Wiadomości

Im Westen nichts Neues -Tusk o Wrocławiu milczy

2024-03-08, Autor: Arkadiusz Franas

Platforma w swych mediach społecznościowych ekscytowała się w czwartek, że do zwycięstwa pozostało 31 dni. Natomiast jej zwolennicy 53 dni czekają aż PO ogłosi kandydata na prezydenta Wrocławia, by za miesiąc nie musieć głosować na Jacka Sutryka lub PiS. Zresztą w poprzednich wyborach partia Donalda Tuska też miała z tym problem, aż zdesperowany Grzegorz Schetyna dogadał się z obecnym prezydentem miasta. Jedno jest pewne: te wybory przejdą do historii pod hasłem: grunt to rodzinka.

Reklama

Jeżeli ktoś podejrzewa, że tytuł tego tekstu to nawiązanie do teorii prymitywnego kaczyzmu, w myśl której Donald Tusk to Niemiec, to wielce mija się z prawdą. Ja po prostu lubię tytuły dzieł w oryginale. A tak brzmi w wersji pierwotnej tytuł słynnej powieści  Ericha Marii Remarque’a „Na Zachodzie bez zmian”. Przypomniał mi się, gdy tak patrzę na twarze zniecierpliwionych wyborców PO, czekających aż ich wódz wreszcie objawi, kogo partia poprze w wyborach na prezydenta Wrocławia - Jacka Sutryka czy posła PO Michała Jarosa. Tym, którzy nie znają tej jednej z najsłynniejszych powieści pacyfistycznych lub nieobeznani są z historią I wojny światowej, spieszę z wyjaśnieniami co ów tytuł naprawdę znaczył. „Na Zachodzie bez zmian” był to typowy tekst niemieckich komunikatów, podczas owej wojny światowej, z frontu zachodniego, kiedy nie miały miejsca żadne nowe wydarzenia, choć w codziennych walkach przecież ginęły tysiące żołnierzy niemieckich. Co więcej, tak brzmiał również ostatni meldunek z frontu zachodniego do niemieckiego sztabu w Berlinie, wysłany 11 listopada 1918. Czyli w dniu, gdy podpisano zawieszenie broni pomiędzy aliantami a Niemcami, kończące I wojnę światową. Jak wiadomo, wojnę przegraną przez Niemców.

Czy te dziwne zachowania Donalda Tuska i zwlekanie ze wskazaniem kandydata w największym mieście na zachodzie Polski zakończy się dla PO klęską? Tego nie wiem, ale nie zdziwię się. Wizerunkową raczej tak. Bo dzięki Bogu nikt nie mówi oczywiście o takich tragicznych skutkach jak w tej przywołanej powieści, ale ofiary tego ostrego konfliktu wewnątrz partii na pewno będą. Ofiary walki politycznej. W tej chwili bowiem jest tak, że PO już oficjalnie nie może zgłosić Jacka Sutryka jako swojego kandydata, ponieważ ten, nie czekając aż miną wszystkie terminy, zarejestrował  się jako kandydat komitetu Jacek Sutryk Lewica i Samorządowcy.

Wielu uważa, że tak samo powinien postąpić Michał Jaros nie czekając na błogosławieństwo Tuska, który przecież ma same problemy wyższego rzędu. Od walki z rolnikami po batalię z marszałkiem Szymonem „Chucky” Hołownią w sprawie aborcji. Ale Jaros tego nie zrobił… Coś wie czy może pamięta jak w 2016 roku opuścił partię i nie wyszło mu to na polityczne zdrowie?

W każdym razie z strony Platformy Obywatelskiej co rusz wypływają uspokajające komentarze w stylu „Im Westen nichts Neues”. Co często po naszemu brzmi: trwa dyskusja, aby wyłonić najlepszego z najlepszych… Już dawno im się to nie udało, ale może tym razem. Pozostało tylko 6 dni na „dyskusje”.

Niektórzy, ci bardziej złośliwi, twierdzą, że PO cierpliwie czeka aż Jacek Sutryk pokaże im zeszyty, że chodził jednak na zajęcia w Collegium Humanum i odrobił wszystkie lekcje. A nie, że był jednym z tych „studentów”, którym dyplom dowiózł kurier po telefonicznym zamówieniu. Razem z sushi, sajgonkami, colą zero i pietruszkowym latte.

O ile nie mamy jeszcze kompletu kandydatów na prezydenta Wrocławia, to znamy już wszystkich, którzy będą walczyć o mandaty radnych miejskich i sejmikowych. Proszę Państwa o dużą czujność przy urnach, ponieważ jest niezła rotacja. Ci, którzy jeszcze niedawno byli w PO są na listach Lewicy, „człowieki” z PiS-u lub Nowoczesnej wylądowały u Trzeciej Drogi i kilka podobnych zasadzek. Tu, jak z jazdą samochodem, nie ma co głosować na pamięć.

Mi natomiast rzuciła się w oczy inna kwestia. Nadchodzące wybory stały się rodzinną rozgrywką, taką polityczną familiadą. Najsłynniejszy tegoroczny zestaw to rodzina Sutryków. Pan prezydent na swoją listę wciągnął tatusia. Wicewojewoda Jacek Protasiewicz na sejmikową listę Trzeciej Drogi zarekomendował jeszcze nastoletniego syna. Ale panowie nie będą konkurować ze sobą. Junior startuje z okręgu wrocławskiego, senior - z tak zwanego obwarzanka. Nieco podobny układ mamy w rodzinie Rańdów. Z tym, że tutaj jest nie różnica okręgów, a list i celów. Wiceprezes wrocławskiego aquaparku, Paweł Rańda, zdecydował się na ubieganie o mandat radnego sejmikowego z okręgu wrocławskiego z listy Koalicja Samorządowa OK Samorząd. To taki twór zaprzyjaźniony z ekipą prezydenta Wrocławia, który za wszelką cenę szukał kandydatów i podwładny Jacka Sutryka się poświęcił. Ale w zamian jego 19-letni syn znalazł się na liście do rady miasta z komitetu Jacek Sutryk LiS.

Wspomniana Koalicja, co to dla niej samorząd jest niby OK, rodzinnie ratowała się także pod Wrocławiem. Liderem tego ruchu na Dolnym Śląsku jest sejmikowy radny Patryk Wild, któremu Jacek Sutryk dał zatrudnienie w MPK (jeśli to nie jest prawda, to poproszę o sprostowanie, bo inaczej nie można tego faktu na 100 procent potwierdzić). Matecznikiem radnego są tereny wałbrzyskie. I sam tam właśnie startuje. Natomiast na listę pod Wrocław ściągnął małżonkę.

To może w oczekiwaniu na decyzję premiera, gdy wreszcie dowiemy się, że na Zachodzie zaszła jakaś zmiana, pośpiewamy sobie razem - za bardem Czerniakowa Stanisławem Grzesiukiem:

Bo grunt to rodzinka, grunt to rodzinka,
Bo kto rodzinkę fajną ma
Nie wie co bieda…

 

 

 

Oceń publikację: + 1 + 24 - 1 - 10

Obserwuj nasz serwis na:

Komentarze (1):
  • ~tantus 2024-03-08
    15:58:45

    1 1

    Oo, widzę że pan redaktor wszedł już w fazę "für Deutschland"? XD

Zamieszczone komentarze są prywatnymi opiniami Użytkowników portalu. Redakcja portalu www.tuwroclaw.com nie ponosi odpowiedzialności za ich treść.