Znowu wszyscy zapominają o ludziach

Redakcja: Dwa lata temu Pana Towarzystwo zaproponowało budowę dzielnicy, które nazwaliście Centrum Świebodzkie. Jak przedstawiona w piątek koncepcja przebudowy dworca i jego okolic pasuje do waszego pomysłu?
Przemysław Filar: Nasza koncepcja zakłada kilka wariantów, ponieważ uważamy, że Dworzec Świebodzki jest w tej chwili źle skomunikowany i albo należy go lepiej włączyć we Wrocławski Węzeł Kolejowy i system komunikacji miejskiej, albo zrezygnować z niego, a te funkcje przenieść na Dworzec Mikołajów.
Ważne jest to, jakie są założenia całej dzielnicy i włączenie w nią Dworca. Pozostawienie tam torów, bez przeniesienia ich do płytkiego wykopu, powoduje że nadal potrzebujemy estakady większej od tych na pl. Społecznym, która zablokuje nam zabudowę terenu. A przecież odsuwamy Dworzec od pl. Orląt Lwowskich, gdy trwają dyskusje, jak przybliżyć kolej do miasta, bo Dworzec Główny jest za daleko centrum!
Koncepcja powstała w oderwaniu od potrzeb miasta, potrzeb nowej wielkiej dzielnicy biurowo-usługowo-handlowej pomiędzy sypialniami: Grabiszynem i Szczepinem.

- To jest przecież koncepcja samego dworca i jego okolic, a nie całej dzielnicy.
- Po pierwsze we Wrocławiu brakuje biurowców. Budujemy ich za mało, a wskaźnik pustostanów od lat jest u nas najniższy w całej Polsce. To hamuje rozwój miasta.
Po drugie, domykamy obwodnicę śródmiejską, wkrótce otworzona zostanie obwodnica autostradowa, mówi się o budowie śródmiejskiej trasy południowej, która ma przechodzić właśnie przez Centrum Świebodzkie. Trzeba się teraz zastanowić jak to zrobić tanio i z najlepszym efektem. Po co na siłę przywracać funkcję kolejową dworca Świebodzkiego, skoro nie potrafimy wykorzystać pozostałych dworców w mieście? Dlaczego koncepcja zakłada, że pasażer wysiądzie z pociągu na tyłach dzisiejszego dworca i będzie musiał spacerować kilkaset metrów do autobusu czy tramwaju? Nie nauczyliśmy się niczego ze skrócenia linii 139?

- Czyli trzeba zaprojektować od razu całą dzielnicę biurowców?
- Zostawmy rezerwę w terenie na to, że być może za 15 lat mieście będzie potrzebne przebicie się pod ziemią z kolejką z okolic dworca Świebodzkiego w okolice pl. Grunwaldzkiego, jak to proponują naukowcy. Dziś jest to drogie i na wyrost, ale nic nas nie kosztuje pozostawienie rezerwy w terenie. Tu mamy wolne tereny, które już dziś możemy sprzedawać i budować nową dzielnicę. Nie musimy, jak na pl. Społecznym rozbierać wiaduktów, budować tuneli. Tu możemy od razu sprzedawać grunty i budować.

- Biurowce?
- Dzielnicę wielofunkcyjną. Nie można już dziś projektować osiedli, w których nie będzie szkół, przedszkoli, biur, sklepów, usług. W jednej dzielnicy musi się znaleźć każda funkcja, bo wtedy będzie ona działała najlepiej. Nie możemy sobie fundować kolejnego przedmieścia bez szkoły i liczyć samochody stojące w korku w kierunku szkół, miejsc pracy, sklepów. Najważniejsze jest jednak to, że możemy to budować już. Bez estakad i innych fajerwerków. Jest miejsce na budynki i na ulice.

- Centrum Świebodzkie, przebudowa Nowego Targu, niedawno deptak wzdłuż nasypu na ul. Bogusławskiego. Wszystkie te projekty to propozycje Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia, ale żadna nie jest projektem do realizacji. To po co to robicie?
- Zależy nam na tym, żeby pokazać alternatywne koncepcje. Że niektóre rzeczy można zrobić inaczej, być głosem w dyskusji o kierunkach rozwoju Wrocławia  ale nie chcemy być kojarzeni tylko z krytyką, bo mamy także własne przemyślenia, własne pomysły i propozycje. Pokazujemy koncepcje, żeby wrocławianie zobaczyli, że można inaczej. I żeby urzędnicy wzięli te pomysły, albo część z nich, i zaczęli je realizować.

- A propos krytyki. Najczęściej krytykuje Pan urzędników w dziedzinie komunikacji. Nienawidzi Pan kierowców?
- Prawo jazdy mam od 13 lat. Gdy przeprowadziłem się 300 metrów od Rynku, do przewiezienia rzeczy użyłem samochodu. To, że nie chcę aby Świdnicka, czy Widok były arteriami komunikacyjnymi, ani nie chcę aby ktoś zasypał fosę i zrobił w jej miejscu ulice, nie oznacza, że  nienawidzę kierowców.
Prawda jest taka, że dostosowanie miasta tak, by każdy wrocławianin zaspokoił swoje potrzeby komunikacyjne autem, czyli dojechał tam gdzie chce i musi, przy pomocy samochodu byłoby za drogie i nieefektywne.
Do tego trzeba pamiętać, że przy niewielkich albo zerowych nakładach finansowych można dziś przy użyciu posiadanych przez nas tramwajów i autobusów przewieźć dwa razy więcej osób niż robimy to obecnie. Taniej, efektywniej i mądrzej jest zadbać o to, żeby poprawiać warunki jazdy dla pasażerów komunikacji zbiorowej i rowerzystów, niż burzyć kamienice, wytyczać szerokie trasy dla samochodów odgrodzone od okolicy sześciometrowymi ekranami. Tymczasem my wydajemy pieniądze, ale robimy to źle – tak jak na rondzie Reagana, czy ul. Szewskiej, gdzie nie udało się zrobić takich przystanków aby drogie, nowoczesne, niskopodłogowe tramwaje były wygodne dla pasażerów.