji.

 

Z drugiej strony przykładowo stoisz przed tym naszym stadionem, zachwycasz się nim, a na drugi dzień czytasz o aferze z Dynamicomem. Rączka rączkę myje, cwaniactwa nie brakuje i nie brakuje tych, którzy lubią świecić oczami. Ocenę końcową obecnych władz zostawię sobie jednak na później, kiedy będę mógł spojrzeć na to wszystko z perspektywy  czasu.

 

No i fajnie byłoby przejechać się kiedyś trasą na linii Gaj – Tarnogaj – Biskupin.  Oczywiście po moście nad Odrą.

 

Ostatnio Wrocław, zwłaszcza jego młodsza część, żyje zamknięciem Wyspy Słodowej na noc. Uważasz, że to dobry pomysł na ucywilizowanie tego miejsca? Bywasz na wyspie?

Był taki okres, zresztą całkiem niedawno, kiedy na wyspie spędzaliśmy całe weekendy i to dosłownie, bo nieraz niejeden z nas budził się tam rano na murku na „wulkanie”, a naszym budzikiem było głośne „dzień dobry” ze strony stróży prawa. Obecnie od około 3 lat ja i większość moich znajomych bywa tam raczej sporadycznie.

 

Nagle, nie wiadomo jak/skąd/kiedy wyspa stała się miejscem obleganym przez jakiś dziwny element który sobie ją „przywłaszczył” i oblega ją masowo. Morze alkoholu, podwyższony testosteron, prowokacje robią swoje. Nie wspominając już o generowanym tam syfie, który na szczęście znika stamtąd, dzięki okolicznym zbieraczom wszelkiego dobra wtórnego. Gdyby nie oni, wyspa nie byłaby wyspą, a wysypiskiem śmieci. Pozdrawiam i szanuje.


Parę lat temu można było się tam spokojnie napić piwa i nie było awantur (a jeśli już to sporadycznie) pomimo zróżnicowanego towarzystwa. Nie chcę, żeby to zabrzmiało jak zrzędzenie jakiegoś tetryka i nie mam też zamiaru robić z siebie świętego, bo sam miałem kilka ciekawych epizodów w tamtym miejscu, ale na pewno nie jest tam już tak spoko jak było całkiem niedawno.

 

Kompromis jest wskazany i rozwiązanie kwestii jak wyspa powinna funkcjonować jest potrzebne. Tylko z kim mają dyskutować urzędnicy? Z gówniarzami, którzy zakładają jakieś kretyńskie wydarzenia na Facebooku, na którym pryszczaty szczyl stwierdza że należy ochroniarzy wrzucić do Odry?

 

A czy Wrocław naprawdę „nocą smakuje jak najlepsza whisky z lodem”? Mimo hipsterów na Świdnickiej, „karków” i spiętych gości w okolicach Pasażu Niepolda? Gdzie najczęściej można spotkać Cię w weekendowe wieczory?

Oczywiście, że nocą smakuje najlepiej. Nie ma w Polsce drugiego takiego miasta, gdzie ścisłe centrum to oaza rozrywki, która zapewni każdemu przygody nie z tej planety.

 

Nie ma nic lepszego niż pierwsze ciepłe wieczory wiosną i rajd plenerowy z całą bandą. Przedbiegi u kumpla, kolejna runda w plenerze i zazwyczaj kończące nas wizyty w okolicznych lokalach. Szlajanie się z kąta w kąt uliczkami wokół Rynku, piękna sprawa, tylko pieniądze szybko uciekają.

 

Co do Pasażu Niepolda  i powszechnej opinii o nim to należy pamiętać że spiętych gości można spotkać wszędzie, kwestia przypadku, nieodpowiedniego czasu i miejsca. Statystyki są jakie są, ale nie ma się co dziwić, przecież w weekendy tańcują i hulają tam tysiące osób z Wrocławia i okolic. Nie wrzucajmy jednak do jednego worka wszystkich, którzy tam się bawią.

 

Wróćmy do muzyki. Twój album już w pierwszych dniach spotkał się z niezwykle ciepłym przyjęciem przez słuchaczy. Spodziewałeś się tego? Wiążesz swoją przyszłość z rapem, czy pozostanie to tylko hobby i nadal codziennie będziesz męczył się w „korpo”, do której chyba nie pałasz specjalną sympatią?

 

Pozytywne przyjęcie w pierwszych dniach jest dla mnie sporym zaskoczeniem. Naprawdę fajnie jest dostać masę pozytywnych opinii od różnych ludzi, zwłaszcza po tylu latach babrania się z nagraniami, które trafiały do wąskiego grona znajomych.

 

W moim przypadku rap to hobby po godzinach pracy, a to co będzie dalej to kwestia odrobiny szczęścia, które można pchnąć do przodu tylko konsekwentną pracą, na którą jeszcze mam siłę i ochotę, choć przyznam że jestem cholernie leniwy.   

 

Co do „korpo” to obecne czasy są jakie są i trzeba po prostu dostosować się do sytuacji i zachować jakiś dystans. Jego brak może sprawić, iż będzie „blisko do czystego obłędu”. Numer „Life is good” jest ogólną satyrą dotyczącą miejsc w których wcześniej pracowałem. Nie padają nazwiska, nie padają lokacje, więc publicznie krzywdy nikomu nim nie wyrządziłem.

 

Rzeczywiście „ciężko jest żyć i być takim jak Nizioł?”. Niscy ludzie mają trudniej w życiu?

To ciężko to trochę naciągane słowo, takie z przymrużeniem oka. Nie chcę, żeby miało ono w moim przypadku znaczenie „gościu który przegrał swoje życie”. Zawsze przecież mogło być gorzej. Narobiłem trochę bałaganu w swoim życiu, no ale kto z nas nie popełnia błędów? Raz na wozie raz pod wozem, pieprzona sinusoida.

 

A czy niscy ludzie mają trudniej w życiu? Jakoś nigdy tego nie odczułem, no może raz było mi głupio kiedy za małolata nie wpuszczono mnie do Makro, bo jakiś kretyn ustawił tam centymetr przy ścianie i poniżej jakiegoś pułapu nie wpuszczano ludzi do środka. No ale jak widać to zazwyczaj ma wymiar komiczny, a ja mam do siebie spory dystans.A docinki ze strony najbliższych znajomych potrafię szybko skontrować. Jeden jest rudy a drugi jest niski, proste (śmiech).

 

Na koniec z innej beczki: co się dzieje z Wrooclyn Dodgers? Kilka miesięcy temu zapowiadaliście nową płytę w okrojonym składzie, obecnie o albumie nic już nie słychać, a Ty wydajesz solówkę. Jest jeszcze szansa na wspólny projekt?

 

Nie ma takiej opcji, nawet w tym okrojonym składzie. Nie chcę wyciągać na światło dzienne jakichś kwasów, które między nami się pojawiły, bo wolę rozmawiać o swoich problemach w swoim gronie, face to face. Być może za 10 lat stare zadry zostaną wyjaśnione, choć w jednym przypadku na pewno nie i wtedy wrócimy na scenę jako Wrooclyn Dodgers. Z wielkimi brzuchami, wąsami i dziećmi na rękach (śmiech).

Obserwuj nasz serwis na:

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.

Alert TuWrocław

Byłeś świadkiem wypadku? W Twojej okolicy dzieje sie coś ciekawego? Chcesz opublikować recenzję z imprezy kulturalnej? Wciel się w rolę reportera www.tuwroclaw.com i napisz nam o tym!

Wyślij alert

Sonda

Kto powinien zostać nowym marszałkiem Dolnego Śląska?






Oddanych głosów: 1666